Co zrobiłby Kowalski po trafieniu szóstki w Totka? Ruszył do agenta nieruchomości i dilera samochodowego — z najnowszych analiz Totalizatora Sportowego (TS) wynika, że 80 proc. grających na loterii Polaków chce przeznaczyć wygraną na zakup mieszkania lub samochodu. Marzenia o milionach są takie same dla wszystkich grup społecznych — według TS w losowaniach tak samo aktywnie biorą udział kobiety i mężczyźni, a znaczenia nie ma wykonywany zawód. 61 proc. graczy to osoby w wieku 25-50 lat, ze średnim lub wyższym wykształceniem.
W ubiegłym roku wszyscy oni wydali na loterie TS prawie 3,5 mld zł, zgarniając z wygranych 1,72 mld zł. Teraz ma być lepiej - nieoficjalne szacunki mówią o 4 mld zł przychodów i 2 mld zł wypłaconych wygranych, co byłoby historycznym rekordem. Państwowa spółka zarobiła na graczach na czysto 318 mln zł, ale ma apetyt na dużo więcej, bo w porównaniu z resztą Europy Kowalscy na loterie wydają bardzo mało — nieco ponad 60 zł rocznie (w przeliczeniu 15 EUR). To zaledwie 15 proc. europejskiej średniej.
— Polacy pod względem wydatków na gry losowe są podobni do Chorwatów (15 EUR) i Czechów (12 EUR). Tymczasem Słowacy czy Węgrzy kupują rocznie dwukrotnie więcej losów (28-30 EUR) — mówi Wojciech Szpil, prezes TS.
Największymi fanatykami loterii w Europie są Cypryjczycy — statystyczny mieszkaniec pogrążonej w kryzysie śródziemnomorskiej wyspy przeznacza na nie 435 EUR rocznie. Drudzy są Grecy (245 EUR), a trzeci Hiszpanie (243 EUR). Jest im jednak łatwiej kupić los niż Polakom — choć TS ma w Polsce 12,5 tys. punktów sprzedaży gier, to pojedyncza kolektura przypada zaledwie na 3 tys. mieszkańców. Tymczasem średnia w krajach Unii Europejskiej to jeden punkt na 1365 mieszkańców, a w najbardziej nasyconych kolekturami Włoszech — jeden na 400 mieszkańców.