Pieniądze ze sprzedaży Krakchemii wspomogą program inwestycyjny Almy, która tylko w Warszawie może otworzyć osiem placówek.
Zarząd giełdowej Almy, prowadzącej sieć supermarketów, rozpoczął rozmowy w sprawie sprzedaży Krakchemii, spółki zajmującej się handlem chemikaliami.
— Chcemy jednak zachować część udziałów. Konkretne decyzje jeszcze nie zapadły — mówi Jerzy Mazgaj, prezes i główny akcjonariusz Almy.
Negocjacje prowadzone są z inwestorem branżowym. To tylko jeden z możliwych scenariuszy.
— Nie wykluczamy, że poślemy Krakchemię na giełdę. Pewne jest tylko to, że rozpoczęliśmy prace nad częściowym wyjściem z tej inwestycji — dodaje Jerzy Mazgaj.
W ubiegłym roku Krakchemia miała poprawić dobre wyniki z 2004 r., kiedy zarobiła 3,1 mln zł przy 170 mln zł sprzedaży. Spółka rozbudowała sieć sprzedaży i nadal chce to robić. Brylowała także Alma, wspomagając wyniki sprzedażą części aktywów.
— Choć pracujemy nad sprzedażą Krakchemii, chcemy umacniać firmę. Negocjujemy przejęcie dystrybutora z zachodniej Polski — ujawnia prezes Almy.
Pieniądze ze sprzedaży części udziałów Krakchemii zostaną wydane na realizację programu inwestycyjnego Almy, choć i bez nich planowane inwestycje zostaną przeprowadzone. W ciągu trzech lat (2004-06) Alma zamierza wydać na inwestycje ponad 100 mln zł.
— Mamy pieniądze. Możemy zaciągnąć kredyty. Nie planujemy emisji akcji — mówi Jerzy Mazgaj.
Spółka niedawno informowała, że pozyskała drugą lokalizację dla sklepu w Warszawie. Podobnych wiadomości może być więcej.
— Zgodnie z zapowiedziami koncentrujemy swoje działania na rozbudowie sieci sprzedaży. Nie wykluczamy, że w samej Warszawie będziemy mieli osiem placówek. Niebawem otwieramy kolejną w Piasecznie. Podpisaliśmy też umowy dotyczące obiektów w Zielonej Górze i Wrocławiu — wyjaśnia Jerzy Mazgaj.