W historii Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju — którego dziewiętnaste wydanie zaczyna się dzisiaj — bywało, że obrady przebiegały w szeroko rozumianym cieplarnianym otoczeniu, a kilkadziesiąt godzin później świat się sypał. Osiem lat temu w końcowym komentarzu datowanym 10 września żartowałem, że alterglobaliści odpuścili sobie "polskie Davos" — a następnego dnia był wtorek 11 września 2001 r. Rok temu zaś cała Krynica się dziwiła, że premier Donald Tusk rzucił hasło przyjęcia euro już od roku 2011, widziano raczej 2012 — tymczasem tuż po zakończeniu forum, w poniedziałek 15 września, padł Lehman Brothers...
Forum jest przede wszystkim ważnym spotkaniem biznesu z polityką, i w tej warstwie również wytworzyło specyficzną tradycję. Ze względu na wrześniowy termin, dość często poprzedza wybory parlamentarne. W takim roku wyborczym ostatnie podrygi wykonuje na deptaku ekipa za chwilę odchodząca, a nowa pozostaje nieznana, przynajmniej co do obsady resortów gospodarczych. Najśmieszniej wyszło dwa lata temu, gdy ostatniego dnia forum resztki uczestników kibicowały przed telewizorami samorozwiązaniu Sejmu.
W tym roku lejtmotywem forum będzie oczywiście kryzys, przewijający się zarówno w niezliczonych panelach dyskusyjnych, jak i w warstwie bardziej prozaicznej. Ciekawe na przykład, w jakim stopniu cięcie kosztów dotknie legendarne krynickie bankiety, wystawiane co roku przez hojne banki i spółki skarbu państwa…