Huta, wzorem Vistuli czy Wólczanki, przekształci się z firmy produkcyjnej w menedżera zarządzającego marką.
Ruszyły zwolnienia w Hutach Szkła Krosno. W pierwszym etapie pracę straci 700 osób.
— Większość już w maju dostanie wypowiedzenia. Potem zobaczymy, czy drugą turę zwolnimy od razu, czy też poczekamy do końca roku — mówi Jacek Sołtys, prezes firmy.
W sumie zwolnienia mają objąć 1200 pracowników. Wszystko po to, aby część firmy zajmująca się ręczną produkcją szkła odzyskała rentowność. Tak jak to jest w segmencie szkła produkowanego mechanicznie. To element restrukturyzacji całej grupy. Prezes ma jasny plan: oddzielić od siebie część produkcyjną i część sprzedażowo-marketingową. Chodzi o podobny proces, jaki niedawno przeszły firmy odzieżowe, np. Vistula i Wólczanka, które z podmiotów produkcyjny przeistoczyły się w menedżerów zarządzających marką. Podobnie będzie w Krośnie.
— Część sprzedażowa będzie zdobywać zamówienia na terenie kraju i za granicą, a potem zlecać wykonanie pod konkretne umowy. Jeśli nasza huta zaoferuje atrakcyjne warunki, to ona wykona zlecenie, jeśli nie, zrobi to podmiot zewnętrzny. W kraju bądź za granicą — tłumaczy prezes.
Prowadzone są już rozmowy na Ukrainie, w Rumunii i na Dalekim Wschodzie (atutem jest tania siłą robocza) czy w Słowenii (dobre technologie).
Grupa Krosna pozytywnie zaskoczyła raportem za pierwszy kwartał. Sprzedaż co prawda spadła o blisko 5 proc. — do 90,4 mln zł, ale zysk zwiększył się o 79 proc. do 3,2 mln zł. Wystarczyło, żeby uspokoić inwestorów, którzy po zapowiedziach zwolnień bali się o położenie firmy. Skutek? Kurs Krosna rósł w piątek nawet o ponad 17 proc. A jak zapowiadają się kolejne kwartały?
— W drugim i trzecim kwartale będziemy ponosić koszty zwolnień. Postaramy się je złagodzić transakcjami jednorazowymi — zapowiada Jacek Sołtys.
I nie chodzi o sprzedaż akcji wybierającego się na giełdę Krosglassu, który w grupie specjalizuje się w produkcji włókna szklanego.
— Po czwartym kwartale inwestorzy mogą liczyć na miłą niespodziankę przy publikacji raportu — mówi Jacek Sołtys.