Kross chce być dwa razy większy

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2020-01-13 22:00

Firma rowerowa z Przasnysza planuje do 2025 r. podwoić produkcję oraz przychody. Kluczem do sukcesu ma być eksport i pedelec

Przeczytaj i dowiedz się...

  • Jak firma z Przasnysza chce wejść na nowe rynki
  • Jakie ma plany rozwojowe
  • Co to jest pedelec

W rozpoczynającej się dekadzie najlepiej sprzedającymi się pojazdami elektrycznymi mają być nie samochody, lecz rowery. Tak przynajmniej twierdzi należący do grupy Vox Media amerykański serwis The Verge. Z podobnego założenia wychodzi też rodzina Sosnowskich, właścicieli firmy Kross, która wprowadza nową strategię biznesową. Kiedyś był to lokalny detalista, potem hurtownik. Rósł i stał się największym odbiorcą rowerów Rometu, następnie jednak zmienił strategię i w bardzo krótkim czasie stał się jego największym konkurentem. Produkcja rosła — sięgała nawet około 1 mln rowerów rocznie. Nie były jednak sprzedawane pod marką producenta, lecz jednej z dużych sieci handlowych.

RÓWNOLATKOWIE:
RÓWNOLATKOWIE:
Przasnyski producent rowerów Kross będzie w tym roku obchodził 30-lecie. Kacper Sosnowski, który zasiada w zarządzie rodzinnej firmy, jest od niej zaledwie o rok starszy.
Fot. Adam Klimek-BikeStudio

— To był dobry partner, ale bardzo wymagający. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że tak się dalej nie da, że zaniedbujemy naszą markę. Trzeba się zdecydować: w lewo czy w prawo — mówi Zbigniew Sosnowski, założyciel, właściciel i prezes Krossa.

Marki własne

Ponieważ relatywnie niewielka marża go nie zadowalała, postanowił stworzyć własny mocny brand.

— Od ponad dekady stawiamy na produkcję rowerów pod własną marką, a dokładniej markami, bo mamy ich kilka. Oprócz Krossa są to miejski Le Grand oraz Multicycle — mówi Kacper Sosnowski, członek zarządu i dyrektor rozwoju biznesu.

Teraz firma sprzedaje około 300 tys. rowerów rocznie. Powstają one w fabryce w Przasnyszu, w której rozwijana jest też oparta na własnych rozwiązaniach technologicznych produkcja ram karbonowych. W roku minionym obrotowym (2018/19) jej przychody wyniosły około 300 mln zł, zaś zysk netto około 19 mln zł. Celem na 2025 r. jest produkcja 600 tys. rowerów rocznie. Podwojone mają być także przychody i za sześć lat sięgnąć 600 mln zł. Kolejnym celem jest osiągnięcie marży zysku netto w wysokości 9 proc. Skokowego wzrostu wyniku Kacper Sosnowski spodziewa się w roku obrachunkowym (2019/20). Liczy na to, że czysty zarobek Krossa sięgnie około 30 mln zł.

Aby osiągnąć te cele, firma z Przasnysza musi jednak zdobyć nowe rynki. Teraz eksport to 20-25 proc. całej jej produkcji. Rowery Krossa trafiają głównie do Czech, Estonii, Hiszpanii oraz Niderlandów (Holandii), gdzie dwa lata temu polski producent dokonał pierwszej akwizycji. Kupił znaną w branży firmę Multicycle, posiadającą w ofercie miejskie rowery premium i rowery elektryczne, zwane z angielska pedelcami (od pedal electric cycle). W zeszłym roku Kross przeniósł całą produkcję do Polski.

W Niderlandach pozostały tylko działy rozwoju produktu i produkcja tandemów. Zdaniem Kacpra Sosnowskiego był to kolejny milowy krok w ekspansji na zagraniczne rynki. Za granicą Kross tworzy zespoły sprzedażowe. Pierwszy funkcjonuje już w Czechach, które są bardzo zyskownym i obiecującym rynkiem. W tym roku planowane jest utworzenie podobnych zespołów w innych krajach regionu, przede wszystkim w Rumunii, ale także na Węgrzech oraz Słowacji.

— Chcemy zbudować silną markę nie tylko w kraju, ale również za granicą. Naszą ambicją jest być za pięć lat środkowoeuropejskim liderem w produkcji i sprzedaży rowerów — deklaruje Kacper Sosnowski.

Firma ma zamiar rosnąć i organicznie, i poprzez akwizycje. Po zakupie w Niderlandach myśli o kolejnym przejęciu, choć na razie nie ujawnia szczegółów.

Kluczowy rok

Na zagranicznych rynkach można dziś odnieść sukces tylko wówczas, jeśli ma się w ofercie pedelce. Niektórzy dystrybutorzy nie podpisują nawet umów z tymi producentami, którzy nie mają w ofercie żadnych elektrycznych rowerów. Dlatego Kross chcąc nadążyć za europejskimi trendami, stawia na takie pojazdy.

— W Niemczech stanowią one już ponad 30 proc. rynku, w Niderlandach nawet ponad połowę, a w Polsce tylko około 5 proc. Prawdziwy boom na takie rowery dopiero przed nami — uważa Kacper Sosnowski.

Jego zdaniem wśród rodaków wciąż niska jest świadomość, czym naprawdę jest elektryczny rower. Potwierdzają to zresztą badania rynkowe przeprowadzone na zlecenie Krossa. Ten rok będzie dla firmy kluczowy. Właśnie planuje ona zwiększenie produkcji „elektryków”, które w kolejnych latach mają stanowić około 20 proc. wszystkich rowerów wytwarzanych w Przasnyszu (teraz jest to około 5 proc.). Ponadto za kilka miesięcy odbędą się igrzyska olimpijskie w Tokio, w których wystartują zawodnicy Kross Racing Team, do którego należy m.in. Maja Włoszczowska, dwukrotna wicemistrzyni olimpijska.