Jedną z najpoważniejszych barier w rozwoju polskiej kinematografii jest utrudniony dostęp do finansowania. Brak instrumentów finansowych za największy problem w branży uznało aż 84,7 proc. producentów, zaś 79,6 proc. wskazało na kłopoty z płynnością – wynika z raportu przygotowanego przez Krajową Izbę Producentów Audiowizualnych (KIPA) oraz firmę doradczą PwC Polska.
Tylko w zeszłym roku w Polsce wyprodukowano 112 filmów pełnometrażowych, z czego 71 przeznaczonych do kin. Chodzi zatem o wcale niemały sektor gospodarki. Rynek produkcji audiowizualnej w Polsce wart jest łącznie ok. 8 mld zł. Odpowiada to prawie 3,5 proc. całej produkcji tego typu w Unii Europejskiej.
– Dostęp polskich producentów filmowych do pieniądza to jeden z warunków wolności i niezależności twórców, a zatem jakości polskiego filmu autorskiego. Myślenie o rozwoju kina niezależnego w Polsce powinno zakładać wprowadzanie nowych, sprawdzonych w Europie instrumentów finansowych – mówi Irena Strzałkowska, prezes KIPA.
W jej ocenie branża potrzebuje komfortu wynikającego z płynności finansowej. Identyczną opinię ma także Paweł Oleszczuk, wicedyrektor PwC Polska z zespołu doradztwa dla sektora publicznego i analiz ekonomicznych.
– Zapewnienie dostępu do specjalistycznych instrumentów finansowych jest kluczowe dla branży filmowej. Odpowiednio skonstruowane mechanizmy finansowania mogą nie tylko przyspieszyć jej rozwój, ale także przyczynić się do wzrostu konkurencyjności polskiej kinematografii na arenie międzynarodowej – mówi Paweł Oleszczuk.
Banki w Polsce nie mają polityki kredytowej dla sektora, więc analitycy go nie znają i traktują zgodnie ze standardową metodyką przyjętą dla małych i średnich przedsiębiorstw.
– Prawo bankowe, regulacje KNF, a także po prostu kształtowana przez dziesięciolecia sztuka zarządzania ryzykiem powoduje, że podejście banków do kredytowania jest konserwatywne i ostrożne. W takim podejściu finansowanie wystandaryzowane i powtarzalne zawsze jest bardziej pożądane niż nietypowe i rzadkie – tłumaczy Bartosz Kublik, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Czy może być inaczej? Oczywiście. Potrzebne filmowcom instrumenty finansowe z powodzeniem funkcjonują w Europie Zachodniej. Są tam bowiem także instytucje, które od lat współpracują z producentami filmowymi i ten sektor nie jest im obcy.
– Na polskim rynku brakuje jednak instytucji finansowych, które by znały i rozumiały specyfikę produkcji filmowej, jej rytm i niespotykane w innych branżach niestandardowe cykle zapotrzebowania na gotówkę. Tego typu banki i fundusze funkcjonują z powodzeniem w Europie Zachodniej i są dowodem na to, że na produkcji filmowej można zarabiać. Byłoby wspaniale, gdyby w Polsce przynajmniej jeden czy dwa średniej wielkości banki zdecydowały się na wprowadzenie tego typu oferty – mówi Maciej Dydo, dyrektor KIPA.
O tym, że również u nas da się zbudować biznes na filmowcach, pokazuje sektor ubezpieczeniowy. Od lat istnieją bowiem w Polsce firmy, które oferują niemal wszelkie potrzebne kinematografii ubezpieczenia.
Zdaniem Macieja Dydy potrzebnym uzupełnieniem oferty finansowej jest system gwarancji.
– W poprzedniej perspektywie unijnego finansowania, czyli w latach 2017-21, istniały gwarancje programu Kreatywna Europa, które pokrywały poprzez Europejski Fundusz Inwestycyjny 70 proc. łącznych kosztów kredytów zaciągniętych na wydawanie książek, produkcję gier wideo czy produkcję filmową. Pośrednikiem w dystrybucji tych funduszy był w Polsce BGK, który dodawał od siebie jeszcze kolejne 10 proc. gwarancji. Przynajmniej w niektórych sektorach kreatywnych, choć nie w filmowym, bardzo dobrze się to sprawdzało. Chociaż w obecnej perspektywie finansowej UE funkcjonuje podobny system gwarancji Invest EU, na razie żaden z polskich banków nie zdecydował się skorzystać z tej możliwości – dodaje dyrektor KIPA.
Polscy producenci audiowizualni uważają, że konieczne jest wypracowanie nowych rozwiązań, takich jak kredyty gwarantowane przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.