Kryzys jest szansą dla polskich eksporterów

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2020-09-29 22:00

Pandemia stworzyła nowe możliwości dla rodzimych firm chcących rozwijać się za granicą. Warto skorzystać z okazji

Na początku epidemii koronawirusa eksport się załamał. Polskie firmy handlujące z zagranicą najbardziej ucierpiały w czasie największych restrykcji, czyli w marcu, kwietniu i maju.

OKAZJA: Wielu firmom zależy obecnie na zmniejszeniu zależności od producentów z odległych krajów azjatyckich. Polscy eksporterzy mogą na tym skorzystać — mówi Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface.
OKAZJA: Wielu firmom zależy obecnie na zmniejszeniu zależności od producentów z odległych krajów azjatyckich. Polscy eksporterzy mogą na tym skorzystać — mówi Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface.
xWielu firmom zależy obecnie na zmniejszeniu zależności od producentów z odległych krajów azjatyckich. Polscy eksporterzy mogą na tym skorzystać — mówi Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface.
Fot. Marek Wiśniewski

Najbardziej poszkodowani

Najbardziej dotknięci kryzysem zostali wytwórcy dóbr o trwałym charakterze, a więc m.in. aut, mebli, sprzętu RTV i AGD. Dostało się też firmom działającym w obrębie dużych i skomplikowanych sieci współpracy. Takie mechanizmy w całości trzeba było zatrzymywać, gdy tylko jeden z elementów przestawał prawidłowo funkcjonować.

— W najtrudniejszym momencie kryzysu w lepszej sytuacji byli wytwórcy dóbr niezbędnych do codziennego funkcjonowania i związanych ze zdrowiem. To głównie producenci żywności, napojów, tytoniu, farmaceutyków i kosmetyków, środków ochrony zdrowia oraz sprzętu medycznego. Ich zamówienia wzrosły, a potem, wraz z nasyceniem rynku i zużywaniem zrobionych wcześniej zapasów, osłabły — mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej (KIG).

Dodaje, że pomimo wciąż trudnej sytuacji w handlu zagranicznym wyniki naszego eksportu wracają do normy szybciej niż wydawało się w optymistycznych scenariuszach sprzed trzech czy czterech miesięcy.

— Ostatnie miesiące wykazały już dodatnią dynamikę naszego eksportu w ujęciu rocznym. Mimo że spadek sprzedaży na głównych rynkach zbytu, czyli w Europie Zachodniej, był dosyć głęboki, to konkurencyjność cenowa i jakościowa polskiego eksportu sprawia, że nasze firmy nadrabiają straty — uważa Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface w regionie CER.

Otwartość na zmiany

Polscy eksporterzy są w niezłej kondycji. Zdecydowana większość utrzymała zdolność wytwarzania produktów i usług. Sprzyja im trudna sytuacja wielu zagranicznych odbiorców, którzy teraz są zmuszeni do testowania dostaw od innych niż zwykle kontrahentów.

— Najważniejsze jest jednak to, że świat dzięki pandemii ochłonął z szaleństwa globalizacji. Popękało wiele nadmiernie skomplikowanych i rozciągniętych łańcuchów dostaw. To szansa dla polskiego biznesu — mówi Piotr Soroczyński.

Jego zdaniem polskie firmy mogą wykorzystać również to, że kontrahentom obecnie zależy na czasie.

— Dzięki temu odbiorcy zyskują elastyczność, której nie gwarantują tanie dostawy z odległych rejonów — mówi Piotr Soroczyński.

Zgadza się z nim Grzegorz Sielewicz.

— Polska może skorzystać na dążeniu międzynarodowych firm do dywersyfikowania dostawców i zmniejszania zależności od producentów z Azji. Początkowa fala koronawirusa potwierdziła, że duże uzależnienie w zaopatrywaniu się w komponenty i produkty finalne z jednego kierunku może skutkować przerwaniem globalnych łańcuchów podażowych. Gdyby firmy w Polsce zwiększyły inwestycje w digitalizację, automatyzację i robotyzację produkcji, przyczyniłoby się to do wyższej wydajności oraz pomogło zwiększyć udział w łańcuchach produkcyjnych. Dzięki temu nasz eksport miałby silny bodziec do wzrostu — mówi Grzegorz Sielewicz.

Wojna handlowa

Zdaniem Sebastiana Sadowskiego-Romanova z firmy Itro szanse i zagrożenia, jakie pojawiają się na horyzoncie dla polskich eksporterów, wynikają przede wszystkim nie z pandemii, ale z wojny handlowej między USA i Chinami. Podkreśla, że na ten aspekt muszą w najbliższej przyszłości zwracać uwagę polscy eksporterzy.

— Kończy się znany nam ład geopolityczny. Gospodarka wolnych przepływów na naszych oczach jest niszczona przez sankcje nakładane na chińskie firmy technologiczne, takie jak Huawei i TikTok, oraz spółki związane z budową Nord Stream 2. Ostatnie kilka lat pokazało, że takie sankcje to broń ekonomiczna i polityczna. Wojna między dwoma gigantami będzie odbijać się na wielu rynkach i sektorach. Możemy spodziewać się, że Amerykanie zaczną wymuszać od swoich sojuszników odcinanie od chińskiej gospodarki i opowiedzenie się po jednej ze stron. To z kolei naruszy całe łańcuchy powiązanych ze sobą gospodarczo krajów i spowoduje konieczność dostosowania się do realiów politycznych, a nie ekonomicznych. To jest właśnie, moim zdaniem, największe wyzwanie, jakie stoi dzisiaj przed polskimi eksporterami — tłumaczy Sebastian Sadowski-Romanov.

Gdzie jest potencjał

Zdaniem ekspertów duży potencjał sprzedaży za granicą mają teraz głównie branże rolno-spożywcza, elektryczna, mechaniczna, chemiczna oraz usługi.

— Ponadto rosnące znaczenie Polski jako producenta części i komponentów motoryzacyjnych sprawia, że możemy umacniać się na pozycji lidera w regionie, zwłaszcza jeśli będą przeprowadzane kolejne inwestycje w segment części do pojazdów zasilanych paliwami alternatywnymi — mówi Grzegorz Sielewicz.

Jeśli chodzi o kierunki eksportowe z największym potencjałem, najważniejsza pozostanie dla naszych eksporterów Unia Europejska.

— Jednak ostatnie miesiące pokazały, że polskie firmy są zainteresowane także innymi rynkami zbytu, takimi jak Ukraina, Rosja, Białoruś oraz kraje Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Pomimo pandemii w ostatnich miesiącach dynamicznie wzrósł polski eksport do Arabii Saudyjskiej, Kazachstanu, Kuwejtu, Azerbejdżanu, ale także do krajów afrykańskich, w tym Algierii, Maroka czy Senegalu — mówi Grzegorz Sielewicz.

Sebastian Sadowski-Romanov zwraca uwagę na szczególny potencjał Afryki.

— To rejon, w którym znajduje się wiele krajów rozwijających się, będących naszymi naturalnymi klientami. Tam poszukuje się dobrych rozwiązań w rozsądnej cenie, jakość mechaniczna urządzeń jest ważniejsza niż automatyzacja czy zaawansowana elektronika, której nie będzie można naprawić na miejscu — mówi prezes firmy Itro.

Jednak Afryka to dla polskich firm wciąż niezbadany ląd. Eksportujemy tam stosunkowo niewiele. Przy skali całego eksportu o wartości 234 miliardów USD na ten kontynent dostarczamy towary jedynie za 2,5 miliarda USD.

— Największy potencjał w Afryce mają samochody oraz części i akcesoria do pojazdów mechanicznych — mówi prezes Itro.

Trudny rejon

Eksport do Afryki wiąże się ze sporym ryzykiem. Wymaga też specjalnego przygotowania i wiedzy. Trzeba zwracać uwagę na wiarygodność kontrahentów.

— Sprzedaż towaru to nie problem. Problemem jest otrzymanie za niego zapłaty. Dlatego warto wymagać przedpłaty, jednak to znacząco utrudnia handel. Można też korzystać z rozwiązań finansowych. Przy niewielkich transakcjach do 200 tys. zł w zasadzie każdy kontrahent powinien otrzymać ubezpieczenie w KUKE. Przy większych transakcjach można liczyć na pomoc BGK — mówi prezes Sebastian Sadowski-Romanov.

Radzi, żeby po pierwszych udanych transakcjach nie obdarzać klienta nadmiernym zaufaniem.

— Najlepiej jest stosować zasadę ograniczonego zaufania. Uważajmy szczególnie, gdy nagle klient składa nam duże zamówienie i prosi o szybką realizację oraz termin płatności — przestrzega Sebastian Sadowski-Romanov.

Sprawdź program konferencji "E-commerce Development", 28 października, online >>