Szkoła może być uznana za elitarną, ponieważ uczy się w niej tylko 9 klas uczniów. Samą siebie określa mianem non-profit, zaś środki na działalność uzyskuje wyłącznie z dobrowolnych datków od rodziców swoich uczniów i przyjaciół.

Od innych szkół, działających w Krzemowej Dolinie odróżnia ją przede wszystkim podejście do hi-tech: w innych dostęp do elektroniki jest wyznacznikiem nowoczesności, tu zaś wyznacza ją powrót do idei szkoły opartej na relacji ucznia z nauczycielem. Nie tylko nie można doń przynosić żadnych urządzeń typu tablet czy smartfon, ale także nie korzystają z nich prowadzący zajęcia. Zamiast tego stawiają na dużą ilość zadań twórczych, takich jak dyskusje, rysunki czy wyjazdy w teren oraz przestrzeń szkolną, w której rośliny czy naturalne materiały mają uczniów uspokajać i relaksować.
- Co pamiętasz najlepiej z własnej edukacji? Nie zajęcia klasowe, ale wyjazdy, na których poznałeś coś ciekawego, ćwiczenia na których się ubrudziłeś czy fascynującą historię opowiedzianą przez nauczyciela - argumentuje Beverley Amico, kierownik ds. rozwoju w szkołach Waldorf. - Lekcji udzielają żywi ludzie, którzy dbają nie tylko o rozwój poznawczy swoich uczniów, ale również o ich rozwój osobowy - dodaje.
Jej zdaniem powód, dla którego pracownicy zaangażowani w tworzenie nowoczesnych rozwiązań świata cyfrowego sami kształcą swoje dzieci w oderwaniu od niego jest prosty. - Pozbawiona nowoczesnych technologii edukacja uczy innowacyjnego myślenia i rozwiązywania problemów, a tego najbardziej dziś oczekują od pracowników firmy takie jak Google czy Apple - mówi Amico.
Argumentację taką wspiera również najnowszy raport OECD, który badał osiągnięcia uczniów różnych systemów edukacyjnych. "Systemy mocno oparte na wykorzystywaniu najnowszych technologii w nauczaniu nie owocowały lepszymi wynikami uczniów w badaniach PISA (Programme for International Student Assessment)" - czytamy w raporcie. Jeden z naukowców zaangażowanych w badania do raportu Andreas Schleicher konkluduje: Najlepsze osiągnięcia mają uczniowie szkół wschodniej Azji, bardzo ostrożnie podchodzących do nowych technologii. Co więcej, uczniowie, którzy często korzystają z elektronicznych urządzeń mają gorsze wyniki, niż ci, którzy korzystają z nich sporadycznie.