Korupcja jest w naszym kraju tematem, który od lat jak bumerang wraca wraz z kolejną ekipą rządową. Niestety, dla większości stał się wyświechtanym frazesem. Czy rozwiąże ten problem obecny rząd? Jeśli nie, to możemy mieć do czynienia nawet z argentyńskim scenariuszem.
W 1999 r. Bank Światowy opublikował alarmujący raport na temat korupcji w Polsce. Od tego czasu w naszym kraju zorganizowano dziesiątki seminariów, konferencji i akcji informacyjnych, mających na celu walkę z tym wstydliwym zjawiskiem. W 2000 r. rząd Jerzego Buzka powołał do życia Antykorupcyjną Grupę Roboczą, która ogłosiła Antykorupcyjną Strategię dla Polski. W zasadzie cały czas ktoś toczy w naszym kraju boje z łapówkarstwem, płatną protekcją i handlem wpływami. Ale jakie są tego efekty? Żadne.
Według raportów Transparency International, organizacji zwalczającej ten naganny proceder, od trzech lat nasilenie korupcji jest u nas niezmienne, czyli katastrofalne. Mało tego, w kwietniu 2002 r. OBOP przeprowadził sondaż na ten temat, z którego wynika, że ponad 58 proc. Polaków uważa, że w ciągu ostatnich pięciu lat zjawisko to nasiliło się. W prognozach dotyczących przyszłości korupcji w Polsce dominuje pesymizm. Tylko 18 proc. badanych spodziewa się, że nastąpi jakaś poprawa, blisko 27 proc. spodziewa się pogorszenia, a 40 proc. nie oczekuje żadnych zmian. Słowem, w naszym kraju naprawdę już tylko ryby nie biorą.
— W rozmowach z największymi polskimi przedsiębiorcami słyszę, że teraz to już wszędzie trzeba dać w łapę, żeby coś załatwić. Zachodnie firmy coraz częściej w ogóle nie przystępują w naszym kraju do przetargów publicznych, bo mają już dość skorumpowanych urzędników — mówi Krzysztof Jasiecki z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.
— To wpływa ujemnie na poziom inwestycji zagranicznych. Wszechobecna korupcja coraz częściej zniechęca zachodnich inwestorów do wejścia na polski rynek — dodaje Hanna Ignaczewska, dyrektor generalny Instytutu Gallupa w Polsce.
W naszym kraju coraz głośniej mówi się, że losy największych polskich firm coraz częściej nie zależą już od wolnych mechanizmów rynkowych, lecz decyzji urzędników państwowych, mianowanych z klucza politycznego. Polski sektor prywatny staje się po prostu coraz bardziej uzależniony od sektora publicznego.
— Korupcja w Polsce ma dwojaki charakter. Jest taka, która nosi znamiona przestępstwa, czyli polega na łamaniu prawa. Ale jest też korupcja zgodna z prawem, która jest szczególnie niebezpieczna, bo uderza bezpośrednio w ustrój gospodarczy i społeczny państwa. Mam na myśli m.in. mianowanie urzędników państwowych czy szefów spółek Skarbu Państwa z tzw. klucza partyjnego. Takie działania powodują, że ludzie wycofują poparcie dla obowiązującego porządku państwowego, co w prostej linii prowadzi do takich zachowań społecznych, jak np. wyniki ostatnich wyborów prezydenckich we Francji — twierdzi Krzysztof Jasiecki.
Z kolei Hanna Ignaczewska uważa, że korupcja przyjmuje w Polsce rozmiary charakterystyczne dla chwiejnych demokracji latynoamerykańskich.
— Wystarczy spojrzeć na to, co się nie tak dawno wydarzyło w Argentynie. Tam wolny rynek i ustrój demokratyczny załamały się właśnie ze względu na słabe i mocno skorumpowane struktury rządowe. Istnieje bardzo realne niebezpieczeństwo, że do takiej sytuacji może dojść w naszym kraju — ostrzega dyrektor Instytutu Gallupa w Polsce.
Tymczasem walka z korupcją jest jednym z najbardziej ulubionych i w zasadzie dyżurnych tematów polskich elit politycznych. Przez większość partii i kolejne ekipy rządzące traktowana jest bowiem jako złoty środek na zdobycie poparcia społecznego. Nikogo już dzisiaj nie dziwi fakt, że tego typu problemy zaczynają być dostrzegane przez naszych polityków tylko w okresie ostrej walki o zdobycie popularności, czyli przed wyborami.
— Chcemy wejść do nowego parlamentu? Ogłaszamy program walki z korupcją. Spadają notowania rządu? Ogłaszamy listę 20 przedsiębiorstw państwowych przeżartych korupcją. Niestety, od wielu lat walka kolejnych rządów z korupcją tak właśnie wygląda, czyli kończy się na raportach i pięknie brzmiących, ale pustych deklaracjach — komentuje Julia Pitera, prezes Transparency International Polska.
Krzysztof Jasiecki twierdzi, że działalność antykorupcyjna polega u nas głównie na krytyce i ściganiu przedstawicieli ekip rządzących, które już odeszły.
— Obecny rząd ma rację. Ale także AWS miał rację, kiedy kilka lat temu kierował podobne zarzuty pod adresem SLD. Problem polega na tym, że polskim elitom politycznym chyba nie do końca zależy na zwalczaniu korupcji. Od dłuższego czasu funkcjonuje u nas system podziału łupów, który nie jest likwidowany, a jedynie modyfikowany według potrzeb kolejnych ekip rządzących — uważa Krzysztof Jasiecki.
Julia Pitera podkreśla, że wszelkie działania związane ze zwalczaniem patologii zawszę będą nieskuteczne, jeżeli nie zlikwiduje się jej źródeł. W przypadku polskiej korupcji to — jej zdaniem — spółki Skarbu Państwa, wszelkiego rodzaju agencje rządowe i inne zbędne instytucje (np. Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych).
— Samo stwierdzenie „korupcja jest” niczego nie zmieni. Uważam, że jedynym wyjściem z sytuacji jest prywatyzacja, likwidacja wspomnianych instytucji, unormowanie ustawy o zamówieniach publicznych i uchwalenie cywilizowanej ustawy o służbie cywilnej. Drogą do podjęcia tych działań jest zmiana obecnej ordynacji wyborczej na większościową. Tylko w ten sposób można zatrzymać ten szalony kołowrót polityczny, który kręci się w Polsce — mówi prezes Transparency International Polska.
Krzysztof Jasiecki do antykorupcyjnych działań o charakterze legislacyjnym dorzuca jeszcze uchwalenie tzw. ustawy o konflikcie interesów. Ale — jego zdaniem — obecny rząd powinien przede wszystkim wytworzyć w polskim biznesie odpowiedni klimat moralny. Można to osiągnąć w bardzo prosty sposób. Wystarczy stworzyć kodeks dobrej praktyki biznesowej dla spółek giełdowych, który na Zachodzie bardzo dobrze się sprawdza i ma bardzo pozytywny wpływ na kurs akcji firm, które go przestrzegają.
Problem jest poważny, ale może być lepiej
Aleksander Gudzowaty
dyrektor generalny Bartimpexu
- Jeśli wierzyć mediom i politykom, skala tego zjawiska w Polsce jest bardzo duża. Osobiście jednak nie dysponuję odpowiednią wiedzą, aby móc rzetelnie odnieść się do tych informacji. Faktem jest jednak, że problem ten może dotyczyć wszystkich szczebli władzy — od centralnego po samorządowy. Korupcjogenny jest każdy zakres spraw na styku urząd — świat biznesu.
Zjawisko to można jednak ograniczyć poprzez zastępowanie decyzji personalnych regulacjami prawnymi. Drugi niezbędny czynnik to podniesienie moralności społeczeństwa polskiego.
Marek Sadkowski
prezes Byd-Meatu
- Korupcję w Polsce oceniam na około pięć punktów w skali dziesięciopunktowej. Najbardziej skorumpowane są wszelkie służby publiczne, a w szczególności służba zdrowia. Skalę występującego zjawiska można i trzeba ograniczyć. Kluczem do tego byłoby uproszczenie obowiązujących przepisów.
Maciej Semeniuk
prezes Danske Bank Polska
- Skalę korupcji w Polsce w dziesięciopunktowej skali oceniam na siedem. Wierzę, że jest szansa na zmniejszenie skali tego zjawiska. Myślę, że po wejściu do Unii ten problem stanie się mniejszy w związku z koniecznością dostosowania polskiego prawodawstwa do standardów unijnych.
Zbigniew Jagiełło
prezes Pioneer Pekao TFI
- W skali od 1 do 10 oceniam korupcję w Polsce na 5. Najbardziej narażone są na nią środowiska na styku biznesu prywatnego, administracji państwa i przedsiębiorstw państwowych. Można jednak zmniejszać skalę tego zjawiska przez ograniczenie aktywności państwa w gospodarce i uniemożliwienie politykom interpretacji przepisów.
Alex Nawrocki
prezes Prumerica TUnŻ
- Nie spotkałem się dotychczas z korupcją na wyższych szczeblach władzy lub biznesu. Nie mam jednak pełnego obrazu, ponieważ przebywam w Polsce stosunkowo krótko, a w branży kosmetycznej, w której do niedawna pracowałem, nie zaobserwowałem korupcji.
Z przykładami przekupstwa lub naciągania spotkałem się natomiast w małych sprawach, takich jak np. instalacja mediów przy budowie domu. W Kanadzie, w której mieszkałem, oczekiwanie dodatkowej zapłaty za szybkie i sprawne podłączenie jest nie do pomyślenia. Etyka w biznesie jest też wykładana podczas studiów ekonomicznych.
Janusz Puzia
prezes NCC Polska
- Skalę korupcji w Polsce w skali oceniam na 6,5. Narażone są na nią wszystkie branże oraz niemal wszystkie środowiska zawodowe. Musimy jednak wierzyć, że jest szansa na zmniejszenie skali tego zjawiska. Nie zmieni się jej przez administracyjne poczynania, ale przez zmianę mentalności.
Mariusz Różacki
prezes Energomontażu-Północ
- Skalę korupcji w Polsce oceniam powyżej pięciu. Najbardziej narażone na korupcję są sfery związane z inwestycjami, w tym z sektora publicznego. Szansą na zmniejszenie skali tego zjawiska jest choćby modyfikacja ustawy o zamówieniach publicznych oraz coraz większa nieuchronność konsekwencji prawnych związanych z braniem łapówek.
Stefan Bieliński
prezes Polskiej Izby Motoryzacji
- Korupcja w Polsce osiągnęła poziom 6 punktów, czyli dość wysoko. Jedną z bardziej narażonych grup zawodowych na to zjawisko są pracownicy resortów i urzędów zajmujących się importem samochodów używanych, czyli na przykład celnicy lub rzeczoznawcy. Tego zjawiska nie zmniejszą żadne zakazy czy kary. Jedynym rozsądnym wyjściem jest doprowadzenie do pełnej jawności procedur urzędowych i zniesienie uznaniowości w działaniu większości urzędów, a w szczególności ich pracowników.
Jacek Duch
prezes Prokom Internet
- Korupcja jest z pewnością duża, trudno jednak ocenić jej skalę. Najbardziej narażona na nią jest bez wątpienia sfera publiczna. Poza tym wszędzie tam, gdzie są wydawane zezwolenia czy koncesje. To się musi zmienić i nie ma innego wyjścia. Bardzo dobrze się stało, że został opublikowany raport na temat korupcji. Jeśli za tym pójdą działania prokuratora, to sytuacja może ulec poprawie.
Tomasz Bańkowski
prezes Pekao PTE
- W skali dziesięciopunktowej oceniam korupcję w Polsce na 6. Narażony na nią jest przede wszystkim styk państwa z sektorem prywatnym. Moim zdaniem, lekarstwem na zmniejszenie zjawiska jest zwiększenie tempa prywatyzacji.