Na EURO 2012 polskie autostrady miały być przynajmniej „przejezdne”. Udało się to tylko z trasą A2 między Łodzią i Warszawą. Wszyscy wykonawcy usiedli natomiast do stołu z drogową dyrekcją, by porozmawiać o wydłużeniu czasu na realizację prac.
Zazwyczaj oczekują 200-400 dni, ale Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) nie chce o tym słyszeć. W lipcu gotowy powinien być odcinek A4 Jarosław — Rzeszów, którego wykonawcą jest Polimex- -Mostostal. Konrad Jaskóła, prezes spółki, uspokaja, że prowadzi z GDDKiA rozmowy dotyczące określenia nowego terminu.
— Polimex-Mostostal zgłosił roszczenie wydłużenia kontraktu w sumie o 420 dni. Odbyło się już w tej sprawie spotkanie z wykonawcą i obecnie jest przygotowywana odpowiedź dotycząca zgłoszonych roszczeń — informuje Urszula Nelken, rzecznik GDDKiA. O ile wydłuży kontrakt? Branża stawia, że Polimex dostanie grubo ponad 200 dni więcej. W GDDKiA krążą jednak żarty, że wykonawca chce wydłużenia kontraktu, bo w listopadzie 2010 r. padał śnieg, a w styczniu i lutym 2012 były mrozy. Wygląda więc na to, że wydłużenie kontraktu o ponad rok nie wchodzi w grę, choć Polimex-Mostostal wskazuje też wiele powodów obiektywnych, takich jak konieczność zmiany harmonogramu budowy po wykonaniu oceny oddziaływania inwestycji na środowisko. Do tej pory jednak GDDKiA zazwyczaj dawała wykonawcom znacznie mniej dodatkowego czasu na dokończenie kontraktów. Przykładami można sypać jak z rękawa. Teerag-Asdag, wykonawcapołączenia stołecznego lotniska z ulicami Marynarską i Puławską, domagał się wydłużenia kontraktu o 20 miesięcy, a dostał osiem. Alpine, budująca trasę A1 Świerklany — Gorzyczki, zgłosiła roszczenie wydłużenia kontraktu o 269 dni, dyrekcja zgodziła się na 115. Budimex natomiast na A4 Dębica Pustynia — Rzeszów Zachód liczył na 187 dni, dostał 120, a na trasie Jarosław — Wierzbna chciał o 276 dni, dyrekcja dała zaledwie 70.
— Mieścimy się w terminach uzgodnionych z GDDKiA, ale dla wielu firm mających trudniejszą sytuację finansową brak zgody dyrekcji na wydłużenie kontraktu o czas, jaki prognozują, może być sporym problemem. Nie dość, że muszą ponosić koszty wydłużonej realizacji kontraktu, to jeszcze — jeśli nie zdążą na czas — grożą im kary. A banki finansujące sektor zwracają na to baczną uwagę — mówi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.