Wielki prywatyzator — tak mówią czasem o Janie Kulczyku inni zamożni Polacy. A temu ostatnio nie idzie w kwestii prywatyzacji najlepiej, bo przecież pomimo miesięcy starań Enea nie trafiła w jego ręce. Jednak potentat ma wciąż ambitne plany w energetyce. A na duży skok potrzeba dużego zastrzyku pieniędzy.
Wczoraj więc Kulczyk Pon Investment (KPI) poinformował o sprzedaży biznesu samochodowego w Polsce. Od stycznia 2012 r. kontrolę w spółce przejmie Volkswagen, o planowanej transakcji poinformowaliśmy jako pierwsi w czerwcu. Analitycy oceniają, że 20 proc. polskiego rynku motoryzacyjnego Volkswagen zapłacił około 700 mln zł.
Wstał i wyszedł
Umowa z niemieckim producentem aut to dla Jana Kulczyka wyjątkowa transakcja. Motoryzacyjny lider w Polsce dojrzewał przez 20 lat, od kiedy w 1991 r. powstał Kulczyk Tradex — wyłączny importer volkswagenów i audi. Tu więc oponenci nie mogą przylepić Janowi Kulczykowi łatki przyjaciela polityków, jak robili to w przypadku inwestycji w Telekomunikację Polską, Wartę, Orlen czy Browary Wielkopolskie.
— Mówienie o wielkim prywatyzatorze jest upraszczaniem. Ten biznesmen od czasów pierwszych dużych transakcji rozwinął się na międzynarodową skalę. Za kilka tygodni będzie świętował inny sukces, czyli otwarcie kolejnego odcinka autostrady A2, już do granicy niemieckiej, zmieścił się w budżecie i w terminach — mówi Zbigniew Niemczycki, znający Jana Kulczyka od lat. — Wiem, kiedy wstać i wyjść — mówi główny zainteresowany, pytany o swój największy talent w biznesie.
Scenariusz Piłsudskiego
Gdy w maju 2009 r. Kulczyk zamienił udziały w Kompanii Piwowarskiej (dawne Browary Wielkopolskie) na niecałe 4 proc. akcji SABMillera, pakiet wart był około 1,1 mld USD. Od czasu wymiany jedna akcja południowoafrykańskiego koncernu podrożała z 12,2 do 22,2 funta. I cóż z tego, że piwny rynek w Polsce opanowała stagnacja.
Ten problem nie jest już na głowie i w portfelu Jana Kulczyka. Jeśli w przypadku Volkswagena wszystko potoczy się według scenariusza, jaki dla rynku malują eksperci, potentat znów będzie mógł przypomnieć jeden ze swoich ulubionych cytatów z Piłsudskiego o tym, że „największą klęską jest niewyciąganie wniosków ze zwycięstw”. Sprzedaż aut zdecydowanie wyhamowuje i marki Volkswagena, choć są liderami, nie mają przed sobą świetlanej przyszłości w perspektywie kilku lat.
Jan Kulczyk stwierdził więc, że nic mu po biznesie, który rocznie może i zarabia po 20-40 mln zł, ale więcej nie daje się wycisnąć. Wolał 700 mln zł w garści, choć pewnie po Warszawie wciąż będzie poruszał się nierzucającym się przesadnie w oczy audi A8. Dzięki sprzedaży zbudowanego od podstaw biznesu samochodowego Jan Kulczyk dołączył do m.in. Andrzeja Czerneckiego (HTL-Strefa), Jarosława Pawluka (CTL Logistics) czy Leszka Czarneckiego (EFL) oraz Marka Stefańskiego (Pol-Aqua), którzy stworzyli biznesy sprzedane zagranicznym inwestorom za sumy liczone przynajmniej w setkach milionów złotych. Jednak Jan Kulczyk znany jest z tego, że inwestycji nie robi dla poklasku czy podreperowania samopoczucia. — Sięgaj, gdzie wzrok nie sięga — cytuje kolejnego klasyka.
Piwo na paliwo
Sprzedaż sieci dilerskiej to element większego planu, podobnie jak trzymanie w portfelu akcji SABMillera. Jan Kulczyk, pomimo porażki w walce o Eneę, jest skoncentrowany na wielkim skoku w energetykę. W drugiej ojczyźnie, czyli Londynie, jeździ maybachem i mierzy bardzo wysoko — w ciągu dekady chce zbudować największą prywatną firmę z sektora energii i paliw w Europie Środkowo-Wschodniej.
— To już jest ta skala, że nie ma się co bawić w bardzo bezpieczne inwestycje. Wierzę, że adrenalina wizji Jana Kulczyka, czyli wysoki lewar i jego talent, dadzą efekty — twierdzi Jerzy Mazgaj, prezes Alma Market.
— Plany inwestycyjne Jana Kulczyka w sektorze energetycznym i paliwowym pokazują, że idzie on swoim wizjonerskim szlakiem. Oznaczają one większe ryzyko, ale też większą premię w razie sukcesu. Jan Kulczyk wierzy, że dobrze skalkulował skalę ryzyka — przekonuje Zbigniew Niemczycki.
Biznesmen, starając się o wartą 11 mld zł Eneę, udowodnił, że „piwo to jego paliwo”. Zastawiając akcje SABMillera, zyska olbrzymie możliwości na zdobycie finansowania inwestycji w takiej skali. Można więc oczekiwać, że do jego biznesów poszukiwawczych oraz wydobywczych w kilku krajach na świecie rychło dołączą kolejne spółki z sektora energetycznego. Enea wciąż pozostaje na celowniku.