Pierwsza pozycja Skody i piąta Volkswagena w rankingu najlepiej sprzedających się w Polsce nowych aut osobowych.
Takie miejsca na koniec września przypadły autom ze stajni koncernu z Wolfsburga. Gdy zsumować wyniki sprzedaży obu marek, okazuje się, że kupuje je co piąty Polak. A przecież w grupie są jeszcze bardzo prestiżowe marki — Audi, Porsche czy Bentley. Od 1 stycznia 2012 r. ich dalsze sukcesy lub porażki na krajowym rynku będą zależały już bezpośrednio od centrali Volkswagena.
Niemcy podpisali wczoraj umowę, na mocy której wykupili udziały Jana Kulczyka (oraz jego partnera, holenderskiej grupy Pon) w spółkach importerskich: Kulczyk Tradex i Skoda Auto Polska. Przedmiotem umowy były także: Volkswagen Bank Polska czy Volkswagen Leasing Polska. Działalność dilerska prowadzona przez KPI Retail (9 salonów) zostanie przejęta przez Porsche Holding Salzburg. Strony nie ujawniają wartości transakcji, ale według naszych informacji wynosi około 700 mln zł.
— Mówimy o przejęciu ponad jednej piątej rynku sprzedaży nowych aut osobowych w Polsce. To największe historycznie wydarzenie w tej branży — mówi ekspert rynku motoryzacyjnego.
Cel podium
Sprzedaż aut najpewniej zostanie oparta na dotychczasowych strukturach importerskich.
— Niemiecki koncern przejmuje stery na tych rynkach, które uznaje za najbardziej perspektywiczne — mówi Jerzy Krężlewski, dyrektor marketingu i PR Kulczyk Tradex. Czy transakcja zrewolucjonizuje polski rynek motoryzacyjny czy też pozostanie bez większego wpływu na sprzedaż marek ze stajni Volkswagena? Eksperci są podzieleni. Zwolennicy pierwszej tezy mają silne argumenty.
— Sądzę, że importer ma bardziej ambitne cele dotyczące pozycji marki na rynku. Niemcy będą chcieli, by obie marki trwale zajęły miejsce w pierwszej trójce najlepiej sprzedających się aut w kraju. Bezpośredni nadzór nad sprzedażą umożliwi niemieckiemu koncernowi skuteczniejsze kreowanie polityki cenowej, marketingowej czy kredytowej — twierdzi Marek Konieczny, partner zarządzający w spółce DCG Dealer Consulting i prezes Związku Dilerów Samochodów.
Podkreśla, że nie chodzi nawet o to, że nagle spadną ceny samochodów czy usług serwisowych (na to raczej liczyć nie można), ale producent ma większe od pośrednika możliwości szybkiego reagowania na potrzeby rynku Co oznacza przejęcie spółek dilerskich?
— Volkswagen zapewne sprzeda teraz część autosalonów. Nigdzie w Europie nie ma blisko siebie kilku firmowych dilerów — podkreśla Marek Konieczny.
Bez rewolucji
Niektórzy analitycy kręcą jednak nosem.
— Volkswagen dokonując transakcji chce po prostu obniżyć koszty dystrybucji samochodów w naszym kraju. Żadnej rewolucji nie będzie. Niemcy przejmują polski rynek ustabilizowany, choć dziś na rraczej niskim poziomie pod względem wielkości sprzedaży — twierdzi Andrzej Halarewicz, szef polskiego oddziału JATO Dynamics, brytyjskiej firmy monitorującej globalnie rynki motoryzacyjne.
— Wiele się nie zmieni. Można liczyć ewentualnie na bardziej elastyczną politykę cenową i szybsze reagowanie na zmiany rynkowe — mówi Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Sceptyczni są także dilerzy Volkswagena.
— Nie spodziewam się znaczących zmian. Opadną emocje związane z rozpowszechnianymi od wielu miesięcy pogłoskami o zmianach dystrybutora aut — zaznacza Sebastian Lach, prezes spółki Idczak-Krotoski-Cichy.