Ile dodać gazu – największy dylemat ekonomiczny Polski

Ignacy Morawski 1
opublikowano: 2025-11-02 16:31

Zapotrzebowanie kraju na energię elektryczną będzie rosło, a dostępność mocy istniejących elektrowni węglowych maleje. Najszybciej i najtaniej jest dodać więcej gazu, ale to może oznaczać kłopoty w dalszej przyszłości.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Polska potrzebuje ogromnych inwestycji w nowe moce wytwórcze energetyki. Ich kierunek to jest jeden z najważniejszych dylematów energetycznych, ale też makroekonomicznych stojących dziś przed Polską ze względu na skalę inwestycji. Budzi też głęboki spór polityczny. W krótkim okresie taniej i szybciej jest to robić dodając moce elektrowni na gaz, ale w dłuższym okresie możemy zabrnąć w technologią, która będzie potencjalnie droższa i uzależni nas od dostaw zagranicznych.

Dylemat węgiel czy OZE?

Podczas Forum Krynica 2025 dyskutowali o tym Mateusz Morawiecki i Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

- Musimy jak najszybciej budować duży i mały atom, a póki go nie ma, węgiel i gazówki to musi być stabilna podstawa energetyczna - mówił były premier.

- Rozwiązaniem nie jest wyłącznie energia odnawialna, ale energia odnawialna po prostu się opłaca. Gdyby się nie opłacała, to nie przyrastałaby w takim ogromnym tempie także w innych państwach, na przykład takich, jak Chiny, które inwestują w nią wyłącznie na podstawie kalkulacji ekonomicznej - odpowiedziała obecna minister funduszy i polityki regionalnej.

Zapotrzebowanie na energię szybko rośnie

Polski system energetyczny wkracza w dekadę fundamentalnych zmian, stając przed podwójnym wyzwaniem. Po pierwsze, do 2035 r. z sieci muszą zniknąć bloki węglowe o mocy od 8 do 18 GW, które albo kończą swój techniczny żywot, albo stają się nierentowne. Koszty ewentualnej modernizacji tej starzejącej się infrastruktury są trudne do uzasadnienia w obliczu cen uprawnień do emisji CO₂ przekraczających 60 EUR/t oraz globalnych zmian technologicznych, w które zaangażowane są nawet kraje wydobywające węgiel.

Po drugie, tę lukę w podaży pogłębia dynamicznie rosnący popyt na moc. Polskie Sieci Elektroenergetyczne prognozują, że szczytowe zapotrzebowanie skoczy z obecnych ok. 27 GW do 34 GW w 2035 r. (wzrost o 26 proc.). Główne powody to elektryfikacja transportu, ciepłownictwa i przemysłu oraz ekspansja centrów danych. Co więcej, gwałtowny rozwój energochłonnych technologii AI sprawia, że nawet te prognozy mogą okazać się zbyt konserwatywne.

W rezultacie, aby zapewnić bezpieczeństwo dostaw, system potrzebuje łącznie 15–25 GW dodatkowej mocy. W innym wypadku Polsce grożą poważne blackouty.

Ile czego w energetycznym miksie

To uzupełnienie w perspektywie 5-10 lat będzie pochodziło z trzech źródeł: nowych mocy odnawialnych źródeł energii, nowych mocy na gaz oraz przedłużania życia bloków węglowych. Elektrownia atomowa to kwestia dopiero drugiej połowy lat 30., a doświadczenie pokazuje, że istnieje w tym obszarze ogromne ryzyko opóźnień.

To, jaki ma być miks tych rozwiązań, budzi największe emocje.

Różne technologie mają inną wartość dla bilansu mocy. Elektrownia gazowa oferuje moc sterowalną niemal równą zainstalowanej – dostarcza energię na żądanie, wtedy kiedy potrzebujemy. Natomiast źródła odnawialne cechują się znacznie niższymi współczynnikami pewnej mocy – dla fotowoltaiki jest to praktycznie zero w zimowym szczycie, dla wiatru lądowego 0,05-0,25, a dla wiatru morskiego do 0,4. Dlatego do odnawialnych źródeł energii potrzebne są też duże magazyny energii, duże inwestycje sieciowe i systemy elastycznego zarządzania popytem, tak, by maksymalizować ten popyt w okresie dużej dostępności energii. Generuje to generalnie bardzo duże nakłady kapitałowe.

Każda opcja ma wady i zalety

Szybki rozwój OZE wiąże się z wyższymi nakładami kapitałowymi niż w przypadku inwestycji w gaz, ale oferuje znacznie niższe koszty eksploatacyjne i w przyszłości może pomóc uniezależnić się od dostaw zagranicznych. Obecnie gros polskiego gazu przechodzi przez jeden gazoport i jeden rurociąg, co czyni dostawy wrażliwymi na ryzyka geopolityczne. Co więcej, ceny energii z OZE spadają z powodu szybkiego postępu technologicznego i za 10 lat mogą być wyraźnie niższe niż dziś. Jeżeli Polsce uda się zbudować atom na czas, a postęp technologiczny będzie trwał, to posiadanie dużych mocy energetycznych na gaz, a tym bardziej na węgiel, może być nieopłacalne w przyszłości.

Ale maksymalizacja inwestycji w gaz i przedłużanie życia elektrowni węglowych też ma pewne uzasadnienie. To może być opcja w krótkim okresie łatwiejsza do sfinansowania, co przy dużych wydatkach państwa ma istotne znaczenie. Co więcej, jeżeli spóźnimy się z atomem, możemy mieć braki stabilnych źródeł energii.