W drugiej części spotkania zatytułowanej „Energia jako narzędzie geopolityczne: Jak zapewnić suwerenność Polski?” podjęto dyskusję na temat suwerenności energetycznej kraju – czyli jego zdolności do samodzielnego kształtowania swojej polityki energetycznej w oparciu o własne zasoby, technologie i decyzje inwestycyjne.
Prelegenci wskazali, że punktem zwrotnym w energetyce była wojna w Ukrainie. Brutalnie uświadomiła Europie, jak duże znaczenie mają źródła i kierunki dostaw surowców. Po jej wybuchu Polska, jeszcze kilka lat temu silnie uzależniona od rosyjskiego gazu, zdołała otworzyć nowe szlaki – m.in. przez terminal LNG i gazociąg bałtycki. Jednak rozwój energetyki gazowej może ponownie skomplikować kwestie bezpieczeństwa dostaw.
– Przed wojną Polska miała ograniczone możliwości wyboru źródeł gazu – kierunek rosyjski był w zasadzie jedynym. Dziś mamy alternatywy, jak gazociąg bałtycki, ale wraz z inwestycjami w elektrownie gazowe rośnie krajowe zapotrzebowanie. To może sprawić, że w pewnym momencie znów staniemy się zależni od dostawców ze Wschodu – ostrzega Tomasz Stępień, prezes PZPB Atom.
Eksperci podkreślali, że pełna niezależność jest trudna do osiągnięcia, jednak mądre decyzje strategiczne mogą znacząco ograniczyć ryzyka geopolityczne.
– Ambicja pełnej niezależności energetycznej to piękna idea, lecz w praktyce niemożliwa do całkowitego urzeczywistnienia. System energetyczny jest złożony i wielopoziomowy. W przypadku OZE — słońca i wiatru — dysponujemy własnymi zasobami, więc możemy mówić o suwerenności w zakresie źródeł energii. Trudności pojawiają się jednak przy technologiach i komponentach, które często musimy importować. Podobnie w energetyce jądrowej trudno o pełną niezależność, zwłaszcza w obszarze łańcucha dostaw paliwa – tłumaczy Roch Baranowski, Chief Strategy Officer, Respect Energy.
Atom ratunkiem
W obliczu rosnących potrzeb energetycznych i konieczności redukcji emisji energetyka jądrowa coraz częściej wskazywana jest jako kluczowy element budowania stabilnego i bezpiecznego miksu energetycznego Polski. Eksperci zgodzili się, że atom może stać się fundamentem suwerenności energetycznej kraju – pod warunkiem że zostaną odpowiednio zabezpieczone łańcuchy dostaw i kwestie paliwowe.
Zdaniem Tomasza Stępnia, prezesa PZPB Atom, siłą energetyki jądrowej jest jej odporność na wahania rynkowe i niezależność od pogody, co wyróżnia ją na tle OZE. Jednak wraz z globalnym „renesansem atomu” pojawia się nowe wyzwanie – dostęp do paliwa jądrowego.
– Energetyka jądrowa charakteryzuje się tym, że jest stabilnym źródłem energii, w dużej mierze niezależnym od czynników zewnętrznych. Problemem jest jednak globalny kontekst – obecnie trwa renesans atomu, dlatego kluczowe staje się zabezpieczenie dostaw uranu. Jesteśmy w tym zakresie całkowicie zależni od przyszłych dostawców – wskazuje Tomasz Stępień, prezes PZPB Atom.
Z kolei Alice Neffe ze Steady Energy zwróciła uwagę, że nawet ta zależność nie przekreśla sensu inwestycji w energetykę jądrową. Jej opłacalność, jak podkreśla ekspertka, pozostaje wysoka niezależnie od wahań cen surowców.
– Nawet ewentualna zależność od dostawców nie wpływa znacząco na opłacalność energetyki jądrowej. Liczne analizy pokazują, że nawet skokowy wzrost cen uranu nie zmienia rentowności projektów jądrowych – podkreśla Alice Neffe, Country Manager Poland w Steady Energy.
Ekspertka zwróciła również uwagę, że pojęcie suwerenności nie powinno być utożsamiane z całkowitą niezależnością od innych. Współpraca międzynarodowa może wzmacniać bezpieczeństwo – pod warunkiem że jest oparta na zaufanych partnerstwach i zdywersyfikowanych kierunkach dostaw.
– Suwerenność nie oznacza braku współpracy. Zależność nie musi być negatywna – wiele zależy od tego, skąd pochodzą surowce. Uran nie jest dostępny wyłącznie z Rosji czy Kazachstanu – wydobywa się go także w Australii czy Kanadzie. Ważniejszy jest etap wzbogacania paliwa, który odbywa się m.in. w USA, Francji. Dlatego nie jesteśmy skazani na kierunki wschodnie – podsumowuje Alice Neffe.
Podążać za trendami
W ostatnich latach panowało przekonanie, że transformacja energetyczna jest domeną Europy, a pozostałe regiony świata – zwłaszcza Azja i Ameryka Północna – nadal stawiają przede wszystkim na paliwa kopalne. Tymczasem rzeczywistość coraz wyraźniej przeczy tej narracji. Eksperci podkreślają, że globalne inwestycje w odnawialne źródła energii rosną w rekordowym tempie, a tempo ich rozwoju poza Europą często przewyższa to, co dzieje się na Starym Kontynencie.
– Chiny rocznie instalują więcej paneli fotowoltaicznych i turbin wiatrowych niż cała reszta świata razem wzięta. Debata o tym, że tylko Unia inwestuje w OZE, a reszta stawia na paliwa kopalne, była aktualna kilka lat temu, ale nie dziś – zauważa Szymon Wąsowski, szef działu Enterprise w Google Cloud Poland.
Jak przypomina Maciej Wyczesany z Grupy Apator, czas na przygotowanie się do przyszłości jest ograniczony – system musi działać stabilnie nawet bez energetyki jądrowej, a inwestycje w ciepłownictwo wymagają równie dużej uwagi.
– Mamy 10–15 lat, aby zabezpieczyć miks energetyczny tak, by dawał sobie radę nawet bez atomu. Dotyczy to także ciepłownictwa, które często jest pomijane w dyskusjach, a zajmuje drugie miejsce pod względem wielkości inwestycji – podkreśla Maciej Wyczesany, prezes zarządu i dyrektor generalny Grupy Apator.
Cyberbezpieczeństwo fundamentem
W miarę jak polska energetyka staje się coraz bardziej złożona i opiera się na różnorodnych źródłach energii oraz zaawansowanych systemach sterowania, rośnie znaczenie cyberbezpieczeństwa. Stabilność systemu wymaga nie tylko inwestycji w infrastrukturę fizyczną, ale również w zabezpieczenia cyfrowe, które chronią przed rosnącymi zagrożeniami w sieci. Jednocześnie w Polsce wciąż brakuje solidnych fundamentów danych i infrastruktury cyfrowej, które umożliwiałyby podejmowanie w pełni świadomych decyzji strategicznych.
– Polska nie posiada uporządkowanych danych, które pozwalałyby podejmować dobre decyzje. Niezależność energetyczna jest trudna do osiągnięcia – nawet jeśli postawimy centra danych w kraju, serwery i procesory nadal będą pochodziły z zagranicy – podkreśla Szymon Wąsowski.
Ekspert podkreśla, że wraz z postępującą cyfryzacją sektora energetycznego rośnie liczba potencjalnych punktów zagrożenia. Nowe technologie, inteligentne liczniki i zautomatyzowane stacje poprawiają efektywność, ale jednocześnie zwiększają podatność systemu na ataki.
– Każdy nowy licznik, inwerter czy stacja to potencjalny wektor cyberataku. To nie problem, lecz rzeczywistość, z którą musimy się mierzyć nieustannie. Nigdy nie możemy powiedzieć „jesteśmy gotowi”, bo to uśpiłoby naszą czujność. W ostatnich latach sektor energetyczny na świecie był celem wielu ataków – Polska musi być na to technologicznie przygotowana i nie oszczędzać na tym obszarze – mówi Szymon Wąsowski.

 
            