Kultowe notatniki wchodza na giełdę

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2013-03-28 00:00

Podbiły serca van Gogha i Picassa. Czy równie łatwo poradzą sobie z inwestorami?

Producent legendarnych notatników, z których korzystali Oscar Wilde, Vincent van Gogh, Pablo Picasso, Ernest Hemingway i Ryszard Kapuściński, wchodzi na giełdę. Mediolańska spółka Moleskine, która wznowiła produkcję notatników w stylu znanym jeszcze z XIX-wiecznego paryskiego świata artystycznego, za nic ma kryzys. Zamknęła wczoraj księgę popytu z ponad trzykrotną nadsubskrypcją. Jak wynikało ze wstępnych informacji, wycena w ofercie sięgnęła około 0,5 mld EUR.

Notatniki Moleskine
Notatniki Moleskine
None
None

Choć spółka działa dopiero od 16 lat (we wcześniejszych dekadach notatniki były produkowane przez manufaktury na północy Włoch), tylko w ciągu ostatniego roku na całym świecie produkty firmy kupiło 3,3 mln klientów. Mało tego, Moleskine to prawdziwa maszynka do robienia pieniędzy. Z każdego euro przychodów w zeszłym roku generowała 42 centy zysku operacyjnego, czym na głowę biła włoskie firmy dysponujące tak silnymi markami jak np. Prada.

Skąd tak ogromny sukces? Wszystko przez jedyny w swoim rodzaju design, przywołujący czasy rozkwitu paryskiej sceny artystycznej. Notatniki są wyposażone w elastyczną taśmę, chroniącą je przed otwarciem, a strony są odpowiednio zszywane, aby otwarty notatnik się nie zamykał. Całości dopełnia w dużej części ręczne wykonanie, szyta oprawa i dobrej jakości papier. Nie może więc dziwić, że ten typ notatników idealnie trafił w gusty IX-wiecznych artystów awangardowych, którzy cenili sobie możliwość pisania czy rysowania wśród wielkomiejskiego zgiełku.

Do dziś notatnikom Moleskine udało się wyrobić uznaną markę wśród pisarzy, malarzy, rysowników i projektantów, którzy potrzebują w każdej chwili mieć pod ręką kawałek papieru, żeby móc zanotować jakąś myśl czy naszkicować projekt, na który przed chwilą wpadli. Na forach internetowych fani marki wymieniają się szkicami sporządzonymi w swoich notatnikach. Dziś, choć wachlarz produktów liczy 635 pozycji, podstawowy klasyczny kołonotatnik odpowiada za 9 proc. sprzedaży.

Sukces miał jednak swoją cenę. Powrót mody na charakterystyczne notesy szybko przekroczył możliwości producenta. Już w 1999 r., po dwóch latach od wznowienia produkcji po jedenastoletniej przerwie, firma zaczęła je eksportować do innych krajów europejskich i USA. W 2004 r. ruszyła na podbój rynku japońskiego, a w 2006 r. skromny zespół pracowników nie był w stanie nadążyć z realizacją zamówień.

Spółkę przejęły fundusze venture capital z grupy Société Générale z zamiarem sfinansowania ekspansji międzynarodowej. Dziś historia zatoczyła koło. Kontrolujące spółkę podmioty z grupy finansowej Syntegra Capital zrealizują zyski z inwestycji, sprzedając papiery odpowiadające 50 proc. kapitałów spółki. Pozostaną jednak w akcjonariacie, zachowując kilkunastoprocentowy udział. Wszystkim fanom kultowych notatników (i poszukiwaczom spółek, które przeszły suchą nogą przez kryzys) nie pozostaje więc nic innego, niż czekać na debiut spółki, planowany na giełdzie w Mediolanie 3 kwietnia.