Kupuj drogo, sprzedaj drożej

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-06-29 00:00

WYKRES DNIA

Kupować to, co spada, to, co rośnie, a może w ogóle nie zwracać uwagi na kierunek, w którym ostatnio podążały notowania giełdowych spółek? Odpowiedź może zaskoczyć niejednego giełdowego wyjadacza. Według teorii finansów zachowanie kursów w przeszłości to czynnik, który nie powinien mieć najmniejszego wpływu na przyszłe zyski inwestorów z akcji. Niezależnie od tego, czy notowania spółki poruszają się w trendzie wzrostowym, czy spadkowym, akcje powinny być w każdym momencie wycenione właściwie. Jak się okazuje, nie w Warszawie.

None
None

Tej teorii zdaje się przeczyć zachowanie GPW z ostatnich miesięcy. Im wyższe stopy zwrotu spółka zanotowała w fatalnym dla inwestorów 2011 r., tym większe szanse miała na uczestniczenie w tegorocznym odbiciu. Spółki, które straciły w minionym roku więcej niż 37,9 proc. (takie straty były udziałem dokładnie połowy spółek należących w tym czasie do indeksu WIG), odbiły się w ostatnich sześciu miesiącach przeciętnie o zaledwie 1,4 proc. Niemal sześciokrotnie wyższe zyski przyniosły papiery, których notowania zachowywały się w 2011 r. lepiej od przeciętnej. Spółki, które straciły mniej niż 37,9 proc., odbiły się od początku roku przeciętnie o 7,7 proc.

Tym samym strategia „kupuj tanio, sprzedawaj drogo” zawiodła na całej linii. Choć może to się wydać zaskakujące, opłaciło się kupować drogo, by sprzedać jeszcze drożej. Z jednym zastrzeżeniem. Nie warto było się koncentrować na wąskiej grupie spółek, które w 2011 r. osiągnęły najwyższe stopy zwrotu (powyżej +6,0 proc.). Większe zyski dały te, które zakończyły ubiegły rok około zera (co i tak było dobrym osiągnięciem na tle indeksów). Spółki z tej grupy dały od początku roku zarobić aż 14,4 proc., co było najlepszym wynikiem wśród wszystkich grup.

Inwestycje w spółki, dla których ubiegły rok był względnie udany, były nie tylko bardziej zyskowne, ale również mniej ryzykowne. Stopy zwrotu uzyskane przez spółki z grona ubiegłorocznych „wygranych” odbiegały w tym roku od średniego wyniku przeciętnie o 27 punktów proc. W gronie „przegranych” przeciętne odchylenie było aż o 8 punktów proc. wyższe.