Przygotowania do uruchomienia inicjatywy biznesowej Chin — Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) — nabrały tempa. Do Państwa Środka pofatygował się Mateusz Szczurek, minister finansów, by dopiąć razem z przedstawicielami 57 innych krajów założycielskich ostatnie szczegóły. Większość z ojców-założycieli była już gotowa podpisać papiery, my będziemy prawdopodobnie dopiero za chwilę.

— Wszystkie państwa mają czas na podpisanie dokumentów do końca roku. Polska podejmie decyzję w tej sprawie w ciągu około 1-2 miesięcy, najpierw na szczeblu rządu, a potem — w fazie ewentualnej ratyfikacji — z udziałem parlamentu i prezydenta — informuje szef resortu finansów.
Rachunek wart zapłacenia
Do tej pory rząd był powściągliwy w deklaracjach co do udziału kapitałowego w banku. Chciał sprawdzić, czy bilet wstępu nie będzie za drogi, a gra warta świeczki. Analiza kosztów i korzyści nadal trwa. Na razie wiadomo, że nasz udział w AIIB to 831,8 mln USD — 0,83 proc. całego kapitału banku ustalonego na 100 mld USD. Rachunek za wejście będzie jednak sporo niższy.
— Tylko jedna piąta tej kwoty byłaby wpłacana w gotówce, w pięciu rocznych ratach — zapewnia Mateusz Szczurek. Podkreśla, że będziemy jedynym krajem regionu, który wejdzie w alianse z azjatyckimi inwestorami.
Szef resortu finansów nie ma wątpliwości — inicjatywa Chin to dobry pomysł. Skoro gramy już w jednej lidze z największymi w Europie (Europejski Bank Inwestycyjny) i USA (Bank Światowy), czas na Daleki Wschód. Chociaż AIIB zamierza skupiać się na wydawaniu pieniędzy w Azji, jest szansa, że część inwestycji dokona się rękami polskich firm.
— Polskie podmioty będą mogły brać udział w realizacji projektów: jako wykonawcy prac oraz dostawcy towarów i usług. Już dziś polski biznes jest obecny w Azji albo interesuje się wejściem na te rynki. W perspektywie średnio- i długoterminowej są one dla nas bardzo obiecujące, a rosnąca aktywność międzynarodowa polskich przedsiębiorstw będzie naturalnym kierunkiem ich rozwoju — uważa Mateusz Szczurek.
Połączymy Europę z Chinami
Minister ma nadzieję, że chiński smok szerzej rozłoży skrzydła nad Europą, a miejsce startu będzie mieć nad Wisłą. — Szlaki komunikacyjne łączące oba kontynenty już przebiegają przez nasz kraj i mają wielki potencjał do dalszej rozbudowy — zapewnia minister. Zaznacza, że Polska już swoją lekcję odrabia, upraszczając procedury, zwłaszcza celne, by stanowić dogodne miejsce odbioru i odpraw towarowych. Potrzeby inwestycyjne są duże, a o kapitał trzeba walczyć.
— Polska będzie zachęcać Chiny i inne państwa Azji do inwestowania w naszym kraju, zarówno na rynku kapitałowym, jak i w sferze infrastruktury, która w naszym kraju również stanowi priorytet — mówi Mateusz Szczurek. Pierwszy krok już zrobiliśmy. W ubiegłym tygodniu państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego zaczął robić interesy z największym bankiem świata — chińskim ICBC. © Ⓟ
OKIEM EKSPERTA
Budujemy markę Polski
GRZEGORZ MALISZEWSKI
główny ekonomista Banku Millennium
Przystąpienie Polski do Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych może mieć istotne znaczenie prestiżowe. Pokażemy, że jesteśmy w stanie grać w jednej lidzie z największymi na świecie. To może i powinno też pozytywnie wpłynąć na postrzeganie nas przez chińskich inwestorów i przedsiębiorców, czyli dać dobre argumenty dla obu stron do nawiązywania kontaktów biznesowych. Same możliwości zwiększenia chińskich inwestycji w Polsce nie będą raczej duże. Trzeba wziąć pod uwagę, że nasz udział w kapitałach banku będzie niewielki, a chętnych do przyciągania pieniędzy z Azji jest w Europie wielu. Jednak, jeśli chodzi o ekspansję naszych firm na tamtejszych rynkach, wygląda na dobry ruch wizerunkowy.