Las zagadek dla graczy o mocnych nerwach

Marta Maj
opublikowano: 2023-02-03 14:30

Forest Escape pod Łodzią, największy w Polsce plenerowy escape room, gości setki grup rocznie. Czas rozgrywki wynosi 120 minut, a do wyboru są cztery scenariusze gier.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja
Zabawa z adrenaliną:
Zabawa z adrenaliną:
Mieliśmy dostęp do dawnego ośrodka kolonijnego, w którym chcieliśmy stworzyć nietuzinkowe miejsce do rozwiązywania zagadek. W tym czasie branża escape roomów rozrastała się w Polsce, jednak nikt nie wyszedł poza jeden czy dwa pokoje. Naszym głównym założeniem było maksymalne zwiększenie obszaru i czasu rozgrywki – do dwóch godzin – i dodanie terenu leśnego. Udało się nam to osiągnąć – mówią Rafał Wagan i Maciej Miązek, właściciele Forest Escape.
materiały prasowe

Podjeżdżasz samochodem pod wyznaczoną bramę. Otrzymujesz polecenie, by kierować się pieszo wytyczoną ścieżką do punktu kontrolnego. Jesteś w lesie, więc słyszysz tylko szum liści i ciszę. Na płocie wisi plecak, w nim znajdujesz krótkofalówki i ledwo świecące latarki. Masz wyznaczone zadanie. Bierzesz wszystko ze sobą i idziesz dalej… Brzmi jak początek ciekawej opowieści, a tymczasem to pomysł na przygodowy biznes.

W escape roomach przygotowanych według różnych kluczy tematycznych grupa osób w określonym czasie rozwiązuje zagadki, żeby znaleźć wyjście z pokoju. Forest Escape wyprowadził ten rodzaj rozrywki poza mury budynków. To pierwsze takie przedsięwzięcie w kraju. Utrzymaniem terenu i aranżacją gier zajmują się pomysłodawcy – Maciej Miązek i Rafał Wagan. Założyli ten biznes z grupą znajomych, ale tylko oni dwaj zdecydowali się zaangażować na sto procent. W czasie wzmożonego ruchu pomagają im pracownicy sezonowi.

– Forest Escape powstał w 2016 r. Mieliśmy dostęp do dawnego ośrodka kolonijnego, w którym chcieliśmy stworzyć nietuzinkowe miejsce do rozwiązywania zagadek. W tym czasie branża escape roomów rozrastała się w Polsce, jednak nikt nie wyszedł poza jeden czy dwa pokoje. Naszym głównym założeniem było maksymalne zwiększenie obszaru i czasu rozgrywki – do dwóch godzin – i dodanie terenu leśnego. Udało się nam to osiągnąć – mówią przedsiębiorcy.

Gry na pełen etat

Scenografia:
Scenografia:
Choć na pierwszy rzut oka miejsce może się wydawać mroczne i podejrzane, wszystko tu jest przemyślane. Także rekwizyty adekwatne do scenariusza
materiały prasowe

Dawny milicyjny ośrodek kolonijny w Woli Zaradzyńskiej niedaleko Pabianic należy teraz do osoby prywatnej. Opuszczony niszczał przez lata. Maciej Miązek i Rafał Wagan docenili jego potencjał – na kilku tysiącach metrów kwadratowych może się swobodne poruszać duża grupa ludzi. Postanowili wynająć to miejsce.

Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać mroczne i podejrzane, wszystko tu jest przemyślane. Na drzewach wiszą rekwizyty adekwatne do scenariusza: podniszczone lalki, tajemnicze znaki z patyków, kawałki odzieży… Opuszczone budynki także są częścią zabawy. Ścieżka, która prowadzi do miejsc rozgrywek, jest starannie oznaczona taśmą, nikt nie powinien się zgubić, jeżeli będzie trzymał się szlaku.

Prolog:
Prolog:
W tej grze można zgłębić historię lekarza psychiatry oraz chorego psychicznie Eliasza i... pewnego miliardera.
materiały prasowe

Teren ma przeznaczenie rekreacyjno-usługowe. Właściciele wspominają, że zanim rozpoczęli działalność, każdy budynek musiał być odebrany przez inspektorat budowlany i straż pożarną. Mieli także wizytacje sanepidu i wykonali dokumentację ewakuacyjną.

– Zainteresowanie naszą ofertą jest duże, szczególnie wiosną i latem. Wtedy mamy nawet 60 rezerwacji miesięcznie. Niestety z powodu niskich temperatur i braku ogrzewania w budynkach zimą liczba rezerwacji znacząco spada. W mroźne lub deszczowe dni, gdy nie mamy klientów, opracowujemy nowe scenariusze. Choć działamy bardziej sezonowo, jest to dla nas pełnoetatowe zajęcie – zaznacza Rafał Wagan.

Straszne opowieści

Ciemność:
Ciemność:
Słońce zaszło nad światem, Polska pogrążyła się w ciemności. Tylko nieliczni mają dostęp do specjalistycznych generatorów , które umożliwiają wytworzenie prądu o niewielkiej mocy... Częścią tego scenariusza są bazy łączności Fregata.
materiały prasowe

Forest Escape aktualnie ma w ofercie cztery scenariusze. Maksymalny czas ich przejścia to 120 minut. Dla fanów horrorów i thrillerów właściciele przygotowali powiązane historie – Prolog i Szepty – skupione na losach chłopca o imieniu Eliasz. Teren rozgrywki staje się miejscem dostosowanym do potrzeb chorego psychicznie Eliasza i jego doktora Hermana. Okazuje się, że po latach ośrodek został zamknięty, a po Eliaszu słuch zaginął. Zadaniem uczestników jest odkrycie, co się stało z chorym chłopcem. Dwa pozostałe scenariusze ukazują postapokaliptyczną Ziemię, na której zbiera żniwo choroba popromienna.

– Pomysł na scenariusz Prologu pojawił się pierwszy. Klimat wszechobecnej tajemnicy sprzyja tworzeniu nietypowych historii. Wiedzieliśmy, że nocne rozgrywki wywołają poczucie niepokoju. Poruszanie się po terenie, gdzie był leczony chłopiec, który zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach, budzi emocje. Nie ukrywamy też, że przed powstaniem scenariuszy oglądaliśmy dużo horrorów, dzięki czemu łatwiej nam było zachować stylistykę mrocznej opowieści. Po sukcesie Prologu postanowiliśmy rozbudować teren o kolejny świat. Tym razem postapokaliptyczny. Interesowała nas tematyka wszechobecnego metalu i elektroniki, która po apokalipsie została wykorzystana do stworzenia baz łączności Fregata, które są częścią opowieści. Naszym natchnieniem były gry, m.in. „Last of Us” i „Fallout”, ale też seriale „Zagubieni” czy filmy w stylu „Jestem legendą” – wymienia jeden z pomysłodawców Forest Escape.

Świat po apokalipsie:
Świat po apokalipsie:
Częścią tego scenariusza są nie tylko niedobory prądu, lecz także walka o podstawowe środki do życia i zmaganie się z dziesiątkującą ocalałych chorobą popromienną.
materiały prasowe

Teren jest duży, a scenariusze rozbudowane, więc zazwyczaj w grach biorą udział więcej niż dwie osoby. Właściciele firmy opowiadają, że podczas zabawy gracze realizują także własne pomysły.

– Pamiętam pewną grupę znajomych, którzy przez cały czas rozgrywki nieśli rekwizyt – trumnę. Ciekawie wspominamy także historię, w której prezentem urodzinowym było… porwanie. Uprowadzonego uczestnika gry z zawiązanymi oczami przeprowadziliśmy przez las, następnie zamknęliśmy samego w budynku. Chłopak był fanem surwiwalu i niecodziennych przygód. Sam musiał przejść w nocy cały scenariusz, co zajęło mu trzy godziny – wspomina Maciej Miązek.

Teren rozgrywek monitorują kamery, dzięki czemu pracownicy czuwający nad prawidłowością gry mogą obserwować uczestników. Gracze nie są pozostawieni sami sobie. Mogą liczyć na podpowiedzi mistrza gry i pomoc w nagłych wypadkach.

Co będzie dalej

Otwarta przestrzeń:
Otwarta przestrzeń:
Na razie Forest Escape ma w ofercie cztery scenariusze. Wyjście z pokoju to dopiero początek zabawy. Na graczy czeka i 800 m kw. terenu, z którym można się zmierzyć również nocą.
materiały prasowe

Najtrudniejsze jest zbudowanie scenariusza. Trwa to dwa lata – od koncepcji do wprowadzenia grupy w nowy świat. Trzeba bowiem opracować ścieżki, zagadki, rekwizyty. Poukrywać je w odpowiednich miejscach i umiejętnie naprowadzać graczy. Gdy to jest już zrobione, pozostaje obsługa gry, co też nie jest łatwe.

– Rozgrywki zaczynają się rano i kończą późno w nocy. Rezerwacji można dokonać z dnia na dzień, więc trudno nam zaplanować tydzień pracy. Ludzie nie zawsze chcą słuchać podpowiedzi i wskazówek mistrza gry, co również sprawia kłopoty przy dużej liczbie grup w sezonie – przyznaje Maciej Miązek.

Mimo wszystko skupiają się na rozwoju swojego biznesu. Chcą budować nowe scenariusze, żeby zagospodarować jak najwięcej dostępnej przestrzeni. Marzą też o otwarciu całego obiektu w jednej opowieści. Zaznaczają jednak, że na realizację takiego przedsięwzięcia potrzebują nawet kilkunastu lat pracy.

– Istnieje coś takiego jak LARP – life action role-playing, czyli rodzaj fabularnych gier terenowych. Nie odbywają się w komercyjnych miejscach. Gracze to pasjonaci – sami tworzą i przeżywają opowieści. Chcielibyśmy zaproponować taki otwarty świat każdemu. Nasze aktualne scenariusze są liniowe, tzn. uczestnicy wchodzą i rozwiązują jedną łamigłówkę. W formule LARP te opowieści będą się przenikały, a uczestnicy rozwiązywali różne zagadki. Na terenie będzie przebywało kilka grup, które zostaną poinformowane, jeśli konkretne miejsce będzie zajęte. Planujemy więc rodzaj parku rozrywki, ale z rozwiązywaniem zagadek i dreszczem emocji – zapowiada Rafał Wagan.