Łatwiej o pracownika? Niekoniecznie


Choć coraz głośniej o zwolnieniach, problemy z zapełnieniem wakatów się nie skończą.
Większość polskich firm deklaruje, że utrzyma zatrudnienie na obecnym poziomie, a niektóre noszą się z zamiarem powiększenia zespołów. Ale jak zachowają się pracownicy? Będą lojalni wobec dotychczasowych pracodawców czy – przeciwnie – zaczną się rozglądać za nowymi miejscami pracy?
Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service, zwraca uwagę na dwie przeciwstawne tendencje. Słabe informacje o gospodarce i doniesienia o zwolnieniach zniechęcają do szukania zatrudnienia. Z drugiej strony z bierności Kowalskich wytrąca inflacja: wielu musi znaleźć lepiej płatne zajęcie, by dać sobie radę z codziennymi zakupami, czynszem i ratami kredytu hipotetycznego.
— Skłonność do ryzyka spadła wraz z wybuchem pandemii. Także teraz pracownicy wolą nie dokładać sobie stresu, cenią stabilność. Część z nas nie ma jednak wyboru: ceny rosną, nasza siła nabywcza spada, więc każdy dodatkowy grosz jest na wagę złota. Jeżeli rekruter proponuje lepsze pieniądze, w obliczu rosnących kosztów życia trudno odrzucić jego ofertę — mówi Krzysztof Inglot.
Strach i panika
Z „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service wynika, że 20 proc. pracowników obawia się zwolnienia w tym roku, z czego 14 proc. uważa taki scenariusz za raczej prawdopodobny, a 6 proc. za nieunikniony. Zapewne w wielu przypadkach strach ma wielkie oczy, co nie zmienia faktu, że lęk może powodować konkretne działania: osoby najbardziej niepewne swojej przyszłości zawodowej wykonują coś, co w ich mniemaniu jest ruchem wyprzedzającym: zdobywają zatrudnienie w innym miejscu.
Taki odsetek pracowników chce poprosić swojego szefa o podwyżkę, a gdy to się nie uda, 23 proc. zacznie szukać lepiej płatnej pracy – wynika z „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service.
— Jeśli pracodawca nie ma w planie zwolnień, powinien komunikować to pracownikom bardzo wyraźnie. Dzięki temu zapobiegnie ewentualnym plotkom mogącym wywołać panikę. Dopóki ludzie będą mieli poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, dopóty zachowają lojalność, motywowację i zaangażowanie. Raczej nie skusi ich posada nieco lepiej płatna, ale niepewna — tłumaczy Ernest Wencel, szef agencji rekrutacyjnej PunktX.
Tylko 15 proc. ankietowanych przez Personnel Service nie ma strategii, jak zwiększyć swoje dochody w tym roku. Niemniej pracownicy wykazują się dużą rozwagą – zanim zdecydują się na nowego pracodawcę, próbują negocjować z obecnym: proszą o podwyżkę, która przy najmniej częściowo zrekompensuje rosnące ceny. Dopiero gdy te rozmowy nie przynoszą oczekiwanego skutku, podejmują zdecydowane kroki w kierunku zmiany zajęcia na zapewniające wyższe dochody.
— W zanadrzu mamy też pracę dorywczą, na którą jest gotowych 16 proc. badanych. Ten scenariusz będzie popularny zwłaszcza w tych gospodarstwach domowych, w których koszty życia, m.in. ze względu na rosnące stopy procentowe, mocno wzrosły — przewiduje Krzysztof Inglot.
Zarobek na boku
Copywriting, udzielanie korepetycji, rękodzieło, jakaś forma pracy fizycznej — to tylko niektóre pomysły na dodatkowy zarobek po godzinach. Zważywszy na sytuację gospodarczą, liczba ofert stałego zatrudnienia może się zmniejszyć, zwiększy się natomiast popyt na pracowników tymczasowych. Zawodowa dwupolówka pozwoli wielu rodzinom związać koniec z końcem. Skorzystają również przedsiębiorcy, którzy w trudnych czasach wolą elastyczną siłę roboczą, zaś etat traktują jako zbyt duże zobowiązanie.
— To, czy skorzystamy z różnorodnych okazji, zależy od naszej umiejętności dostosowania się do nowych warunków, co często jednak wymaga przekwalifikowania się — wskazuje Anna Rogińska, dyrektor zarządzający agencji pracy tymczasowej VIPoL.
Formuła pracy od ręki wydaje się szczególnie atrakcyjna dla pracodawców z mniejszych miejscowości. Wynika to m.in. z tego, że obcokrajowcy, w tym uchodźcy z Ukrainy, osiedlają się w dużych miastach, wychodząc z założenia, że poza nimi jest znaczniej trudniej o zarobek. Nic bardziej mylnego — aż 80 proc. ofert pracy dostępnych w agencjach pracy tymczasowej pochodzi z małych ośrodków.
Podsumowując: inflacja przynagli niektórych pracowników do szukania lepiej płatnej lub dodatkowej pracy. Wielu innych będzie się jednak kurczowo trzymać dotychczasowych zajęć i żadna siła nie zmusi ich do przyjęcia propozycji łowców głów. W rezultacie nawet nieco większe bezrobocie nie położy kresu problemom z pozyskaniem rąk do pracy
ŁUKASZ KOMUDA ekspert rynku pracy z Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych
Przewidywania pracodawców dotyczące wzrostu gospodarczego są pesymistyczne, a jednak odsetek zapowiadających zwolnienia jest niski. Dlaczego? Po pierwsze wielu przedsiębiorców miało w ostatnich latach problem z pozyskaniem pracowników. Nie chcą pozbywać się kompetentnych ludzi, bo wiedzą, ile trwa i jak dużo kosztuje ich pozyskanie i zatrzymanie w firmie. Po drugie jest nadzieja, że trudności są przejściowe – w ostatnich kilkunastu latach Polska albo przechodziła przez okresy spowolnienia i kryzysy suchą stopą, albo szybciej niż większość innych państw rozwiniętych odrabiała straty. Polscy pracodawcy wierzą, że tak samo będzie tym razem.
MARIUSZ ZIELONKA ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan
Zdecydowana większość pracodawców badanych pod koniec zeszłego roku twierdziła, że będziemy doświadczać przynajmniej stagnacji gospodarczej. Jednocześnie nikt nie miał wątpliwości, że regulacje prawne i presja płacowa zaowocują dalszym wzrostem kosztów działalności. Respondenci mówili również o zmniejszającym się popycie na towary, zwłaszcza wytarzane przez krajowy przemysł. Te wszystkie czynniki mogą skutkować – właściwie to już się dzieje – spowolnieniem na rynku pracy w Polsce. Nie będzie jednak ono większe niż z czasów pandemii.
WOJCIECH RATAJCZYK członek zarządu Polskiego Forum HR
W roku 2023 zakończy się w Polsce okres rekordowo niskiego bezrobocia, choć raczej nie wzrośnie ono znacząco. Bezrobocie osiągnie maksymalnie 6,5 proc., w 2022 r. było to 5,1 proc. Jeśli będą zwolnienia, to nierówno rozłożone. Dużo zależy od sektora gospodarki. Mniejsze zapotrzebowanie na siłę roboczą może odczuć branża motoryzacyjna, natomiast centra usług wspólnych w dalszym ciągu będą się dynamicznie rozwijać, zwiększając zatrudnienie.
PIOTR WIELGOMAS prezes firmy rekrutacyjnej Bigram
Nadchodzą dziwne czasy. W tym samym momencie firmy będą rekrutować, ale mogą też być zmuszone redukować zatrudnienie. Decyzje personalne będą podyktowane potrzebą zniwelowania rozdźwięku między potrzebami biznesowymi przedsiębiorstw a kompetencjami pracowników. Zrezygnują z części miejsc pracy na rzecz nowych, lepiej dopasowanych do wyzwań, które niesie z sobą spowolnienie gospodarcze.