Lepper: Zalewski i Brudziński to wstępni kandydaci na marszałka

opublikowano: 2007-04-19 11:51

Paweł Zalewski i Joachim Brudziński - to wstępni kandydaci na marszałka Sejmu, przedstawieni Samoobronie przez premiera Jarosława Kaczyńskiego - poinformował w czwartek PAP wicepremier, szef Samoobrony Andrzej Lepper.

Nazwiska: Zalewski i Brudziński zostały wymienione przez premiera - powiedział szef Samoobrony dziennikarzom w Sejmie. "Ale kogo PiS przedstawi to zobaczymy" - dodał szef Samoobrony.

Lepper powiedział, że klub Samoobrony będzie dyskutował w najbliższym czasie nad tymi kandydaturami. Zapewnił, że nie ma jeszcze ostatecznych decyzji w tej sprawie.

Premier Jarosław Kaczyński zapowiedział w środę, że nowy marszałek Sejmu będzie wywodził się z PiS. Jak dodał, koalicjanci - LPR i Samoobrona - zgadzają się na to. Poinformował także, że jest 2-3 kandydatów na to stanowisko.

Zalewski jest obecnie szefem sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych; Brudziński to sekretarz generalny PiS.

Lepper zapewnił, że poparcie jego partii dla kandydatury marszałka nie jest związane z wycofaniem z Trybunału Konstytucyjnego wniosku o stwierdzenie zgodności z konstytucją działalności Samoobrony w związku z tzw. wekslami poselskimi. Chodzi o weksle in blanco, które podpisywali kandydaci Samoobrony w wyborach parlamentarnych.

"My do tego nic nie mamy. To decyzja nowego marszałka. Sprawy weksli w ogóle powinno nie być" - powiedział Lepper. Jak zwrócił uwagę, to jest wniosek o sprawdzenie zgodnoci weksli z konstytucją.

Sprawę skierował do TK w styczniu marszałek Sejmu Marek Jurek. Argumentował, że weksle naruszają zasadę niezależności mandatu poselskiego; mają zniechęcić posłów Samoobrony do opuszczenia klubu parlamentarnego w trakcie kadencji pod presją ekonomiczną.

Sprawa weksli stała się głośna we wrześniu 2006 r., kiedy to podczas kryzysu koalicyjnego klub parlamentarny Samoobrony opuściło kilku posłów. Wtedy władze klubu zapowiedziały "uruchomienie" wobec nich weksli; ostatecznie do tego nie doszło. Mowa była jednak o kilkusettysięcznych kwotach, które posłowie mieliby zapłacić za odejście. (PAP)