Za kilka tygodni Polska może mieć problem z zapewnieniem wystarczającej rezerwy mocy w systemie elektroenergetycznym — uważa European Network of Transmission System Operators (ENTSO-E). Europejskie zrzeszenie narodowych operatorów tych systemów przedstawiło raport „Summer Outlook 2017”, w którym ocenia aktualną sytuację energetyki w różnych krajach Europy.
Co niepokoi ENTSO-E? Otóż w Polsce mogą wystąpić trudności podobne do tych z sierpnia 2015 r. Przypomnijmy, że wówczas były rekordowe upały i niski stan wód w rzekach, co utrudniało chłodzenie elektrowni pozbawionych chłodni kominowych. Krajowemu systemowi elektroenergetycznemu zagroziło to blackoutem.
Awaryjne wyłączenia dotknęłyby wszystkich odbiorców z konkretnego terenu, w tym gospodarstwa domowe, szpitale i transport publiczny. Aby do tego nie dopuścić, wprowadzono tzw. 20. stopień zasilania, czyli ograniczenia poboru mocy dla firm. Dotyczyły dużych odbiorców, dla których wielkość mocy określona w umowach przekroczyła 300 kW.
To głównie przedsiębiorstwa produkcyjne i handlowo- -usługowe. W sumie około 7000 firm. Dlatego ENTSO-E wskazuje, że jeśli okres ekstremalnie wysokich temperatur się przedłuży, to Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) nie będą miały takiej nadwyżki mocy, aby pokryć krajowe zapotrzebowanie. Najgorzej może być w drugiej połowie lipca, gdy popyt na energię może przekroczyć możliwości wytwarzania jej w kraju i importu.
Splot wielu okoliczności
Zdaniem wiceministra energii Andrzeja Piotrowskiego, raport zakłada pesymistyczne scenariusze w warunkach pogodowych, których wystąpienie w tym roku jest praktycznie niemożliwe, a krajowy system energetyczny jest bezpieczny. Zgadza się z tym prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej, prezes spółki Transition Technologies.
— Aby doszło do zachwiania prac systemu energetycznego, musi nastąpić splot kilku czynników jednocześnie, co przy obecnych prognozach jest mało prawdopodobne — uważa Konrad Świrski.I wylicza je.
Po pierwsze, pogoda. Długotrwałe upały, przekraczające 32-33 stopnie, zwiększają zapotrzebowanie, głównie za sprawą pracujących pełną mocą klimatyzatorów. Problemy może pogłębić zmniejszona moc w elektrowniach, chłodzonych wodą z wysychających rzek.
Drugim czynnikiem przyczyniającym się do zmniejszenia dostaw mocy jest bezwietrzna pogoda. Zatrzymują się wtedy elektrownie wiatrowe, których moc wynosi już
w Polsce ponad 5 tys. MW. Zwykle taka bezwietrzna pogoda ogranicza też możliwości importu energii. Dodatkowo do zakłóceń w systemie energetycznym mogą się przyczynić awarie większych bloków energetycznych i wyłączenia z powodu remontów. W poprzednich latach planowano je na miesiące letnie.
— Problem z dostawami energii elektrycznej pojawia się wyłącznie w okresie letnim, w godzinach 11-14 i jedynie w dni robocze. To właśnie wtedy zapotrzebowanie na energię jest najwyższe. Dotychczas notowano maksymalnie 22–23 tys. MW, ale widoczna jest tendencja do wzrostu szczytowego poboru mocy w lecie. Zaczyna się on zbliżać do rekordów zimowych. Dopiero utrzymywanie się tak wysokiej wartości przez dłuższy czas może wzbudzać pewne niepokoje. Wydaje się, że obecnie operator systemu przesyłowego jest wyczulony na wczesne przewidywanie takich sytuacji — tłumaczy Konrad Świrski.
Odrobiliśmy lekcje
Beata Jarosz, rzeczniczka Polskich Sieci Elektroenergetycznych, które są członkiem ENTSO-E, uspokaja, że raport jest raczej sygnałem o możliwości wystąpienia problemów niż ich gotowym scenariuszem. Dwa lata temu stowarzyszenie nie przewidywało kłopotów, które wystąpiły.
— Odrobiliśmy lekcje. Ale przede wszystkim sytuacja jest zupełnie inna niż dwa lata temu. Mamy znacznie większe możliwości importu, dzięki połączeniu z Litwą i przesuwnikom fazowym na granicy z Niemcami. Zmieniono harmonogramy remontów i zostawiono pewne bloki w rezerwie. W lipcu podpiszemy umowy na 360 MW w ramach Demand Side Response (DSR). Tej informacji nie podawaliśmy, gdy tworzono raport w marcu, bo wtedy dopiero ogłaszaliśmy przetargi i nie wiedzieliśmy, ile uda nam się osiągnąć — mówi Beata Jarosz.
Usługa DSR to płatna oferta dla dużych odbiorców na dobrowolne zmniejszenie ilości pobieranej energii. Największym w Polsce agregatorem jest Enspirion, spółka należąca do Grupy Energa. Zobowiązała się ona zarządzać pasmem redukcji tak, by zmniejszać pobór mocy w systemie, na każde żądanie Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
Umowy zawarte z PSE obligują Energę do wycofania 140 MW na cztery godziny, ale przy większej gotowości jej klientów możliwe jest zwiększenie redukcji oraz wydłużenie jej czasu. Dlatego mało prawdopodobna wydaje sie konieczność wprowadzenia stopni zasilania, chociaż zawsze może się zdarzyć.