Liczą się: konsolidacja i inwestycje

Andrzej Mochoń
opublikowano: 2009-09-22 00:00

Polski rynek targowy wciąż jest w fazie decentralizacji. Jeszcze 20 lat temu był tylko jeden ośrodek. Teraz jest ich kilka, ale targowy tort dzielą dwaj organizatorzy. Największe udziały mają w nim Międzynarodowe Targi Poznańskie i Targi Kielce. Te drugie zdołały wykroić dla siebie 22 proc. Kolejny organizator ma niespełna 5 proc. rynku.

Inaczej jest z miastami targowymi. Prym wiodą Poznań, Warszawa i Kielce. Ośrodkom nie brak kreatywności, ale wciąż odstajemy od zachodniej Europy, gdzie przeciętny mieszkaniec bywa na targach kilka razy w roku. W centralnej Europie Polska ma największą gospodarkę, a w dobie kryzysu jako jedyni w Unii mamy dodatni PKB. Nie ma więc powodu, byśmy nie pretendowali do wyników choćby takich, jakie mają Czesi, z ich dobrze rozwiniętym przemysłem targowym.

Przyszłością naszego wystawiennictwa jest m.in. konsolidacja rynku przez Polską Izbę Przemysłu Targowego, która skupia niemal wszystkie ośrodki targowe, poza jednym organizatorem z Zagłębia. Gwarantuje to uczciwą konkurencję i rzetelne szacownie danych. Członkowie Izby są poddawani audytom niezależnych firm zagranicznych. Jeśli więc np. Targi Kielce podają, że w 2008 r. wynajęły 155 tys. mkw. (co jest podstawą działalności targowej), a wzrost wobec poprzedniego roku sięgnął 40 proc., to znaczy, że tak jest faktycznie.

Oczywiście, dla przyszłości wystawiennictwa niezwykle ważne jest też inwestowanie w infrastrukturę. Swoje obiekty modernizuje Poznań, duże inwestycje są w Warszawie, w Kielcach zaczęła się rozbudowa za 170 mln zł. W przyszłym roku stanie tam siódma, bardzo nowoczesna hala. Za nią pójdą kolejne inwestycje: parking wielopoziomowy i centrum kongresowe na 1000 osób. W pełni profesjonalna infrastruktura targowa jest niezbędna, by spełnić oczekiwania wystawców. A ci coraz częściej sięgają po skuteczne narzędzie marketingowe, jakim są targi. Na początku XXI w. obawiano się, że spotkania twarzą w twarz wyprze wszechobecny internet. Tak się nie stało, a targi z ich spotkaniami B2B świetnie się z internetem uzupełniają.

Zagrożeniem jest zaniżanie cen wynajmu powierzchni przez organizatorów. To działanie na krótka metę i psuje rynek, a żadna z organizowanych w ten sposób wystaw nie osiągnęła przyzwoitego poziomu. Na wystawiennictwie w Polsce odbije się światowy kryzys. W pierwszym półroczu wiele ośrodków targowych odnotowało spadek wynajętej powierzchni. Choć dla Kielc pierwsze sześć miesięcy 2009 r. było kolejnym okresem wzrostu niemal wszystkich parametrów targowych. Kryzys obszedł się z Polską łaskawie i jego symptomy zanikają, ale w wystawiennictwie wciąż je widać i drugie półrocze dla wielu z nas jest trudniejsze. Jednak organizatorzy i wystawcy, którzy w kryzysie postawili na wzmożoną promocję, nie obcinając wydatków reklamowych, lecz kierując je właściwie, mają największe szanse wyjść z tej sytuacji obronną ręką.

Andrzej Mochoń