Poznańskie pokaz to najważniejsza motoryzacyjna impreza w Polsce. Optymiści mówią nawet, że najważniejsza w naszej części Europy. Tak czy inaczej, jak na polskie warunki to bardzo duże targi. Zważywszy, że w Polsce z trudem sprzedaje się roczne więcej niż trzysta kilkanaście tysięcy nowych aut, liczba 200 wystawców może imponować. A nawet powinna. Choć nie ze względu na same samochody.
Stopień polonizacji
Można by wymieniać nazwy modeli, które pokazano w Poznaniu. Wystarczy jednak poinformować, że były to te same auta, które nieco ponad miesiąc wcześniej miały debiut na genewskiej wystawie motoryzacyjnej. Oczywiście nie wszystkie. Bo jednak część producentów poznańską imprezę traktuje nieco po macoszemu. Albo w ogóle się nie pojawiają, albo ich auta wystawiają lokalni dilerzy, albo ograniczają pokaz do części swojej oferty (silniki, motocykle etc.).
Co roku przybywa jednak wśród wystawców importerów (w tym roku samochody pokazało np. BMW i to po raz pierwszy w Poznaniu jako importer). Otuchy sercom i rangi targom dodaje również to, że wystawcy starają się przygotować specjalnie na poznańską wystawę różne ciekawostki. Ich stoiska nie wyglądają już jak zorganizowane na chybcika wystawki z aktualną ofertą, lecz coraz częściej przypominają te z targów o wyższej renomie. Są więc także nowości, a nie tylko odgrzewane kotlety. Tegoroczne targi cieszyły tym bardziej, że w Polsce jak mało gdzie liczy się to, czego nie widać. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Czyli liczy się tzw. stopień polonizacji.
Mistrzowie kamuflażu
„Stopień polonizacji” to wykorzystanie wyprodukowanych w naszym kraju części, akcesoriów i podzespołów w autach zagranicznych marek. W niektórych przypadkach to ponad 30 proc. samochodu. Producenci podzespołów (często małych albo nawet malutkich) to prawdziwa polska perełka. Przy czym 80 proc. z ponad 900 zakładów to firmy niezależne od koncernów samochodowych. Sukces polskiej branży motoryzacyjnej to zasługa właśnie tych zakładów. W ostatnich latach branża przyciągnęła znaczące inwestycje zagraniczne i stała się jednym z największych producentów samochodów, części i podzespołów motoryzacyjnych w Europie Środkowej i Wschodniej.
A motoryzacja stała się jedną z najważniejszych gałęzi polskiego przemysłu pod względem wartości produkcji, zatrudnienia, nakładów inwestycyjnych i udziału w eksporcie. Polska jest także największym w regionie rynkiem, jeżeli chodzi o sprzedaż i usługi związane z motoryzacją. W 2013 r. 900 krajowych fabryk wytworzyło części i akcesoria za niemal 60 mld zł, gdy przychody ze sprzedaży pojazdów wyprodukowanych w Polsce wyniosły nieco ponad 45 mld zł.
I o ile produkcja aut przez kilka lat spadła o połowę, o tyle wartość eksportu części i akcesoriów w 10 lat wzrosła dwukrotnie. Za granicę (głównie do Niemiec, Francji, Czech i Wielkiej Brytanii) wyjechało w 2013 r. motoryzacyjnego „towaru” za 30 mld zł. Ten eksport wzrósł o 3,6 proc. i stanowił 15,9 proc. wartości całego polskiego wywozu towarów. Motorem wzrostu były podzespoły, części i akcesoria motoryzacyjne (w tym silniki), których wyeksportowano o 7,1 proc. więcej niż w 2012 r.
Nastawienie na eksport uzależnia nasze firmy od koniunktury za granicą. Było to szczególnie widać w latach 2009 i 2012, gdy gospodarka UE przeżywała spadki, a wraz z nimi malała produkcja ulokowanych w Polsce fabryk motoryzacyjnych. Ale w 2013 r. nastąpiło odbicie — wynika z raportu Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego i KPMG. W 2013 r. producenci motoryzacyjni w Polsce zainwestowali 4,5 mld zł, czyli o 0,5 mld zł więcej niż rok wcześniej.
Praca i płaca
Od 2010 r. zatrudnienie w fabrykach motoryzacyjnych wzrosło o 18,7 tys. osób do 158,4 tys. w 2013 r. Tylko w 2013 r. zwiększyło się o 5 tys. osób, tj. o 3,2 proc. I był to największy wzrost we wszystkich sektorach przemysłu. Zwiększyło się także średnie miesięczne wynagrodzenie brutto w przemyśle motoryzacyjnym: w 2013 r. wyniosło 4147 zł, czyli o niemal 280 zł więcej rok do roku. Motoryzacja to przede wszystkim własna marka samochodowa i fabryki produkujące różne modele aut. W Polsce tego nie mamy. Ale pod maską Rolls Royce’a wystawionego na poznańskim Motor Show widać było naklejkę „Made in Poland” na chłodnicy. A szyby zrobił gliwicki zakład Saint Gobain.
A więc „stopień polonizacji” znaczny.