Artur Zawisza, były poseł PiS i obecny wiceprezes Ruchu Narodowego, i troje jego wspólników: Wiesław Różański, Beata Matecka i Sylwia Koch-Kopyszko, mają powody do zadowolenia. Lubelski sąd karny stwierdził właśnie, że nie popełnili przestępstwa, przejmując w 2010 r. kontrolę nad spółką Tempo (obecnie Lubelskie Biogazownie) od lokalnych przedsiębiorców, rodziny Maciejewskich.

Sąd stwierdził, że w negocjacjach między kontrahentami doszło do nieprawidłowości i nieporozumień, ale kupujący nie mieli zamiaru oszukania państwa Maciejewskich. — Cieszę się, że sąd potwierdził naszą niewinność i ustalenia prokuratury, która już w 2011 r. umorzyła śledztwo w tej sprawie — komentuje Artur Zawisza.
Mimo umorzenia proces się toczył, bo Maciejewscy złożyli tzw. subsydiarny akt oskarżenia przeciwko oponentom. Teraz zapowiadają apelację od nieprawomocnego wyroku. Tempo nie było gigantem, ale w 2010 r. miało coś niezwykle wartościowego: przyznaną przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej promesę dotacji na 20 mln zł na budowę w województwie lubelskim dwóch biogazowni. Problem Maciejewskich polegał na tym, że nie mieli pieniędzy na udział własny w tej inwestycji (około 16 mln zł).
Poszukując kapitału, Maciejewscy trafili do firmy Green Energy (GE), związanej z Arturem Zawiszą. Umowa była prosta: GE dostarcza finansowanie, a Maciejewscy składają ofertę sprzedaży Tempa za 8 mln zł. Tu jednak zaczęły się schody. GE przekonywała, że skutecznie przyjęła ofertę i przejęła udziały. Maciejewscy — że nic takiego się nie zdarzyło i zostali oszukani, bo w tajemnicy przed nimi GE zwołała walne Tempa i złożyła dokumenty w sądzie rejestrowym, a ten wpisał nowe władze do rejestru spółki.
Maciejewscy zareagowali pozwem o unieważnienie uchwał walnego. Dopiero na początku marca 2016 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie, już prawomocnie, uznał racje założycieli Tempa i unieważnił uchwały z 2010 r. o powołaniu nowego zarządu. W uzasadnieniu wyroku stwierdził, że GE nigdy nie stało się właścicielem spółki, którymi wciąż są Maciejewscy. To zwycięstwo okazało się jednak pyrrusowe, bo GE wymieniło zarząd Lubelskich Biogazowni i to on ma pieczę nad majątkiem i dokumentami spółki. Batalia prawna wciąż się toczy. © Ⓟ