Turystyka to branża permanentnego kryzysu: jak nie chmura pyłu, to katastrofa lotnicza, powódź albo zamieszki polityczne krzyżują szyki touroperatorom. W 2010 r. z pierwszej dziesiątki tylko cztery firmy zwiększyły obroty. W tym roku zwyżkami sprzedaży chwaliły się Itaka, Rainbow Tours, Neckermann i TUI Poland. Mimo to część przedstawicieli branży wieszczy na 2012 trudny rok.
— Jeśli nadal będą napływały ze wszystkich stron złowieszcze informacje o kryzysie, spadnie optymizm, od którego jesteśmy bardzo mocno uzależnieni. Gdy w gospodarstwach domowych myśli się o oszczędnościach, w pierwszej kolejności redukuje się potrzeby wyższego rzędu, w tym wypoczynek — ostrzega Jan Korsak, prezes Polskiej Izby Turystyki.
Mogą być spadki
W złym nastroju już są prezesi części firm turystycznych.
— Niestety nasza branża importuje usługi i jesteśmy uzależnieni od kursów walutowych. Obawiam się, że w związku z tym ceny wycieczek mogą pójść tak mocno w górę, że część klientów z nich zrezygnuje. Nie jestem już takim optymistą jak jeszcze miesiąc — półtora temu. Jeśli euro będzie kosztować 4,4-4,5 zł, rynek turystyczny utrzyma się na tegorocznym poziomie. Jeśli dojdzie do 4,6 zł, rynek może spaść o 10-15 proc. — przewiduje Marek Andryszak, prezes TUI Poland.
Dwa scenariusze pisze Grzegorz Baszczyński, prezes Rainbow Tours.
— Zawsze możliwy jest ten gorszy, czyli pogorszenie kryzysu zadłużeniowego w Europie Zachodniej, obniżenie ratingu jednej z ważniejszych gospodarek strefy euro, konieczność pomocy kolejnym krajom. Wtedy bardzo źle by to wyglądało, także dla Polski — przyznaje Grzegorz Baszczyński.
Będzie wzrost!
Jest on jednak umiarkowanym optymistą. — Wszystko zależy od kursów walutowych, mediów, które mogą napędzić kryzys, oraz tego, czy kryzys w ogóle do nas przyjdzie. Optowałbym za powtórką z 2008 i 2009 r. — kryzys był bardziej medialny niż realny. Dużo się mówiło do marca 2009 r., potem emocje zaczęły opadać, złoty zaczął się umacniać — mówi prezes Rainbow Tours. Zwyżek spodziewa się także Marek Węgierek, prezes Neckermann Polska.
— Pierwsze tygodnie sprzedaży letniej oferty są dla nas bardzo obiecujące i nastrajają nas optymistycznie. Polski rynek wakacyjnych wyjazdów zagranicznych w porównaniu z rykami zachodnimi cały czas charakteryzuje się dużym potencjałem i mimo kryzysu może wzrosnąć o 10 proc. — twierdzi Marek Węgierek.
Polak potrafi
Nikt jednak pod względem dobrego nastroju nie może się równać z rynkowym liderem, czyli Itaką. — Jak zawsze jesteśmy optymistami. Podobnie było w minionych latach, gdy większość narzekała, my nie zwalnialiśmytempa i zwiększaliśmy liczbę miejsc w samolotach i hotelach, dzięki temu udało nam się odskoczyć od konkurencji. Podobnie w tym sezonie, planujemy zwiększyć liczbę obsługiwanych klientów o 20-25 proc. Cały rynek urośnie o 5-10 proc. — mówi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki.
Jego zdaniem, Polacy są odporni na kryzys.
— Nie boimy się kryzysu, bo Polacy też się go nie boją. Tak było też dwa lata temu. To wynika z naszej mentalności, jesteśmy odporni na trudne sytuacje i znacznie lepiej je znosimy niż klienci z innych krajów. Mówią nam o tym nasi hotelarze. Z jednej strony Polacy są drobiazgowi, ale z drugiej bardzo optymistyczni i potrafią się cieszyć z wakacji — opowiada Piotr Henicz.