Rozporządzenie ograniczające nadmiarowe zyski wytwórców energii i spółek obrotu zostanie zmienione. Rząd chce pomajstrować przy kosztach i kontraktach OZE.
Rządowe rozporządzenie o limitach cen miało ograniczać wysokie ceny prądu i niewspółmierne, jak podkreślał resort klimatu, zyski wytwórców i przedsiębiorstw obrotu. Miało jednocześnie pokrywać uzasadnione koszty uczestników rynku i zachowywać zachęty inwestycyjne. Nie wyszło, dlatego ledwie miesiąc po publikacji pierwszej wersji rząd szykuje nowelizację.

PPA pod ochroną?
O nowelizacji wiadomo niewiele. Ma zostać przyjęta jeszcze przed końcem roku, a rząd uzasadnia ją sytuacją na rynku węgla i chęcią doprecyzowania formuł służących do obliczenia limitu ceny. Chodzi m.in. o uwzględnienie kosztów zakupu i umorzenia świadectw pochodzenia, doprecyzowania dotyczące spółek obrotu, a także dotyczące umów zawieranych pomiędzy wytwórcą OZE a odbiorcą końcowym.
Czy w tym ostatnim chodzi o tzw. PPA, czyli długoterminowe umowy pomiędzy źródłem OZE i odbiorcą energii, które zostały dotknięte rozporządzeniem? Na razie nie wiadomo. Branża wiatrowa głośno występuje w sprawie ochrony PPA i argumentuje, że rządowa ingerencja w takie umowy odstraszy inwestorów od tego sektora.
Wiatrowcy patrzą na Niemcy
W branży OZE, zwłaszcza wiatrowej, powszechne jest zaniepokojenie limitami narzuconymi przez rząd. Dla farm wiatrowych funkcjonujących poza systemem aukcyjnym (wtedy limit jest na poziomie aukcji) limit wynosi 295 zł/MWh. To, co jest ponad tym poziomem, wytwórca musi przekazywać do Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny.
- Nasze nowe projekty wiatrowe są w tej chwili niebankowalne – słyszymy od dużego gracza na rynku wiatraków.
Inny zauważa, że o ile na rządową interwencję na rynku energii zdecydowały się cała Unia Europejska, o tyle Polska przeprowadza ją w stylu, który zniechęca inwestorów. Niemcy dały wiatrakom limit na poziomie 180 EUR/MWh i ten poziom – zdaniem naszego rozmówcy – byłby dobry również w Polsce.
Nowe moce potrzebne
To, jak rządowe interwencje wypłyną na nastawienie inwestorów, zajmuje m.in. europejskich operatorów sieci energetycznych. W kuluarach można usłyszeć, że polskie PSE spodziewa się pomysłów na ogólnoeuropejski rynek mocy, który miałby zachęcać do inwestowania w nowe źródła wytwórcza. Polska energetyka, opierająca się dziś w ponad 70 proc. na spalaniu węgla, nowych inwestycji dramatycznie potrzebuje.