Lipiec przyniósł miliard nadwyżki

Bartosz Krzyżaniak
opublikowano: 2005-08-17 00:00

Dobre wyniki budżetu nie przekonują resortu finansów do obniżki akcyzy na paliwa silnikowe.

Realizacja tegorocznego budżetu przebiega pomyślnie. Po siedmiu miesiącach deficyt (35 mld zł) został wykorzystany tylko w 49,9 proc.

— W lipcu wpływy były wyższe od wydatków o miliard złotych. W tym roku deficyt będzie prawdopodobnie o kilka miliardów niższy od zaplanowanego — uważa Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK.

Wpływy z podatków pośrednich w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku były o 20 proc. wyższe niż w analogicznym okresie 2004 r. Z CIT zebrano aż o 30 proc. więcej. Łącznie dochody budżetu wyniosły po lipcu 101,7 mld zł, co stanowi 58,2 proc. rocznego planu.

— Lipcowy wynik budżetu to dowód, że w gospodarce nie jest źle — ocenia ekonomista BZ WBK.

Resort nie mięknie

Mimo korzystnej sytuacji budżetu, resort finansów nie zwraca uwagi na apele o obniżenie akcyzy na paliwa, choć ceny ropy naftowej biją kolejne rekordy.

— Resort nie mięknie pod wpływem apeli czy głosów, tylko pod wpływem danych i argumentów. Jeśli relacja złoty/dolar się zmieni, jeśli pojawi się niebezpieczeństwo inflacyjne, to z pewnością działania zostaną podjęte — mówił wczoraj w Radiu PiN Jarosław Neneman, wiceminister finansów.

Tymczasem ekonomiści twierdzą, że teraz bez problemu można obniżyć akcyzę na paliwa bez ograniczenia wpływów budżetowych. Choć wątpią, czy Ministerstwo Finansów się na to zdecyduje.

— To źródło bardzo dobrych dochodów. Nie chodzi tu tylko o akcyzę. Trzeba pamiętać, że VAT liczy się procentowo na końcu. Im droższe paliwo, tym wyższe wpływy do budżetu z VAT, a z tego resort finansów nie będzie chciał rezygnować — uważa Richard Mbewe, główny ekonomista WGI Domu Maklerskiego.

Dużo do stracenia

Jego zdaniem, lepsze od planowanego wykonanie tegorocznego budżetu może się nowemu rządowi odbić czkawką.

— Obecny rząd chce pokazać, że można osiągnąć deficyt budżetu niższy od zaplanowanego i ten sukces przypisze sobie. Jednak w ten sposób zaostrzy założenia do przyszłorocznego budżetu. To bomba z opóźnionym zapłonem — ceny paliw kształtowane są przez koniunkturę i wystarczy, by w 2006 r. spadły, a nowy rząd, by zrealizować budżet, będzie musiał szukać dochodów gdzie indziej — tłumaczy ekonomista WGI DM.