Wszak podczas kampanii wyborczej, gdy premier Mateusz Morawiecki objeżdżał kraj z obietnicami inwestycyjnymi, bardzo mocno akcentował konieczność wybrania dla realizacji wspólnych projektów tzw. właściwych ludzi, czyli partyjnych swojaków. Z tego punktu widzenia np. Hanna Zdanowska w Łodzi, która prezydenturę przedłużyła już w pierwszej turze, była, jest i będzie dla ekipy tzw. dobrej zmiany samorządowcem wrażym. Na szczęście jednak wczoraj nadany został z Łodzi sygnał normalności.

Polskie Linie Kolejowe kontynuują przebijanie przez miasto kolejowej średnicy. Istniejący od 1866 r., czyli epoki tzw. ziemi obiecanej, przebudowany w 1930 r. i zbudowany od nowa w latach 2011-16 dworzec Łódź Fabryczna jest tzw. czołowym. Za kwotę 1,7 mld zł, w tym 1,4 mld zł z funduszy unijnych, stanie się przelotowym. Tunelem o długości 3 km pod śródmieściem miasta pociągi pojadą do Łodzi Kaliskiej i Łodzi Żabieńca, a dalej w Polskę. Tym samym Łódź awansuje do kategorii metropolii z kolejowymi średnicami, do której zakwalifikowała się w czasach II RP np. Warszawa. Przebicie tunelu będzie także strategiczną korzyścią dla sieci kolejowej w centrum Polski. To inwestycyjny konkret, w odróżnieniu od mrzonek o tzw. kolejach dużych prędkości. Tunel ma zostać wydrążony do końca 2021 r. przez tarczę o średnicy 13,04 m, największą jaka kiedykolwiek pracowała w Polsce. Nowy szlak realnie zacznie służyć Łodzi oraz sieci krajowej w 2022 r. Notabene kadencja Hanny Zdanowskiej, która w obecnej fazie inwestycji została przez stronę rządową wizerunkowo całkowicie wyzerowana, kończy się dopiero w roku 2023...