Związkowcy uważają, że LOT powinien agresywniej walczyć o rynek i nie rezygnować z czarterów. Plany przewoźnika poznamy w maju.
21 kwietnia Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych (ZZPK) przedstawi zarządowi LOT propozycje uzdrowienia sytuacji w firmie. Piloci nie zgodzą się na oddanie 20 proc. pensji, co zrobili dwa lata temu. Ich zdaniem — na darmo. Proponują natomiast zmiany umów leasingowych, obcięcie kosztów i inwestycje we flotę.
Nie przepłacać
— Rok temu zwróciłem się do zarządu z prośbą o renegocjację umów leasingowych, bo np. za Boeingi 737-300 firma płaci miesięcznie po 260 tys. USD, podczas gdy konkurencja średnio 130 tys. USD. Osoby odpowiedzialne za te kontrakty tłumaczyły, że renegocjacja tych umów nie jest możliwa. Dopiero teraz zarząd LOT uznał je za jedną z przyczyn wysokich kosztów — uważa Józef Brodacki, prezes ZZPK.
— LOT jest gotów zawrzeć nowe umowy leasingowe. Sytuacja na rynku jest korzystna, bo obserwujemy przesyt maszyn — mówi Leszek Chorzewski, rzecznik LOT.
Bilans zerowy
Związkowcy podejrzewają ponadto, że LOT chce się wycofać z przynoszącej straty działalności czarterowej. Kluczowe jest jednak cięcie kosztów i nieobciążanie czarterów kosztami ogólnymi, bo według wyliczeń pilotów — gdyby nawet latali za darmo, a raty leasingowe spadły, i tak działalność leasingowa przyniosłaby 3 mln USD strat.
Eksperci nie są jednak takimi zwolennikami czarterów, jak ZZPK.
— Ta działalność wiąże się w Polsce z wysokim ryzykiem. LOT niejednokrotnie poniósł straty, gdy upadało biuro podróży. Poza tym dziś np. kurs euro na poziomie 5 zł może bardzo ograniczyć zainteresowanie podróżami nad Morze Śródziemne i zniszczyć rynek czarterów — mówi Michał Morawski, były przedstawiciel LOT w IATA.
Dalekie trasy
Pilotom nie podoba się również polityka rozbudowy floty. Ich zdaniem, należałoby zwiększyć liczbę samolotów dalekiego i średniego zasięgu jednego producenta, np. Boeinga, zamiast inwestować w małe Embraery. Uważają, że trwająca od lat 90. polityka zamykania dalekich tras: do Pekinu, Delhi, Singapuru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, na zachodnie wybrzeże USA, była bezsensowna.
— Z punktu widzenia prestiżu firmy, interesów załogi czy Polonii utrzymanie dalekich tras jest rzeczywiście istotne. Ale im dalszy zasięg samolotu, tym niższe wpływy. Po deregulacji rynku trzeba przyjrzeć się sytuacji na nowo — ocenia Michał Morawski.
Nie wiadomo, w jakim stopniu LOT wykorzysta pomysły pilotów. Program restrukturyzacji spółki, który ma pozwolić na obcięcie do 2006 r. kosztów działalności o 500 mln zł, przygotowywany przy współpracy z firmą konsultingową McKinsey, jest gotów. Poznamy go w maju.