Początek roku. Akcja grupy Lotos wyceniana jest na warszawskiej giełdzie zaledwie na 7 zł. Najmniej w historii. Zarząd nie ma wyjścia. Zapowiada wdrożenie pakietu antykryzysowego. W lutym już wszystko wiadomo. Na kołku zostaje zawieszonych kilka inwestycji, w tym większość wydobywczych (poza pracami na norweskim złożu Yme). Mija kilka miesięcy. Ceny ropy idą w górę, mocniejszy złoty zmniejsza obciążenie spółki kredytami walutowymi, wyniki poprawiają się. Czas pomyśleć o odwieszeniu projektów wydobywczych. Spółka sama nie da jednak rady. Dla nich potrzebne będzie wsparcie.
— W przyszłym roku chcemy powrócić do pozostałych zapisanych w strategii prac poszukiwawczych na Bałtyku i Morzu Północnym. Nie będzie to możliwe bez zewnętrznego finansowania. Nie wchodzi w grę dalsze zaciąganie kredytów i zwiększanie zadłużenia. Dlatego trzeba pomyśleć o partnerze. Nie mogę jeszcze przesądzić, czy będzie to partner branżowy czy finansowy. Prowadzimy wraz z doradcami analizy w tej sprawie — mówi Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.
Szef Lotosu nie odpowiada na pytanie, czy prowadzi rozmowy z potencjalnymi partnerami.
— Konkrety dotyczące realizacji naszych planów wydobywczych podamy w pierwszym półroczu 2010, a może nawet w pierwszym kwartale — ucina prezes.
Więcej w piątkowym Pulsie Biznesu.