Gdański koncern paliwowy przez cztery lata będzie sponsorem głównym piłkarskiej reprezentacji Polski
Polscy piłkarze od pół roku nie mieli sponsora głównego — i bez jego wsparcia udało im się odnieść jeden z największych sukcesów ostatnich lat, czyli pokonać Niemców w meczu o punkty. Teraz o zwycięstwa, pieniądze i sławę będą walczyli z logo nowego sponsora, paliwowego Lotosu.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł5 zł/ miesiąc
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Cały artykuł mogą przeczytać tylko nasi subskrybenci.Tylko teraz dostęp w promocyjnej cenie.
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Od jakiegoś czasu nie masz pełnego dostępu do publikowanych treści na pb.pl. Nie może Cię ominąć żaden kolejny news.Wróć do świata biznesu i czytaj „PB” już dzisiaj.
Gdański koncern paliwowy przez cztery lata będzie sponsorem głównym piłkarskiej reprezentacji Polski
Polscy piłkarze od pół roku nie mieli sponsora głównego — i bez jego wsparcia udało im się odnieść jeden z największych sukcesów ostatnich lat, czyli pokonać Niemców w meczu o punkty. Teraz o zwycięstwa, pieniądze i sławę będą walczyli z logo nowego sponsora, paliwowego Lotosu.
Kierowany przez Pawła Olechnowicza Lotos jeszcze dwa lata temu, według badań Pentagon Research, pod względem ekspozycji medialnych ustępował na sponsorskim polu m.in. PGE, Tauronowi i Orlenowi. Teraz jednak skusił się na jeden z najbardziej łakomych kąsków w branży – piłkarską reprezentację Polski.
Marek Wiśniewski
— Kontrakt będzie obowiązywał przez cztery lata, a do jego oficjalnego podpisania dojdzie w przyszłym tygodniu. Za status sponsora głównego Lotos będzie płacił 5-10 mln zł rocznie — mówi nasze źródło, znające kulisy sprawy. Plotki o tym, że paliwowy gracz numer dwa na polskim rynku zacznie sponsorować piłkarzy, zaczęły krążyć w ostatnich tygodniach. Oficjalnego potwierdzenia jednak nadal nie ma.
— Bez komentarza — mówi Marcin Zachowicz, rzecznik Lotosu. Równie rozmowny jest Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN), odpowiedzialny za zdobywanie sponsorów dla reprezentacji. — Jak będziemy mieli coś do zakomunikowania w sprawie sponsora, to zakomunikujemy — ucina Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN.
Tanie tankowanie
Sponsor główny, którym zostanie Lotos, jest na samym szczycie drabinki firm, wspierających finansowo piłkarzy z orzełkiem na piersi — i korzystających marketingowo na ich występach. Pod nim jest kilku oficjalnych sponsorów, płacących 2-3 mln zł (obecnie to Biedronka, Alior, Cinkciarz.pl, Okocim i Ustronianka), a jeszcze niżej — oficjalni partnerzy.
Wcześniej przez lata sponsorem głównym kadry był Orange, który zaczął wspierać reprezentację w 2002 r., a przestał w lipcu 2014 r. W tym czasie telekomunikacyjna grupa wpompowała w polską piłkę około 100 mln zł — i była zadowolona z rezultatów. Eksperci oceniają, że Lotos też nie będzie miał powodów do narzekań — tym bardziej, że zostaje sponsorem reprezentacji za nieduże pieniądze.
— Dla Lotosu związanie się z piłkarską reprezentacją Polski to bardzo dobry ruch, m.in. ze względu na cenę. Orange prawdopodobnie za status sponsora głównego płacił sporo, około 12-15 mln zł rocznie. PZPN długo żądał od potencjalnych sponsorów podobnej sumy, ale nikt nie chciał tyle zainwestować i wielu sponsorów się zniechęciło. Teraz natomiast najbardziej prawdopodobną kwotą jest 6-7 mln zł, czyli prawie dwa razy mniej. Według mnie, wszystko poniżej 10 mln zł jest też poniżej fair value i szybko zwróci się sponsorowi dzięki ekwiwalentowi reklamowemu — ocenia Grzegorz Kita, prezes Sport Management Polska.
Szeroki wachlarz
Lotos może skorzystać na wspieraniu piłkarzy także z innych powodów — m.in. dlatego, że jego główny konkurent, Orlen, już od dawna jest jednym z najbardziej aktywnych i widocznych w mediach sponsorów polskich sportowców.
— Lotos musi zmagać się z marketingowym postrzeganiem go jako marki słabszej, drugiej po Orlenie. Zostając sponsorem głównym reprezentacji pokazuje, że też jest graczem pierwszoligowym, co nie jest bez znaczenia w walce o klienta detalicznego na stacjach — mówi Grzegorz Kita.
Dla Lotosu wspieranie sportowców to nic nowego. Jest mocno zaangażowany w sporty motorowe. W barwach jego teamu rajdowego jeździ Kajetan Kajetanowicz. Spółka jest też oficjalnym partnerem Roberta Kubicy. Jest sponsorem tytularnym rajdowych mistrzostw Polski, Rajdu Polski, wspiera też Rajd Barbórki.
— Lotos jako koncern paliwowy z oczywistych względów musi inwestować duże pieniądze w sponsoring sportów motorowych, który jest drogi, a nie przekłada się na dużą ekspozycję medialną. Tu za znacząco mniejsze pieniądze marka zyskuje pewne miejsce na ekranach telewizorów, a korzyści mogą się jeszcze mnożyć, bo piłkarze grają ostatnio coraz lepiej i mogą awansować do dużych turniejów — mówi Grzegorz Kita.
Lotos sponsoruje również inne dyscypliny — jest głównym sponsorem Polskiego Związku Narciarskiego, wspiera też Tour de Pologne. Zaangażował się w sponsoring trójmiejskich klubów: siatkarzy, koszykarzy, a także piłkarzy Lechii. W tym ostatnim przypadku może być problem.
— Zaangażowanie się w piłkę nożną ze sportami takimi jak narciarstwo się „nie gryzie”, nie sądzę więc, by Lotos miał się z tego wycofywać. Inaczej może być w przypadku sponsoringu Lechii Gdańsk, naturalnego z powodu siedziby firmy. Jest bowiem taka zasada, że jeśli jest się sponsorem wysokiego rzędu — a reprezentacja to rząd najwyższy — nie powinno się raczej angażować w sponsoring kilka szczebli niżej. Może to grozić rozwadnianiem przekazów komunikacyjnych — ocenia Grzegorz Kita.