Rozmowa z Krzysztofem Żukiem, prezydentem Lublina, piastującym tę funkcję od 2010 r.
Nowe oblicze miasta i regionu
W ciągu kilkunastu lat Lublin stał się nowoczesnym ośrodkiem gospodarczym oddziałującym na cały wschód Polski
„Puls Biznesu”: W strategii dla miasta na lata 2013-20 zawarli państwo ambitne cele rozwoju lubelskiej przedsiębiorczości. Jak przebiega jej realizacja?
Krzysztof Żuk: Przede wszystkim staramy się budować przewagę miasta wokół wybranych specjalizacji. Głównym kierunkiem jest sektor IT/ICT, który bardzo prężnie rozwija się w Lublinie. Tylko w ostatnich trzech latach w mieście rozpoczęło działalność około 30 nowych firm specjalizujących się w tej dziedzinie. Obecnie ta branża zatrudnia łącznie ponad 5 tys. osób. W znacznej części pomysł na stworzenie z Lublina centrum IT już udało się zrealizować. Dzisiaj informatycy nie wyjeżdżają z miasta za pracą, bo otrzymują dobre posady na miejscu. Innym istotnym sektorem, na którym się skupiamy, jest outsourcing biznesowy. Lublin to miasto, w którym jest najwięcej nowoczesnej powierzchni biurowej we wschodniej części kraju.
W jaki sposób wspierają państwo ten rozwój?
Lublin jest miastem akademickim, co zachęca firmy do rozpoczynania działalności na naszym terenie. W mieście studiuje 70 tys. osób, z czego ponad 6 tys. to studenci zagraniczni [na 341 tys. mieszkańców w 2014 r. — red]. Dlatego też kładziemy duży nacisk na współpracę biznesu z uczelniami. Spełniamy tu raczej rolę pośrednika, ale z pewnością sukcesem jest to, że coraz więcej firm bierze udział w tworzeniu programów studiów. Bez dostosowania programów nauczania do potrzeb rynku pracy bardzo łatwo stracić pozycję, którą udało nam się wypracować. Z tego powodu stale sieciujemy szkoły zawodowe i technika z przedsiębiorstwami w celu zapewnienia współpracy między nimi w kształceniu w zawodach deficytowych. Regularnie zwiększamy też powierzchnię biurową. W ciągu najbliższych 6 lat powstanie około 300 tys. mkw. biur. To kolejna zachęta dla inwestorów, zwłaszcza że w Lublinie wynajem powierzchni jest tańszy niż w innych regionach. W połączeniu z odpowiednim podejściem do szkolnictwa wyższego stwarza to idealne warunki dla rozwoju firm outsourcingowych. O jakości lokalnych kadr świadczy też to, że wiele firm działających w mieście jest w stanie zapłacić do 50 proc. więcej pracownikom niż wynosi lokalna średnia pensja, aby tylko ich tutaj zatrzymać. Jeden z niemieckich inwestorów zastosował ten zabieg, kiedy po przeszkoleniu pracowników okazało się, że znacznie lepiej radzą sobie z zadaniami niż w innych spółkach.
Rozszerzenie specjalnej strefy ekonomicznej to też element planu?
Strefa jest już prawie całkowicie zagospodarowana. Zostało tam jedynie 2 ha wolnej powierzchni z przygotowanych 128 ha i działa w niej lub zacznie działać w najbliższym czasie 43 inwestorów. Łączny poziom poniesionych nakładów to ponad 860 mln zł. Teraz czeka nas poniesienie kolejnych nakładów, dozbrojenie i przygotowanie dla inwestorów nowych terenów. Myślę jednak, że to całokształt działań wpływa na atrakcyjność miasta. Chodzi chociażby o infrastrukturę, w którą w ostatnich latach zainwestowaliśmy 2,5 mld zł. Lublin jest teraz dobrze skomunikowanym z Polską i Europą dzięki nowym drogom i portowi lotniczemu. Nie bez znaczenia jest także to, że jakość życia w Lublinie nie odbiega od standardu w innych miastach, o czym świadczą raporty przygotowywane od 2011 r. przez PwC. Zajęliśmy także trzecie miejsce wśród europejskich miast przyszłości w rankingu przygotowywanym przez fDi Magazine „Financial Timesa” oceniającym 468 europejskich miast i regionów pod kątem potencjału ekonomicznego, atrakcyjności dla biznesu, kapitału ludzkiego, kosztów prowadzenia działalności gospodarczej i jakości życia. Dodać należy, że Ukraińcy, którzy emigrują do Polski ze względu na trudną sytuację gospodarczą w ich kraju, często również wiążą swoją przyszłość z Lublinem.
Czy bliskość Ukrainy pomaga w rozwoju lubelskiego biznesu?
Do Polski napływają nie tylko mniej wykwalifikowani Ukraińcy, ale również wielu specjalistów. Z pewnością ich obecność pomaga nam zaspokajać popyt przedsiębiorców na pracowników w niektórych branżach. Ze względu na bliskość Lublin wydaje się naturalnym kierunkiem migracji ludności ukraińskiej, ale sami też od lat jesteśmy obecni na ich rynku — m.in. reklamujemy się na tamtejszych uczelniach i rozwijamy partnerstwo miast. Bardzo sprawnie działają tam także lubelskie organizacje pozarządowe.
Co można by jeszcze poprawić we współpracy miasta z biznesem?
Z pewnością jest jeszcze sporo do poprawienia w dopasowaniu systemu edukacji do potrzeb rynku pracy. Jako samorząd największy wpływ mamy na szkolnictwo zawodowe i technika, ale nadal musimy pracować nad poprawą relacji szkół wyższych z firmami. Te zmiany idą nieco wolniej. Ale pracujemy nad tym. Jedną z ciekawych inicjatyw jest chociażby to, że studenci Wydziału Nauki o Ziemi i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Marii Curie- Skłodowskiej w ramach prac dyplomowych pomagają w rozwiązywaniu problemów przestrzennych miasta i rewitalizacji przestrzeni publicznej — i robią to znakomicie.
W nowej perspektywie unijnej duży nacisk kładzie się na innowacyjność. Jakie działania podejmują państwo w tej sprawie?
Przykładem takich działań jest uruchomienie miejskiego kompleksowego programu wspierania start-upów. Zakwalifikowało się do niego w trzech konkursach 113 młodych przedsiębiorców, a zakładamy wsparcie 500 start-upów. W jego ramach otrzymają szkolenia, warsztaty, spotkania z mentorami, niezbędną pomoc przy rozwijaniu swoich pomysłów, a także przestrzeń do pracy (miejską przestrzeń co-workingową).
W innowacyjne projekty angażują się też należące do miasta spółki. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Lublinie wspiera np. projekt rozwoju miejskiego autobusu elektrycznego, nad którym pracuje lubelska firma Ursus. Jeden taki autobus świadczy już usługi w ramach komunikacji zbiorowej.
Nie obawia się pan, że w realizacji planów przeszkodzą kolejne rządowe pomysły?
Na razie jestem spokojny, bo wiele działań udało nam się podjąć wcześniej. Jeszcze w zeszłym roku podpisaliśmy umowę na uruchomienie dla Lublina przez Europejski Bank Inwestycyjny linii kredytowej na lata 2016-20. Udało nam się wynegocjować marżę na poziomie WIBOR plus 0,3-0,45 proc. Współczuję samorządom, które teraz będą starały się o te pieniądze, bo trudno będzie im dziś wynegocjować podobne warunki. Można jedynie obawiać się o kondycję firm działających w mieście. Już dochodzą do mnie informacje od przedsiębiorców, że po wprowadzeniu tzw. podatku bankowego oraz dyskusji nad kredytami we frankach szwajcarskich mają utrudniony dostęp do bankowych kredytów.
Podpis: Rafał Fabisiak