Rząd uszczegółowił plan opodatkowania gazu, ale apetytu ekspertów wciąż nie zaspokoił.
Szumna i obszerna prezentacja założeń do rządowego projektu ustawy o
opodatkowaniu węglowodorów nie rozjaśniła wszystkich wątpliwości. Ale
branża i tak jest zadowolona.
— Ważne, że ogłoszone zostały ramowe założenia, co zmniejsza ryzyko
związane z niepewnością otoczenia prawnego. A na to najczęściej
uskarżali się inwestorzy krajowi i zagraniczni — mówi Sławomir Hinc,
wiceprezes PGNiG.
Monopolista na krajowym rynku gazu konwencjonalnego jest jednocześnie,
obok PKN Orlen, filarem narodowej strategii łupkowej. Podatek dotknie go
w największym stopniu. Ale zarząd jest cierpliwy. — Poczekajmy na
szczegóły projektu ustawy — rekomenduje Sławomir Hinc.
Rząd zaproponował ramowo, aby poza podatkiemCIT inwestorzy wydobywający
gaz i ropę płacili zarówno klasyczny podatek od wartości wydobytego
surowca (tzw. royalties), jak i specjalny podatek od węglowodorów,
uzależniony od przepływów pieniężnych. Pierwszy ma wynieść 5 proc. dla
gazu i 10 proc. dla ropy, a drugi — 25 proc.
— To w dużej mierze jest równoważne naszym dotychczasowym szacunkom, w
których zakładaliśmy roboczo, że stawka podatku dla firm wydobywających
gaz sięgnie 30 proc. zysku brutto od 2015 r. — zauważa Kamil Kliszcz,
analityk Domu Inwestycyjnego BRE Banku.
Formuła podatku zaproponowana przez rząd okazała się jednak bardziej
skomplikowana, niż spodziewał się analityk. O ile opłata royalties ma
prostą konstrukcję, o tyle podatek węglowodorowy budzi wątpliwości.
— Można przypuszczać, że skonstruowany zostanie na wzór innych krajów,
czyli będzie liczony od różnicy między skumulowanymi wydatkami na
inwestycje a wpływami. Takie podejście będzie ważną zachętą dla
inwestorów — podkreśla Kamil Kliszcz.
Nie wiadomo na razie, jakie będzie podejście twórców łupkowej ustawy do
gazu konwencjonalnego od dawna wydobywanego przez PGNiG. Zdaniem
analityka, wstępnie można zakładać, że w przypadku tego segmentu
działalności spółki 25-procentowy podatek węglowodorowy będzie
obowiązywał już od 2015 r. Na zalety rządowych założeń zwraca uwagę
Michał Wróblewski, starszy menedżer i radca prawny w dziale doradztwa
podatkowego Deloitte. — Przykładowo, podatek typu royalties, od samej
produkcji gazu, bardzo istotnie wpływa na rentowność inwestycji. Źle
dobrana stawka zwiększyłaby ryzyko odstraszenia inwestorów.
Zastosowanie samego podatku od przepływów finansowych mogłoby istotnie
opóźnić uzyskanie dochodu przez państwo oraz wiązać się z ryzykiem
erozji podstawy opodatkowania, na którą wpływają wydatki ponoszone przez
inwestora — zauważa Michał Wróblewski. Kombinacja obu stawek, tak jak
proponuje polski rząd, może być zatem udanym kompromisem.
— Na pewno pozytywne jest to, że przyspiesza dyskusja oparta na
konkretnych, stosowanych na świecie rozwiązaniach — podkreśla Michał
Wróblewski.