Wczoraj w mediach społecznościowych pojawiła się pogłoska, że Pekao skupuje hrywnę. Plotka szybko zaczęła krążyć wśród Ukraińców.
- To fake news – prostuje Paweł Jurek, rzecznik banku.
Miał on pewne podstawy: otóż na stronie Pekao z kursami walut można było znaleźć hrywnę, ale jak dowiedzieliśmy się w banku, kurs ukraińskiej waluty został zamieszczony wyłącznie w celach informacyjnych. Pekao nie prowadził skupu ani wymiany ukraińskiej waluty. Po południu hrywna zniknęła z zestawienia.

Nie ma jej też w tabeli kursowej żadnego polskiego banku i długo pewnie jej tam nie będzie. Żaden bank w kraju nie wymienia hrywny na inną walutę, ani nie przyjmuje przelewów w hrywnie. Handel hrywną zamarł. Nie ma jej komu sprzedać na rynku międzybankowym.
Fundusz na wymianę hrywny
Problem z wymianą hrywny to temat żywo dyskutowany przez Ukraińców w Polsce. Generalnie nie można jej też wymienić w kantorach, tylko nieliczne punkty przyjmują ukraińską walutę, przy czym kurs wymiany spadł do 1 gr za hrywnę. Brak możliwości wymiany pieniędzy to dramat. Nieliczni spośród setek tysięcy uchodźców zdążyli zaopatrzyć się w twardą walutę w gotówce. Ci, którzy mają dolary, euro czy funty na kontach w ukraińskich bankach nie mogą przelać pieniędzy do Polski, ponieważ Narodowy Bank Ukrainy zablokował zagraniczne transfery walutowe.
W miniony weekend Zbigniew Jagiełło, były prezes PKO BP zaapelował do unijnych i krajowych instytucji o stworzenie funduszu, który sfinansowałby operację przewalutowania hrywny na euro do określonej kwoty. W tym celu banki powinny zaoferować Ukraińcom darmowe rachunki bankowe.
Temat podchwycił Paweł Borys, prezes PFR. „Uchodźcy mają hrywny, chcą je wymienić, banki powinny je kupić, ale same potrzebują drugiej nogi do oddania hrywny, która powinna wrócić na Ukrainę. Kurs może się gwałtownie zmieniać. Dlatego potrzebny jest mechanizm ECB, NBP i NBU umożliwiający wymianę hrywny” – napisał na Twitterze.
Pomysłu byłego szefa PKO BP nie pochwala Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, podnosząc zastrzeżenia zgłaszane przez specjalistów od przeciwdziałania praniu pieniędzy (AML).
„Rozumiem odruch serca, ale pobudzając wyobraźnię długoterminowo widzę istotne zagrożenia. To byłaby gigantyczna pralnia pieniędzy, tak było już ze wschodnio - niemiecką marką i rublem transferowym, choć proces był względnie kontrolowany. W tym wypadku byłoby tylko gorzej - prasy drukarskie na Ukrainie produkowałyby banknoty bez kontroli i bez końca. Lepiej dać tym ludziom 1000 EUR po przybyciu“ – stwierdził Cezary Stypułkowski.
Potrzeba kilku tygodni
Według informacji “Pulsu Biznesu”, NBU oraz bankowcy w Polsce pracują nad rozwiązaniem podobnym do pomysłu Zbigniewa Jagiełły, które równocześnie ma ograniczyć ryzyko fraudów. Ma ono polegać na tym, że ukraiński bank centralny za dolary ma skupować określoną pulę hrywien od polskich banków za pośrednictwem NBP. Zostanie ustalony dzienny limit transferów do Polski.
Nasi rozmówcy twierdzą, że nie będą to duże kwoty – rzędu kilka milionów dolarów dziennie.
- Chodzi o zabezpieczenie absolutnie podstawowych potrzeb finansowych uchodźców w Polsce – mówi nam bankowiec z doświadczeniem za wschodnią granicą.
Wypłaty miałyby realizować wybrane oddziały bankowe w Polsce. Nie wiadomo jeszcze, czy w akcji wzięłyby udział wszystkie banki, czy wybrane. Kiedy mogłaby ruszyć?
- To raczej kwestia kilku tygodni. Logistyka przedsięwzięcia jest skomplikowana. Polskie banki muszą przeszkolić pracowników, trzeba dostosować urządzenia do rozpoznawania hrywny, sortowania itd. Przygotować się muszą również służby od AML – mówi jeden z polskich bankowców.