Polska od zaledwie kilku lat jest krajem imigracji netto, czyli takim, do którego przybywa więcej uchodźców niż z niego wyjeżdża. Ma też swoją specyfikę, bo praktycznie nie tworzą się – jak np. w Szwecji – osiedla imigranckie. To korzystne z punktu widzenia i przyjmujących, bo ułatwia adaptację społeczną, i imigrantów, bo chroni przed alienacją.
Przestrzeń do integracji
– Tworzenie tzw. enklaw to wynik złej polityki państwa. Przed inwazją Rosji na Ukrainę mieliśmy w Polsce do czynienia ze stosunkowo małą liczbą osób uchodźczych, co do pewnego stopnia ułatwiało samoistne ich włączanie w społeczeństwo i integrację choćby przez relacje sąsiedzkie. Punkt startu osób z Ukrainy jest z jednej strony łatwiejszy ze względu na bliskość kulturową i językową, ale z drugiej tworzenie np. odrębnych miejsc zamieszkania dla tych osób jest przeszkodą w integracji, bo jeśli ci ludzie nie staną się częścią społeczności, to się nie zintegrują. Będą funkcjonowały w swojej odrębnej strukturze – ostrzega Marianna Wartecka, członkini zarządu Fundacji Ocalenie.

Jej zdaniem w pomaganiu uchodźcom ważne jest stworzenie przestrzeni do integracji. Szkoła włączająca do nauki dzieci z Ukrainy, zajęcia z języka polskiego, wspólne wydarzenia kulturalne – to tylko wybrane dobre pomysły. Liczy się też posiadanie pracy, mieszkania, organizacja życia rodziny. Wszystko to buduje poczucie bezpieczeństwa.
– Chcemy zapewniać warunki zaspokajające podstawowe potrzeby. Nasz model opiera się na centrach pomocy w Łodzi, Łomży i Warszawie. Osoby z pierwszej linii wsparcia pomagają np. w zapisie do przedszkola, dotarciu do prawników, psychoterapeutów, doradców zawodowych. Mogą też decydować o przyznaniu voucherów i pomocy rzeczowej, ale to nie jest u nas priorytetem. Prowadzimy też kursy języka polskiego. Szeroko pojmowana integracja to podstawa stworzenia warunków do budowania życia w Polsce. Często jest to budowanie życia od nowa – mówi Marianna Wartecka.
Przekraczanie barier
Podobne działania realizowane są przez Ukraiński Dom prowadzony przez Fundację Nasz Wybór.
– Bardzo ważne jest dla nas, aby Ukraińcy przekraczali bariery, np. językowe. Prowadzimy zatem kursy języka polskiego. Obecnie mamy 25 grup. Dzięki nauce zdobywane są umiejętności, które stwarzają możliwość potencjalnego pozostania w Polsce i budowania tu życia na nowo. To również przepustka do pracy, gdy posiada się doświadczenie, a problemem jest porozumienie się – mówi Myroslava Keryk, założycielka Ukraińskiego Domu w Warszawie.

Dom Ukraiński wychodzi z inicjatywami, których celem jest zapewnienie pomocy w usamodzielnieniu się przybyszów w nowym kraju. Prowadzi bezpłatny punkt konsultacyjny dla imigrantów, organizuje kursy języka polskiego, ukraińskiego, angielskiego. Stworzył Klub Ukraińskich Kobiet oraz Szkołę Ukraińską.
– Szkoła została powołana, by dzieci z Ukrainy miały gdzie się uczyć. Wstępnie planowaliśmy jej działanie do czerwca 2022 r., ale przedłużyliśmy je o kolejny rok szkolny. Prowadzone są tam również zajęcia z języka polskiego i literatury polskiej. Okazało się, że dużą potrzebą jest rozwój kulturalny dla uchodźców politycznych z Ukrainy, dlatego powstały Klub Ukraińskich Kobiet i biblioteka. Pomagamy również w sprawach formalnych, np. złożeniu dokumentów, wniosków, tłumaczeniach. Od 24 lutego pomagamy też w zakwaterowaniu. Łączymy osoby, które szukają mieszkania, z tymi, które chciałyby dać zakwaterowanie. Miesięcznie nadal mamy 800 zapytań o mieszkania. Tu widzimy obecnie największą potrzebę uchodźców z Ukrainy – wymienia Myroslava Keryk.
Pomoc systemowa
Zauważa zmęczenie pomagających, co objawia się szczególnie mniejszą liczbą udostępnianych mieszkań. Nowi uchodźcy mają problem z wynajęciem lokum.
– Możliwości są wyraźnie mniejsze, ale nadal jednak są – podkreśla założycielka Ukraińskiego Domu.

Biznes też nadal pomaga, także w formie darowizn dla fundacji.
Według Marianny Warteckiej konieczne są systemowe, przemyślane działania rządu i samorządów, szczególnie w dziedzinie edukacji. Przykład? Latem dzieci z Ukrainy mogły się uczyć języka polskiego i pójść od września do polskiej szkoły. Tymczasem wybrano szkoły online.
– Potrzeby ludzi są zróżnicowane. Dla kogoś ważny jest kurs polskiego, inna osoba potrzebuje rocznej psychoterapii. Prowadzimy cztery świetlice, do których w większości uczęszczają dzieci z Ukrainy. Ich celem jest wsparcie, opieka nad dziećmi i odciążenie przez to ich mam. Obecnie osoby z Ukrainy dominują w odbiorze pomocy z naszej Fundacji, ale korzystają z niej też przybysze z Białorusi, Gruzji, Armenii, Afganistanu, z granicy polsko-białoruskiej. Każdy z nich potrzebuje innej pomocy i dlatego powinniśmy mieć świadomość, w czym i jak możemy pomóc – tłumaczy Marianna Wartecka.
Nie tylko wolontariat
W prace fundacji można zaangażować się przez wolontariat, zostając np. nauczycielem języka polskiego lub tutorem dla dzieci. Potrzeba jednak nie tylko ludzi, lecz także pieniędzy, a duże znaczenie dla budżetów fundacji mają wpłaty cykliczne, nawet jeśli to 20-30 zł miesięcznie.
– Daje nam to pewną przewidywalność i ułatwia długoterminowe planowanie. Ze względu na charakter działalności szukamy długofalowego wsparcia wolontariuszy, ale mamy też możliwości np. tygodniowego wolontariatu – mówi Marianna Wartecka.

Dom Ukraiński wiosną 2022 r. otrzymał od wielu firm i fundacji wsparcie finansowe, dzięki czemu mógł działać bardziej profesjonalnie.
– Wiosną na granicy i dworcach kluczowa była pomoc wolontariuszy. W przypadku długofalowej pomocy zdecydowaliśmy się jednak na profesjonalne rozwiązania i zatrudnienie specjalistów – mówi Myroslava Keryk.
Profesjonalizm chroni też do pewnego stopnia przed wypaleniem emocjonalnym i zmęczeniem empatycznym.
– Często trafiają do nas osoby, którym trudno pomóc w sposób inny niż profesjonalny. Warto więc pogodzić się ze swoimi ograniczeniami jako osoby pomagającej. Odpowiedzialne jest powiedzieć wtedy, że nie możemy pomoc. Pierwszym krokiem do ochrony przed wypaleniem jest też zrozumienie, że nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, i akceptacja tego faktu. Bardzo ważna jest też profesjonalizacja naszej działalności – mamy schematy pomocy, procedury. To nic złego powiedzieć, że się nie wie. Ważne, żeby wskazać osobę czy organizację, która to wie – mówi Marianna Wartecka.
Nowe potrzeby
Wyznaczenie granicy w pomaganiu bywa wyzwaniem, szczególnie jeśli praca to też pasja.
– Często w czasie kryzysowym trzeba zrobić więcej, ale jednocześnie należy chronić się przed przekroczeniem swoich granic. Czasami ktoś potrzebuje pomocy długofalowej. Większość osób prywatnych w takim wypadku nie będzie mogła pomóc, bo to zbyt obciążające. Odpowiedzialne jest wtedy szukanie profesjonalnej pomocy – dodaje Marianna Wartecka.

W Domu Ukraińskim udzielane jest wsparcie nie tylko uchodźcom, lecz także pracownikom.
– Uruchomiliśmy superwizje dla pracowników i wolontariuszy, bo zależy nam na ich wsparciu psychologicznym – mówi Myroslava Keryk.
Obecnie największym problemem ludności ukraińskiej w ojczystym kraju jest brak prądu i generatorów. Potrzebne są też ciepłe rzeczy i oświetlenie, np. światła ledowe, świeczki.
– Szukamy generatorów w firmach polskich, ale niestety ceny się podwoiły. Jest duży deficyt generatorów wykorzystywanych przez szpitale. Oprócz tego koncentrujemy się na wspieraniu medycznym. Kupiliśmy za ponad 4 mln zł apteczki, karetki, defibrylatory, namioty polowe i kupujemy żywność, ale przed nami wciąż jest wiele do zrobienia – zapowiada Myroslava Keryk.