Ofiarą padają często małe i średnie firmy, bo po prostu są gorzej chronione niż korporacje.
— Im większa instytucja, tym lepsze przygotowanie do zapobiegnięcia atakowi lub odparcia go. Uzbrojeni w klawiatury przestępcy chcą działać szybko, przy minimalnym wysiłku, dlatego podmioty z sektora MŚP, takie jak mniejsze kancelarie prawne, biura rachunkowe czy producenci uszczelek samochodowych, są bardziej narażone na takie zagrożenia — twierdzi Andrzej Niziołek, regionalny dyrektor sprzedaży w spółce Veeam Software Poland, specjalizującej się w backupie.
Typowy atak wygląda tak: napastnik przenika do firmowej sieci, zakłóca jej działanie, następnie szyfruje wszystkie dane, przez co stają się one niedostępne, a przedsiębiorstwo traci możliwość działania. Sprawca często żąda pieniędzy za nieujawnienie pozyskanych informacji.
22 proc. - taki odsetek małych i średnich firm był zmuszony zakończyć swoją działalność natychmiast po tym, jak padły ofiarą cyberataku — wynika z międzynarodowych badań przeprowadzonych przez Malwarbytes.
92 proc. - tyle światowych firm doświadczyło cyberataku w czasie pandemii COVID-19 — dowiadujemy się z najnowszego raportu firmy VMware.