Małżeństwo jest sposobem na sieć
Franchisingobiorcy przechodzą długie szkolenia
JAK MATKA I OJCIEC: Polskie wydanie franchisingu Remy 1000 to model opiekuńczy. Przez długi czas swoich licencjobiorców prowadzimy za rękę, mówiąc, jak mają kierować sklepem. Nasi franchisingobiorcy działający w innych krajach dostają więcej swobody i są bardziej samodzielni — wyjaśnia Robert Szewczyk z Remy 1000. fot. Grzegorz Kawecki
W wielu przypadkach posiadanie kapitału nie jest jedynym warunkiem, który trzeba spełnić, by przyłączyć się do sieci franchisingowych. Licencjodawcy zwracają uwagę na wykształcenie, stan cywilny, a nawet profil psychologiczny przyszłego współpracownika.
Ludzi zainteresowanych franchisingiem jest w Polsce mnóstwo. Wielu upatruje w nim jedynej szansy rozpoczęcia własnej działalności biznesowej. Często jednak ich entuzjazm słabnie zaraz po zapoznaniu się z wymaganiami franchisingodawców.
— Wielu chciałoby nawiązać z nami współpracę. Większość rezygnuje po przeczytaniu broszury, w której określone są nasze warunki — twierdzi Grzegorz Chmielarski, szef działu licencji w McDonaldŐs Poland.
Selekcja najważniejsza
Większość firm twierdzi, że we franchisingu kluczem do sukcesu jest odpowiednia selekcja licencjobiorców.
— Muszą oni dokładnie znać, rozumieć i chcieć zastosować zasady naszej sieci. Poznają je podczas trwającego od 6 do 12 miesięcy szkolenia. W trakcie jego trwania obserwujemy ich i wybieramy — wyjaśnia Grzegorz Chmielarski.
Twierdzi, że rolą McDonaldŐsa jest znalezienie i wyposażenie restauracji. Franchisingobiorca ją tylko dzierżawi. Na samym początku płaci za jej uruchomienie, czyli zakup surowców i zatrudnienie personelu, 60-80 tys. dolarów. Ponadto podpisuje umowę licencyjną, która kosztuje 45 tys. dolarów. Zobowiązuje go ona do płacenia co miesiąc 5 proc. obrotów. Po trzech latach czeka go najpoważniejszy wydatek. Musi wykupić wyposażenie restauracji, które jest warte kilkaset tysięcy dolarów.
— Wielu nie zdaje sobie sprawy z kosztów, jakie muszą ponieść otwierając działalność franchisingową. Część od razu sama rezygnuje, a niektórych my odrzucamy — zapewnia Grzegorz Chmielarski.
Tylko małżonkowie
W Remie 1000 duża część chętnych odpada zaraz po zapoznaniu się z głównym, wymaganym przy współpracy z siecią, warunkiem.
— Przy rekrutacji bierzemy pod uwagę tylko pary małżeńskie. Sklepy z naszej sieci muszą prowadzić dwie zgadzające się osoby. Węzeł małżeński gwarantuje w miarę stabilną ich współpracę. Nie chcemy mieć sytuacji, w której nasi franchisingobiorcy się pokłócą i trzeba będzie szukać drugiego współpracownika do pary — przekonuje Robert Szewczyk z Remy 1000.
Wyjaśnia, że zainteresowane współpracą małżeństwa zgłaszają się na bieżąco. Gdy Rema 1000 zdobywa nowy sklep, rusza ich rekrutacja.
— Najpierw rozmawiamy, a później kierujemy ich na ogólne szkolenia, po których przechodzą testy. Przez pewien czas obserwują ich również psycholodzy, którzy określają profil psychologiczny pary. Przed podpisaniem umowy licencyjnej odbywa się szkolenie w naszych sklepach — wyjaśnia Robert Szewczyk.
Przyznaje, że zwykle z 200 par chętnych do współpracy z ich siecią, nadaje się tylko jedna.
— Umowę podpisujemy na rok. Dopiero później ją przedłużamy. Mimo tak dokładnej selekcji, raz zdarzyło się, że już po roku musieliśmy z franchisingobiorcą zerwać współpracę — twierdzi Robert Szewczyk.
Twierdzi, że w strukturach franchisingowych najlepiej sprawdzają się przedstawiciele klasy średniej, którzy potrafią całkowicie poświęcić się prowadzonemu przez siebie biznesowi, a zarazem podporządkować się z góry narzuconym regułom gry. Ubolewa, że w Polsce taka klasa dopiero się tworzy.
Bez ograniczeń
Firma Yves Rocher jasno określa warunki przystąpienia do jej sieci. Trzeba mieć lokal na sklep przy głównej ulicy handlowej, w mieście powyżej 100 tys. mieszkańców. Potrzebne jest również 100 tys. zł na meble i pierwszą dostawę towaru.
— Nie wymagamy legitymowania się określonym wykształceniem. Jeżeli osoba prowadziła sklep w warzywami, a teraz chciałaby zająć się sprzedażą kosmetyków, to też chętnie ją przyjmiemy. Nie organizujemy żadnych testów i sprawdzianów — zapewnia Magdalena Szczurowska z Yves Rocher.
W SKRÓCIE
Wszyscy zainteresowani franchisingiem będą mieli okazje uzyskać na jego temat dodatkowe informacje. W dniach 6-7 maja w Domu Chłopa w Warszawie odbędą się związane z tym targi zatytułowane „Franchising w Polsce — szansa na sukces”.
Pojawi się tam większość działających już na polskim rynku sieci. Jest ich około 35. Chcielibyśmy również zaprosić firmy z zagranicy, które nie miały jeszcze okazji zaistnieć w naszym kraju — wyjaśnia Liliiana Tuszyńska z Unikat Promocja Media.
Targom będzie towarzyszyć seminarium.
— Naukowcy i ci, którzy franchising sprawdzili w praktyce, powiedzą m.in. o tym, jak napisać umowę i jakie są możliwości finansowania działalności w sieci — tłumaczy Liliana Tuszyńska.
Małgorzata Zgutka