Przez dwa dni Polska żyła snem o potędze. „Historyczny moment”, „odkrycie dekady" - to nagłówki, które pojawiły się w mediach, gdy odkryciem złoża ropy naftowej na Morzu Bałtyckim w okolicy Świnoujścia pochwaliła się kanadyjska spółka Central European Petroleum (CEP). Ogłosiła wyniki swoich odwiertów, żeby zachęcić do dalszych poszukiwań potencjalnych partnerów.
Co dokładnie odkryto, zapytaliśmy prof. Krzysztofa Szamałka, dyrektora Państwowego Instytutu Geologicznego i szefa Państwowej Służby Geologicznej, czyli jedną z osób najbardziej kompetentnych w tej sprawie w Polsce.
Punktowa informacja
- Uporządkujmy pojęcia. Otóż, żadnego złoża jeszcze nie odkryto. To, co się wydarzyło, to bardzo ważny etap w działalności geologiczno-poszukiwawczej. W wytypowanym punkcie przeprowadzono odwiert, w którym nawiercono kilkudziesięciometrową warstwę skał zawierających ropę naftową i gaz ziemny. To oznacza, że potwierdzono obecność węglowodorów w tzw. serii permskiej występującej w basenie pomorskim. Jest to istotna informacja – ale punktowa - twierdzi Krzysztof Szamałek w rozmowie z "Pulsem Biznesu" w podcaście PB Brief.
Jak tłumaczy, aby stwierdzić, że mamy do czynienia nie tylko z lokalnym wystąpieniem, lecz z przestrzennie rozciągłym złożem, potrzebne są badania geofizyczne obrazujące wnętrze Ziemi oraz nowe odwierty. Dopiero próbki z nich pozwolą określić budowę i zasięg formacji węglowodorowych.
Kanadyjczycy chcieliby znaleźć partnera do sfinansowania dalszych poszukiwań, choć jak twierdzi Rolf Skaar, prezes CEP, mogą ten projekt realizować dalej w pojedynkę. Wcześniej rozmawiali o współpracy z Orlenem, jeszcze za prezesury Daniela Obajtka, a ostatnio wiosną tego roku. Ale bez efektów.
– Nie przystąpiliśmy do rozmów o złożu Wolin, bo oceniliśmy, że ryzyko związane z projektem nie jest adekwatne do kosztów, jakie należałoby ponieść. Co więcej, trudno dziś pozyskać finansowanie bankowe na rozwój przedsięwzięć związanych z wydobyciem paliw kopalnych – mówi teraz Daniel Obajtek.
CEP już przed laty rozmawiało też o potencjalnej współpracy z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem (PGNiG), przejętym w 2022 r. przez Orlen. Piotr Woźniak, były prezes PGNiG, tłumaczy jednak, że dopóki w Świnoujściu trwała rozbudowa terminala gazu skroplonego, PGNiG nie było zainteresowane współpracą przy poszukiwaniu ropy w tej okolicy.
Wiercenia i procedury
Biznes jest kosztowny, nie ma pewności, co uda się znaleźć i cały proces jeszcze potrwa.
- Na podstawie wyników badań tworzy się dokumentację geologiczną złoża, którą należy przedłożyć do zatwierdzenia ministrowi ds. środowiska – w praktyce Głównemu Geologowi Kraju. Dokumentacja trafia do Komisji Zasobów Kopalin, która może ją przyjąć, bądź zgłosić uwagi wymagające uzupełnień. Dopiero po zatwierdzeniu tej dokumentacji można oficjalnie mówić o odkryciu złoża. Dopóki to nie nastąpi, możemy rzetelnie i odpowiedzialnie mówić jedynie o potwierdzonym występowaniu ropy naftowej i gazu ziemnego w konkretnym punkcie na wodach Bałtyku, około 6 km od linii brzegowej - wyjaśnia Krzysztof Szamałek.
Ile czasu zatem może upłynąć do momentu, gdy ruszy komercyjne wydobycie?
- To kwestia co najmniej kilku miesięcy, raczej bliżej roku. Obecna koncesja, wydana w 2016 r., to tzw. koncesja łączna – obejmuje zarówno etap poszukiwań, jak i rozpoznawania oraz późniejszej eksploatacji. Jeśli dokumentacja złoża zostanie zatwierdzona, a inwestor spełni wymogi m.in. Wyższego Urzędu Górniczego, odwiert poszukiwawczy może zostać przekształcony w eksploatacyjny – bez konieczności wykonywania nowego - ocenia nasz rozmówca.
Już pompujemy spod dna
Krzysztof Szamałek przypomina, że nasz kraj ma już wieloletnie doświadczenie w eksploatacji złóż na Bałtyku, choć dotąd w jego wschodniej części, na północ od Zatoki Gdańskiej. Znajdują się tam udokumentowane złoża ropy, z których wydobywa się więcej surowca niż ze wszystkich odwiertów lądowych w Polsce.
Odniósł się także do szacunków mówiących o wpływie ewentualnego wydobycia na nasz bilans energetyczny.
– Pojawiają się liczby rzędu 20 czy nawet 50 mln ton ropy, ale to są intuicyjne przewidywania. Wiarygodne dane pojawią się dopiero po przeprowadzeniu kolejnych odwiertów, testów produkcyjnych, analiz chemicznych i wielu innych badań. Dopiero wtedy poznamy rzeczywisty potencjał tego miejsca - tłumaczy.
Piotr Woźniak zwraca uwagę, że całkowite zasoby złoża zadeklarowane przez CEP to wprawdzie równowartość niemal rocznego przerobu polskich rafinerii, ale ich ewentualna eksploatacja może być rozłożona nawet na 20 lat. Wskazał też na potencjalny konflikt interesów na Bałtyku.
Jego zdaniem rząd będzie musiał zdecydować, czy przyznać koncesję na wydobycie ropy, czy zgodzić się na budowę morskich farm wiatrowych na tym obszarze, bo w jednym miejscu nie może być prowadzona jedna i druga działalność. Podsumowując stwierdził, że mimo to Orlen powinien zainteresować się współpracą z Kanadyjczykami.