Życie dzieli między rodzinny Olsztyn, gdzie mieszka i ma rodzinę, a Warszawę, gdzie siedzibę mają jego firmy, a także Naczelna Rada Łowiecka. Znakomity przed laty siatkarz, mistrz świata w 2014 r., od niedawna kieruje radą, która nadzoruje Polski Związek Łowiecki. Cztery lata temu zakończył karierę sportową, bo coraz częściej trapiły go kontuzje i czuł, że wiele więcej w sporcie wyczynowym dać już nie może.
Czerpanie ze sportu
– Trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć dość i zamknąć pewien etap. Tak też zrobiłem. Przeszedłem do biznesu, który prowadzę z sukcesami – jestem głównym dystrybutorem włoskiej firmy Atria dostarczającej żywice, farby, lakiery, emalie i chemię budowlaną. Dodatkowo bardzo mocno rozwijam swoją kolejną firmę zajmującą się budową farm fotowoltaicznych – mówi Marcin Możdżonek.
Po zakończeniu kariery sportowej stał się również współwłaścicielem firmy zajmującej się odnawialnymi źródłami energii i prowadził dwie fundacje: Lepszy Olsztyn oraz drugą – swojego imienia, która organizuje treningi i wydarzenia sportowe dla dzieci i dorosłych.
– Przejście ze świata sportu do biznesu było dla mnie ułatwione, ponieważ kariera sportowa pozwalała mi rozbudowywać miękkie umiejętności, które są kluczowe w zarządzaniu ludźmi. Poza tym kierunkowe wykształcenie zdobyte na politechnice dało solidne podwaliny – opowiada były siatkarz.
Teraz żyje według kalendarza, do którego dostęp mają żona i współpracownicy. Ze sportu dalej czerpie.
– Sport dał mi dyscyplinę i odporność na ciężką pracę. Gra w reprezentacji Polski kosztowała mnie wiele pod względem fizycznym i psychicznym. Przez 20 lat pracowałem w zespołach i potrafię działać w drużynie. Z pewnością mam pożądane na rynku kompetencje miękkie. Czasami jako sportowcy spędzaliśmy więcej czasu ze sobą niż z naszymi partnerkami. Mój kolega z pokoju wiedział o mnie więcej niż małżonka. Kiedy jest się ze sobą pół roku na zgrupowaniu, to trzeba umieć się dogadać i to daje szkołę na całe życie. Działanie w zespole to umiejętność wszystkich sportowców, ale szczególnie tych z gier zespołowych. Każdy zna swoje miejsce w szeregu i jesteśmy zadaniowcami. Co jednak najważniejsze, to wiemy, co zrobić, gdy przegramy. Trzeba zakasać rękawy, przeanalizować błędy, wziąć się do jeszcze cięższej pracy i walczyć raz jeszcze – mówi Marcin Możdżonek.
Droga do samorządu
Nadal jest aktywny fizycznie, bo bóle kręgosłupa trzeba jakoś uśmierzyć. Ale nie tylko z tego powodu.
– Zdrowy tryb życia to najlepsza inwestycja w siebie. Muszę też być autentyczny podczas spotkań z najmłodszymi. Oni od razu czują fałsz, są bezkompromisowi. Mówiąc o tym, jak ważna dla zdrowia jest aktywność fizyczna, muszę dawać dobry przykład – przekonuje były siatkarz.
Odkąd rozpoczął karierę sportową, minęło kilkanaście lat i zdążył wielokrotnie się przeprowadzać. Zmieniły się też warunki uprawiania sportu w Polsce.
– Współpraca między samorządami, biznesem i sportem jest o niebo lepsza niż wtedy, gdy zaczynałem przygodę ze sportem. Kiedy rozpoczynałem treningi, każdy grał w tym, co miał. Teraz w klubach wszystko jest ujednolicone i nie ma większego problemu ze sprzętem i infrastrukturą. Włodarze gmin zaczynają doceniać rolę sportu w wychowaniu kolejnych pokoleń i w zapewnieniu zdrowia – mówi Marcin Możdżonek.
Mimo wielu przeprowadzek zawsze czuł się olsztynianinem i po zakończeniu kariery wrócił do rodzinnego miasta. Deklaruje, że w najbliższych wyborach wystartuje na prezydenta miasta.
– Olsztyn to moje miejsce na ziemi. Miasto musi się jednak zmienić, otworzyć na nowe. Musi przyciągnąć inwestorów, którzy dadzą dobrze płatną pracę. Jeżeli skutecznie połączymy biznes z uniwersytetem i szkołami średnimi, powstanie system naczyń połączonych, który podniesie jakość życia i pobudzi gospodarczo. Zwiększy również dochody samorządu, pójdą za tym większe dotacje dla klubów sportowych, na budowę infrastruktury itd. – wymienia Marcin Możdżonek.
Jego zdaniem Olsztyn i region powinny się rozwijać w kierunku turystyki medycznej.
– Sanatoria, centra rehabilitacyjne, opieka nad starszymi osobami – to przyszłość naszej społeczności. Mamy piękne tereny, jeziora i warto to wykorzystać. Poza tym turystyka zdrowotna nie jest tak podatna na sezonowość, a to jest ogromny problem naszego regionu – dodaje były reprezentant Polski w siatkówce.
Według niego Olsztyn to też dobre miejsce dla pracy zdalnej i IT oraz centrów rozliczeniowych banków, ale bez współpracy z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim trudno będzie stworzyć ku temu odpowiednie warunki.
Potrzeba rywalizacji
Na rozgrzewkę przed bojem na polu samorządowym wybrał kierowanie Naczelną Radą Łowiecką. Nie ukrywa, że skusiła go rywalizacja, której potrzebę wciąż ma silną.
– Myślistwo w Polsce musi być reformowane. Dużo pracy przed nami jako środowiskiem. Chcemy zmienić zapisy statutu i regulaminów, by lepiej dostosować się do obowiązujących rozporządzeń i ustaw. Zdecydowana większość osób w tym środowisku chce zmian i mocno wierzę, że wiele uda się zrobić – mówi Marcin Możdżonek.
Wyzwań jest sporo, bo łowiectwo ma zły PR.
– Chciałem zostać prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej, bo nie godzę się na ten fatalny wizerunek, który jest niezgodny z prawdą. Nie ma uczciwej debaty w Polsce o łowiectwie. Ani razu, odkąd jestem myśliwym, nie usłyszałem rzetelnej dyskusji. Sam jestem rolnikiem. Wiem, czym są szkody łowieckie w lesie i w rolnictwie. Myśliwi sami je szacują, kształcą się, aby robić to dobrze. Robimy to za własne pieniądze, własnym sprzętem. To koszt około 1,5 mld zł rocznie, który my ponosimy – kwituje Marcin Możdżonek.






