Poniżej 10 zł za akcję spadł podczas poniedziałkowej sesji na GPW kurs Mirbudu, do którego należało kompletnie zniszczone w wyniku pożaru centrum handlowe Marywilska 44 w Warszawie. Notowania stopniowo odbudowały się jednak w ciągu dnia. Na zamknięciu papiery Mirbudu kosztowały 10,34 zł.
- Przychody spółki Marywilska 44 nie były znaczące z punktu widzenia całej grupy. W zeszłym roku stanowiły zaledwie 1,9 proc. skonsolidowanych przychodów. Udział w zysku brutto był wyższy, bo była to wysokomarżowa działalność, ale nie przekraczał 10 proc. – mówi Paweł Bruger, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej Mirbudu.
Znacznie gorzej wygląda sytuacja drobnych firm wynajmujących powierzchnie przy ul. Marywilskiej 44, z których ogromna większość straciła cały zgromadzony tam majątek.
- Spośród ok. 1,4 tys. punktów handlowych i usługowych, jakie spłonęły w pożarze hal, około dwóch trzecich należało do członków społeczności wietnamskiej – szacuje Karol Hoang, rzecznik Stowarzyszenia Przedsiębiorców Wietnamskich w Polsce (SPW).
Prowadziły je często firmy rodzinne, dlatego - według jego ocen - pracę i źródło zarobkowania straciło co najmniej 2 tys. osób.
Już w niedzielę z inicjatywy SPW powstał sztab kryzysowy, w pracę którego zaangażowali się przedstawiciele wielu innych wietnamskich organizacji. Sztab wyznaczył sobie kilka doraźnych celów. Chce przede wszystkim zagwarantować ofiarom pożaru przynajmniej tymczasowe miejsce pracy. Część kupców, którzy są gotowi zająć się hurtem, może zacząć działać w centrum handlowym Wólka Kosowska.
- Trwają też rozmowy z przedstawicielami hal m.in. przy ul. Bakalarskiej, gdzie prowadzony jest handel detaliczny. Być może część przedsiębiorców z ul. Marywilskiej w tych miejscach znajdzie tymczasowo możliwość zarobkowania – mówi rzecznik SPW.
Społeczność wietnamska organizuje też zbiórkę pieniędzy, aby wesprzeć rodziny, które najbardziej ucierpiały w wyniku pożaru. Stowarzyszenie pomoże też poszkodowanym w wyrobieniu duplikatów dokumentów, które spłonęły.
Jak długo potrwa ta tymczasowość, na razie trudno powiedzieć. Wiadomo natomiast, że wcześniej, czy później się skończy, ponieważ hala na stołecznej Białołęce zostanie odbudowana.
- Termin odbudowy obiektu będzie uzależniony przede wszystkim od tempa uzyskiwania decyzji administracyjnych, dlatego liczymy na sprawną współpracę z warszawskim ratuszem. Sam proces prowadzenia robót budowlanych przebiegnie bardzo sprawnie, ponieważ specjalizujemy się w budowie m.in. tego rodzaju budynków – mówi Paweł Bruger.
Według niego jest jednak za wcześnie, aby oszacować koszty tej inwestycji.
Małgorzata Konarska, prezeska spółki Marywilska 44, deklaruje, że chce jak najszybciej przystąpić do inwestycji. Firma jeszcze w tym tygodniu postara się wybrać projektanta nowej hali.
- W sprzyjających okolicznościach inwestycja mogłaby potrwać dziewięć, może dwanaście miesięcy - szacuje prezeska.
Dodaje, że zgłosiła już do towarzystw ubezpieczeniowych szkodę związaną z pożarem hali. Kwota ubezpieczenia jest objęta tajemnicą, nie może więc jej ujawnić.
- Pokrywa ona wartość odtworzeniową tego obiektu. Mam więc nadzieję, że wypłata ubezpieczenia pozwoli nam odbudować halę – mówi Małgorzata Konarska.
Według informacji PB centrum handlowe na ul Marywilskiej 44 ubezpieczają trzy towarzystwa: Allianz – w 45 proc., VIG – w 35 proc., Uniqa – w 20 proc.
- Nie wypowiadamy się na ten temat, zgodnie z obowiązującymi nas przepisami prawa – mówi Bohdan Białorucki, rzecznik prasowy Allianza.
Krzysztof Kulasza, rzecznik prasowy VIG-u oraz Maciej Krzysztoszek, rzecznik Uniqi, również odmówili komentarza.
Ubezpieczone powinny być również podmioty, które korzystały z hali.
- Zgodnie z umowami, jakie podpisywaliśmy ze wszystkimi najemcami, byli oni zobowiązani do zawarcia polis OC i przedstawiali je nam. Natomiast ubezpieczenie majątku, jakie znajdowało się na stoiskach, należało do ich osobistej decyzji – mówi szefowa spółki Marywilska 44.
- Wszystkie te przedsiębiorstwa miały polisy OC, ale nie każde z nich wykupiło ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków - potwierdza rzecznik SPW.
Jak podkreśla Andrzej Wasilewski, prezes firmy brokerskiej MAK Ubezpieczenia, w galeriach handlowych ubezpieczenie OC najemców jest zwykle obligatoryjne. Polisę od takich zdarzeń jak pożar czy zalanie, najemcy mogą wykupić dobrowolnie.
- Pierwsza galerią, w której taki wymóg został za moją radą wprowadzony, była warszawska Promenada. Było to ponad 20 lat temu. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych w Polsce było bardzo niewiele takich obiektów. Czynsze dla najemców były bardzo wysokie, a składki polis relatywnie niskie – roczna składka stanowiła kilka procent miesięcznego czynszu. Wraz z powstawaniem kolejnych galerii handlowych wymóg ubezpieczenia najemców się rozpowszechnił i obecnie jest już standardem rynkowym – w niektórych przypadkach jest to zarówno polisa na wypadek pożaru oraz OC, w innych tylko OC. Tu najmujący muszą zachowywać rozsądek i nie wymagać od małego punktu usługowego czy kwiaciarni takiej samej pod względem składki polisy jak od dużego salonu sprzedającego np. markową odzież czy torebki – mówi Andrzej Wasilewski.
Jednym ze sposobów liczenia składki jest wielkość obrotów danego obiektu.
- W hali działał oddział Generali, które z pewnością starało się przekonać najemców do zawierania takiego ubezpieczenia – dodaje prezes MAK Ubezpieczenia.
Firmy ubezpieczeniowe z pewnością poradzą sobie z likwidacją szkód. Najważniejsze jest teraz ustalenie przyczyny pożaru przez służby państwowe, aby można było oszacować wartość odszkodowań. Hala to jedna rzecz, tu da się w miarę prosto oszacować tę wartość. Problemem jest natomiast udokumentowanie wartości majątku – czyli głównie towaru, należącego do najemców 1,4 tys. stoisk. Podejrzewam, że w części spaliła się także archiwalna dokumentacja księgowa i kasy fiskalne, na których był zapisany utarg z ostatnich dni. Ubezpieczyciele muszą mieć podstawę do wypłaty świadczenia. A ubezpieczenie OC działa, kiedy wskazany jest sprawca. Najemcy mogą się zwracać o wypłatę odszkodowania od sprawcy z jego polisy OC, ale nie wierzę, by suma ubezpieczenia, nawet relatywnie wysoka, starczyła na pokrycie wszystkich szkód. Jeśli natomiast najemca miał ubezpieczenia majątkowe – wyposażenia punktu i towaru, to ubezpieczyciel najpierw wypłaca odszkodowanie, potem szuka sprawcy i ewentualnie zwraca się o regres, tak jak w przypadku np. ubezpieczenia mieszkania.