W marcu, krótko przed wprowadzeniem pierwszych ograniczeń związanych z epidemią, mBank ogłosił, że do 2 mld zł zwiększa kwotę, którą przeznaczy na kredyty dla sektora odnawialnych źródeł energii. Dziewięć miesięcy później, w środku drugiego lockdownu, pieniądze z tej puli są już na wyczerpaniu. Czas dosypać gotówki, najlepiej drugie tyle.
- Do 4 mld zł wzrośnie zaangażowanie mBanku w finansowanie odnawialnych źródeł energii. Nasza wcześniejsza deklaracja, mówiąca o 2 mld zł, jest już niewystarczająco ambitna. 85 proc. z tej kwoty już się rozeszło w formie kredytów. Dlatego zdecydowaliśmy się zwiększyć limit – tłumaczy Michał Popiołek, dyrektor zarządzający ds. bankowości globalnej i inwestycyjnej mBanku.

Zielony to dobry klient
mBank, jak wiele banków działających na polskim rynku (choć wciąż nie wszystkie, jak np. Pekao), ma antywęglową strategię. Zadeklarował, że od 1 kwietnia 2019 r. nie będzie finansował nowych kopalni i bloków energetycznych opalanych węglem, ponadto nie nawiązuje nowych relacji z firmami, w których udział energii elektrycznej z tego surowca wynosi ponad 50 proc.
- Chcemy rozwijać się w zielonej energetyce, która jest nie tylko interesująca biznesowo, ale i czyni świat lepszym – podkreśla Michał Popiołek.
Menedżer szacuje, że zrealizowanie nowego, czteromiliardowego planu zajmie bankowi zapewne kolejny rok.
- Projektów czekających na analizę i decyzje mamy dużo – zauważa.
Do większego zaangażowania zachęca też historia współpracy z zielonymi inwestorami.
- Udzielone dotychczas zielone kredyty spłacane są bez problemów. Problemów nie mieliśmy nawet w trudnych dla wiatru czasach po wyborach parlamentarnych z 2015 r. – podkreśla Michał Popiołek.
Tyle słońca w portfelu
Zmieniła się jednocześnie struktura zielonego portfela mBanku. Jeszcze w marcu instytucja podawała, że dominują w nim źródła wiatrowe i prognozowała, że tak zapewne zostanie. Dziś, jak podaje Michał Popiołek, wiatr i słońce mają podobny udział.
Nie powinno to zaskakiwać, skoro fotowoltaika, wspierana państwowym wsparciem, przeżywa w Polsce boom. Za skalą idą efekty.
- Warto podkreślić, że porównanie wartości nakładów inwestycyjnych na produkcję 1 MWh energii elektrycznej [a nie, jak to się liczy tradycyjnie, na 1 MW mocy – red.], daje dla obu tych technologii porównywalne wyniki – zauważa Michał Popiołek.
W sektorze fotowoltaicznym mBank finansował duże projekty. Ostatnio udzielił wsparcia m.in. firmie R.Power i Nordic Solar. Teraz zerka również na mniejszych.
- Pracujemy też nad przygotowaniem rozwiązań dla inwestorów planujących budowę mniejszych instalacji – zapowiada Michał Popiołek.
Czytaj także: Nawet Robert Lewandowski chce zarabiać na słońcu.
Rozmowy o morzu
Nowym tematem, a jednocześnie odległym, jest dla mBanku energetyka morska.
- Przymierzamy się do finansowania inwestycji wiatrowych na Bałtyku, zwłaszcza, że nasz główny akcjonariusz, Commerzbank, ma już duże doświadczenie w tym sektorze. Jesteśmy w dialogu z trzema firmami – mówi Michał Popiołek.
Trzy firmy to zapewne Polenergia, PGE i PKN Orlen, które – na tle pozostałych graczy – są najbardziej zaawansowane w tych inwestycjach pod względem formalnym. Komplet pozwoleń oraz partnera strategicznego (norweski Equinor) ma na razie jedynie Polenergia. Można przypuszczać, że do sfinansowania tych projektów, szacowanych na 12-13 mld zł za 1000 MW, potrzebne będą konsorcja złożone z kilku banków.
- Perspektywa sfinalizowania rozmów jest oczywiście odległa, choć wcale nie abstrakcyjna – podkreśla Michał Popiołek.
Innym ciekawym obszarem energetycznym, w kierunku którego mogłoby popłynąć w przyszłości finansowanie z mBanku, są sieci przesyłowe.
- Wymagają rozwoju, by wesprzeć rozwój OZE – podkreśla Michał Popiołek.
Pęd do słońca nie słabnie
Według czerwcowych danych Ministerstwa Klimatu, łączna moc odnawialnych źródeł energii w Polsce przekroczyła 10 GW. To tyle, ile mają tradycyjne elektrownie w Bełchatowie, Turowie i Opolu łącznie, podkreślał resort.
Najszybciej rozwijającym się segmentem rynku OZE jest fotowoltaika. Według analiz Instytutu Energetyki Odnawialnej, zainteresowanie inwestorów i deweloperów projektami farm fotowoltaicznych nie tylko nie słabnie, ale wręcz przybiera na sile. Od początku roku warunki przyłączenia do sieci otrzymało ponad 2000 projektów słonecznych, o łącznej, rekordowej mocy ponad 2800 MW. To więcej niż udało się osiągnąć nawet przez cały 2019 r.