mBank podnosi zieloną poprzeczkę

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2020-12-15 20:00

2 mld zł, które mBank skierował do sektora odnawialnych źródeł energii, już się prawie rozeszły. Czas dołożyć drugie tyle.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego mBank zdecydował się zwiększyć pulę pieniędzy dostepnych dla firm inwestujących w zieloną energię,
  • czy na korzystne kredyty mogą liczyć także mniejsi przedsiębiorcy,
  • czy bank będzie współfinansował ogromne inwestycje w morskie wiatraki.

W marcu, krótko przed wprowadzeniem pierwszych ograniczeń związanych z epidemią, mBank ogłosił, że do 2 mld zł zwiększa kwotę, którą przeznaczy na kredyty dla sektora odnawialnych źródeł energii. Dziewięć miesięcy później, w środku drugiego lockdownu, pieniądze z tej puli są już na wyczerpaniu. Czas dosypać gotówki, najlepiej drugie tyle.

- Do 4 mld zł wzrośnie zaangażowanie mBanku w finansowanie odnawialnych źródeł energii. Nasza wcześniejsza deklaracja, mówiąca o 2 mld zł, jest już niewystarczająco ambitna. 85 proc. z tej kwoty już się rozeszło w formie kredytów. Dlatego zdecydowaliśmy się zwiększyć limit – tłumaczy Michał Popiołek, dyrektor zarządzający ds. bankowości globalnej i inwestycyjnej mBanku.

Zielony sprawdza się w biznesie.
Zielony sprawdza się w biznesie.
mBank, który i tak nie miał nigdy potężnej ekspozycji na klientów węglowych, teraz wyraźnie stawia na kolor zielony. Michał Popiołek, dyrektor zarządzający ds. bankowości globalnej i inwestycyjnej, uważa, że zielona energetyka to interesujący biznes, który pomaga też światu.
materiały prasowe

Zielony to dobry klient

mBank, jak wiele banków działających na polskim rynku (choć wciąż nie wszystkie, jak np. Pekao), ma antywęglową strategię. Zadeklarował, że od 1 kwietnia 2019 r. nie będzie finansował nowych kopalni i bloków energetycznych opalanych węglem, ponadto nie nawiązuje nowych relacji z firmami, w których udział energii elektrycznej z tego surowca wynosi ponad 50 proc.

- Chcemy rozwijać się w zielonej energetyce, która jest nie tylko interesująca biznesowo, ale i czyni świat lepszym – podkreśla Michał Popiołek.

Menedżer szacuje, że zrealizowanie nowego, czteromiliardowego planu zajmie bankowi zapewne kolejny rok.

- Projektów czekających na analizę i decyzje mamy dużo – zauważa.

Do większego zaangażowania zachęca też historia współpracy z zielonymi inwestorami.

- Udzielone dotychczas zielone kredyty spłacane są bez problemów. Problemów nie mieliśmy nawet w trudnych dla wiatru czasach po wyborach parlamentarnych z 2015 r. – podkreśla Michał Popiołek.

Tyle słońca w portfelu

Zmieniła się jednocześnie struktura zielonego portfela mBanku. Jeszcze w marcu instytucja podawała, że dominują w nim źródła wiatrowe i prognozowała, że tak zapewne zostanie. Dziś, jak podaje Michał Popiołek, wiatr i słońce mają podobny udział.

Nie powinno to zaskakiwać, skoro fotowoltaika, wspierana państwowym wsparciem, przeżywa w Polsce boom. Za skalą idą efekty.

- Warto podkreślić, że porównanie wartości nakładów inwestycyjnych na produkcję 1 MWh energii elektrycznej [a nie, jak to się liczy tradycyjnie, na 1 MW mocy – red.], daje dla obu tych technologii porównywalne wyniki – zauważa Michał Popiołek.

W sektorze fotowoltaicznym mBank finansował duże projekty. Ostatnio udzielił wsparcia m.in. firmie R.Power i Nordic Solar. Teraz zerka również na mniejszych.

- Pracujemy też nad przygotowaniem rozwiązań dla inwestorów planujących budowę mniejszych instalacji – zapowiada Michał Popiołek.

Czytaj także: Nawet Robert Lewandowski chce zarabiać na słońcu.

Rozmowy o morzu

Nowym tematem, a jednocześnie odległym, jest dla mBanku energetyka morska.

- Przymierzamy się do finansowania inwestycji wiatrowych na Bałtyku, zwłaszcza, że nasz główny akcjonariusz, Commerzbank, ma już duże doświadczenie w tym sektorze. Jesteśmy w dialogu z trzema firmami – mówi Michał Popiołek.

Trzy firmy to zapewne Polenergia, PGE i PKN Orlen, które – na tle pozostałych graczy – są najbardziej zaawansowane w tych inwestycjach pod względem formalnym. Komplet pozwoleń oraz partnera strategicznego (norweski Equinor) ma na razie jedynie Polenergia. Można przypuszczać, że do sfinansowania tych projektów, szacowanych na 12-13 mld zł za 1000 MW, potrzebne będą konsorcja złożone z kilku banków.

- Perspektywa sfinalizowania rozmów jest oczywiście odległa, choć wcale nie abstrakcyjna – podkreśla Michał Popiołek.

Innym ciekawym obszarem energetycznym, w kierunku którego mogłoby popłynąć w przyszłości finansowanie z mBanku, są sieci przesyłowe.

- Wymagają rozwoju, by wesprzeć rozwój OZE – podkreśla Michał Popiołek.

Pęd do słońca nie słabnie

Według czerwcowych danych Ministerstwa Klimatu, łączna moc odnawialnych źródeł energii w Polsce przekroczyła 10 GW. To tyle, ile mają tradycyjne elektrownie w Bełchatowie, Turowie i Opolu łącznie, podkreślał resort.

Najszybciej rozwijającym się segmentem rynku OZE jest fotowoltaika. Według analiz Instytutu Energetyki Odnawialnej, zainteresowanie inwestorów i deweloperów projektami farm fotowoltaicznych nie tylko nie słabnie, ale wręcz przybiera na sile. Od początku roku warunki przyłączenia do sieci otrzymało ponad 2000 projektów słonecznych, o łącznej, rekordowej mocy ponad 2800 MW. To więcej niż udało się osiągnąć nawet przez cały 2019 r.