ME2012: inwestycja czy wydatek

PAP
opublikowano: 2009-10-14 18:23

Około 70 miliardów złotych przeznaczone zostanie na rozwój infrastruktury w związku z organizacją w Polsce części turnieju finałowego piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku.

Zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty Invest-Banku, pracownika naukowego SGH, tych nakładów, w blisko połowie przeznaczonych na inwestycje drogowe, nie można traktować w kategorii wydatków, lecz inwestycji. W efekcie zwrócą się bowiem w postaci wzrostu produktu krajowego brutto.

Te nieuniknione inwestycje i tak musiałyby zostać podjęte - zauważa Borowski. Gdyby nie impuls w postaci Euro 2012, ich realizacje przeciągnęłyby się do roku 2015. Zwraca także uwagę, że Polska, a szczególnie Ukraina, są najbiedniejszymi krajami spośród organizatorów mistrzostw w ostatnich dwudziestu latach. Pozwala to prognozować, że wpływ tej wielkiej imprezy na gospodarki obu krajów będzie wyraźniejszy niż np. w przypadku Austrii i Szwajcarii, które podejmując się roli gospodarza ME miały już doskonale rozwiniętą infrastrukturę.

Na przyspieszenie rozwoju gospodarczego i pozytywny wpływ na polską gospodarkę będą miały dwa główne kanały oddziaływania - rozwój turystyki, krótko oraz długoterminowej, i - znacznie istotniejsze - inwestycje infrastrukturalne - uważa Borowski.

Jak wynika ze wstępnych badań przyjazdy krótkoterminowe, związane z samą imprezą, mogą przynieść wpływy w granicach 440 mln złotych. Znacznie ważniejszy może być wpływ Euro na rozwój turystyki w kolejnych latach po turnieju, szacowany nawet na kilkaset tysięcy dodatkowych gości rocznie.

Powołując się na badania prowadzone przez grupę naukowców z trzech polskich uczelni i zastrzegając jednocześnie, że ich wyniki są jeszcze niepełne, Borowski określił skumulowany przyrost PKB związany z organizacją Euro na dwa procent rocznie w perspektywie do 2020 roku. Na podobnym poziomie powinien się także kształtować wzrost konsumpcji.

Innym ważnym tematem, poruszanym podczas dyskusyjnego panelu zorganizowanego przez spółkę PL.2012 pod hasłem "UEFA EURO 2012 - inwestycja czy wydatek?", była próba zdefiniowania długofalowego programu konkretnego wykorzystania inwestycji związanych z Euro po zakończeniu turnieju.

"Możemy dziś otrzeć pot z czoła i powiedzieć: zdążymy z przygotowaniami - mówiła prof. Anna Giza-Poleszczuk z Uniwersytetu Warszawskiego - ale jednocześnie zadać sobie pytanie: co my z tym później zrobimy?".

Komu i czemu będą służyły w przyszłości nowoczesne stadiony - zastanawiała się prof. Giza-Poleszczuk, kierująca Projektem Społecznym 2012, wspólną inicjatywą środowisk naukowych i spółki PL.2012. Czy drogi ekspresowe i autostrady będą także służyły na przykład zacieśnianiu relacji z Ukrainą?

"Mówimy ogólnie o szansie dla Polski, o skoku cywilizacyjnym, ale musimy przejść do konkretów, zejść na poziom bardzo realny" - podkreśliła Giza-Poleszczuk. Jej zdaniem wymaga to współdziałania i współpracy także na poziomie lokalnym i optymalizacji przyszłościowych planów związanych z wykorzystaniem inwestycji i obiektów sportowych z uwzględnieniem potrzeb i opinii wszystkich zainteresowanych - użytkowników stadionów, samorządów, organizacji społecznych a także mieszkańców.

Długofalowe korzyści związane z projektem Euro podkreślali uczestniczący w środowym panelu przedstawiciele biznesu. Jak ujawnił dyrektor programu Euro 2012 Grupy Telekomunikacja Polska Leszek Hołda firma ubiega się o tytuł partnera technologicznego UEFA przy organizacji turnieju i w tej perspektywie przygotowuje szereg dedykowanych tej imprezie projektów.

"Jednym z tych projektów jest koncepcja telekomunikacyjnej platformy technologicznej dla stadionów przygotowywanych na potrzeby turnieju. Ma to być projekt wspólny, co pozwoli między innymi na optymalizację wydatków operatorów obiektów. Dodatkowym pozytywnym efektem jest możliwość dostosowania funkcjonalności tej platformy do potrzeb innych użytkowników, co pozwoli wykorzystać ją z powodzeniem na przykład na stadionach ekstraklasy czy pierwszej ligi" - powiedział Hołda.

Perspektywa zbliżających się mistrzostw może także przyspieszyć realizację inwestycji ważnych z punktu widzenia przeciętnego obywatela - zauważył Hołda, dodając, że ma na myśli choćby budowę telekomunikacyjnej sieci światłowodowej. Jak szacują eksperci związane z tym inwestycje sięgać mogą kwoty pięciu miliardów euro a efekty, zarówno w perspektywie czasowej jak i gospodarczej, znacznie wybiegają poza zakres projektu Euro 2012.

Organizacja wielkiej imprezy to nie automat, przynoszący korzyści gospodarcze - ostrzegał z kolei prezes Instytutu Marki Polskiej Mirosław Boruc. Jego zdaniem związek nie jest jednoznaczny, a wiele dużej rangi imprez, w tym igrzysk olimpijskich, przyniosło organizatorom poważne straty finansowe. "Igrzyska w Barcelonie zakończyły się dla miasta klęską finansową" - przypomniał, przyznając jednocześnie, że był to bardzo poważny, pozytywny bodziec rozwojowy dla regionu Katalonii.

Zaniepokojenie uczestników panelu wzbudził brak spójnej koncepcji promocji Polski za granicą szeregu zajmujących się tą problematyką organizacji i instytucji. Musimy zacząć od siebie - uważa prof. Giza-Poleszczuk - zastanowić się wspólnie, co my chcemy pokazać? Nośnikami najważniejszego przekazu są ludzie a przyjezdni budują swoją opinię na podstawie kontaktów z ludźmi. Dlatego najważniejsze są nie zewnętrzne kampanie promocyjne, ale w pierwszym rzędzie tzw. wewnętrzny PR, skierowany na kształtowanie pozytywnych postaw Polaków, budowanie poczucia współuczestnictwa i współodpowiedzialności za powodzenie projektu Euro 2012.

Podsumowując dyskusję prezes spółki PL.2012 Marcin Herra nieco żartobliwie zauważył, że nie może jeszcze - jak powiedziała prof. Giza-Poleszczuk - otrzeć potu z czoła. Poważnie już wyjaśnił, że jego zdaniem dopiero teraz rozpocznie się najtrudniejsza część projektu. Budowy stadionów trwają, trzeba natomiast podjąć wysiłki dla zmiany mentalności ludzi.

"Powodzenie tego projektu zależy właśnie od ludzi - podkreślił. - To, kogo spotkają goście Euro 2012 na swej drodze - począwszy od kontroli granicznej, poprzez podróż do hotelu, przyjęcie w miejscu pobytu, aż po stadion, strefę kibiców czy restaurację - będzie wpływać na budowę wizerunku naszego kraju. Uśmiechnięci, zadowoleni, profesjonalnie przygotowani gospodarze pozwolą ukształtować pozytywny obraz, mający później przełożenie między innymi na rozwój turystyki czy relacji biznesowych".