Menedżerowie z MBA zarabiają najwięcej

RAV
opublikowano: 2010-06-22 08:53

Najlepiej opłacani kierownicy pracują w Warszawie. Najtańsi są w Białymstoku — wynika z badania Sedlak Sedlak.

Mediana wynagrodzeń kierowników najniższego szczebla wyniosła w 2009 roku 4262 zł brutto — wynika z badania Sedlak Sedlak, firmy doradztwa personalnego, która prześwietliła ponad 17 tys. menedżerów.

— Najwyższe wynagrodzenia wypłacono kierownikom w Warszawie. Zarabiali blisko dwukrotnie więcej niż osoby na tym samym stanowisku w Białymstoku — mówi Wojciech Litwa z Sedlak Sedlak.

Wysokość wynagrodzeń uzależniona była od poziomu i rodzaju wykształcenia. Najniższe (3200 zł) otrzymywały osoby z wykształceniem zawodowym. Płace menedżerów, którzy ukończyli zawodową szkołę średnią, wyniosły 3700 zł i były o 9 proc. wyższe niż osób po liceum ogólnokształcącym.

Przepustką do wyższych zarobków jest wykształcenie wyższe. Jednak i tu poziom płac różni się w zależności od profilu studiów (wykres powyżej).

— Najniższe wynagrodzenia otrzymywali absolwenci kierunków pedagogicznych i rolniczych. Najwyższe — osoby po studiach technicznych związanych z elektroniką i informatyką — mówi Wojciech Litwa.

Zdaniem dr. Marka Suchara z firmy doradztwa personalnego IPK, wynik nie dziwi.

— Absolwentów studiów technicznych jest ciągle za mało na rynku. Tymczasem zapotrzebowanie na informatyków, elektroników rośnie z roku na rok coraz szybciej — tłumaczy Marek Suchar.

Jak wynika z danych firmy Sedlak Sedlak, wynagrodzeniami przekraczającymi 6000 zł mogą pochwalić się kierownicy, którzy ukończyli studia podyplomowe i doktoranckie.

Najwyższe pensje inkasowali jednak menedżerowie, którzy zdobyli dyplom MBA — 9500 zł.

Zdaniem Wojciecha Litwy, w tym roku kierownicy nie powinni jednak liczyć na duże podwyżki.

— Na razie drugiej fali kryzysu nie widać, poprawia się sytuacja gospodarcza, więc i wyniki firm powinny być lepsze. Wpłynie to na wzrost wynagrodzeń kierowników — które są powiązane z wynikami firm — ale będzie on niewielki — uważa Wojciech Litwa.

— Wzrost może być na poziomie inflacji — uważa Marek Suchar.

None
None