Mera Błonie jest coraz bliżej prywatyzacji
Załoga zamierza wziąć państwowe przedsiębiorstwo w leasing pracowniczy
APETYT NA MOTORYZACJĘ: Kierowana przez Tadeusza Dziewulskiego Mera Błonie chce również skorzystać z motoryzacyjnego boomu w Polsce. Na razie produkuje wskaźniki do samochodów Daewoo z Lublina. Zwiększenie zamówień może być jednak trudne, bo producentów samochodów wiążą długoletnie kontrakty z dostawcami. fot. Tomasz Zieliński
Dyrekcja Mery Błonie, firmy działającej w branży elektromaszynowej, liczy, że do końca 2000 roku stanie się spółką pracowniczą. Ponieważ ostatnio wzrosła wartość tego przedsiębiorstwa, pracowników w procesie prywatyzacji musi wspomóc zewnętrzny inwestor. Prowadzone są już w tej sprawie negocjacje.
W 1999 roku Mera po raz pierwszy od trzech lat wypracowała zysk. Dyrekcja firmy uznała, że należy wrócić do odłożonych projektów prywatyzacji.
— Jako formę prywatyzacji wybraliśmy leasing pracowniczy. Mamy nadzieję, że proces przekształceń uda nam się sfinalizować do końca 2000 roku — twierdzi Tadeusz Dziewulski, dyrektor Mery Błonie.
— Otrzymaliśmy od wojewody mazowieckiego, który jest organem założycielskim Mery Błonie, wniosek o przeprowadzenie prywatyzacji bezpośredniej. Nie określono w nim jednak szczegółowej drogi przekształceń. Dopiero wtedy ministerstwo będzie mogło zająć stanowisko — uważa przedstawicielka Ministerstwa Skarbu Państwa.
Zgodnie z ustawą o prywatyzacji, inwestorem w tak przekształcanym zakładzie może zostać jedynie krajowa osoba fizyczna. Dyrekcja Mery prowadzi negocjacje z kilkoma potencjalnymi udziałowcami. Tadeusz Dziewulski nie chce jednak podać żadnych szczegółów. Ponieważ Mera po dwóch latach wydobywania się z zapaści wychodzi na prostą, niewykluczone, że firmą zainteresują się inwestorzy strategiczni, którzy dotąd omijali przedsiębiorstwo.
— W takim przypadku musielibyśmy się jeszcze raz zastanowić, jaka forma przekształceń jest dla nas korzystniejsza — mówi Tadeusz Dziewulski.
Feralny kontrakt
Zakład z Błonia robi drugie podejście do prywatyzacji. Mera miała zostać oddana w leasing pracowniczy już dwa lata temu, ale na przeszkodzie stanął feralny kontrakt na drukarki fiskalne. Po dwóch latach realizowania dostaw partner zrezygnował z dalszych zakupów.
— Nieprzedłużenie kontraktu na kasy skończyło się dla nas 60-proc. spadkiem sprzedaży — tłumaczy Tadeusz Dziewulski.
Obecnie Mera sprzedaje wiele wyrobów z dziedziny elektromechaniki: od zamków centralnych do aparatów telefonicznych. Według Tadeusza Dziewulskiego, taka dywersyfikacja produkcji bywa uciążliwa, bo trudno wylansować jeden sztandarowy produkt i skupić się na jego promocji. Z drugiej jednak strony, równoległa aktywność w kilku dziedzinach zabezpiecza firmę przed gwałtownym załamaniem sprzedaży.
Największe nadzieje kierownictwo Mery wiąże ze sprzedażą parkomatów, bo coraz więcej polskich miast wprowadza system płatnego parkowania. Dotąd największe takie zamówienie firma realizowała dla Warszawy. W tym roku system płatnego parkowania chce wprowadzić m.in. Poznań oraz kilka miast na Śląsku i Mazowszu. Dyrekcja Mery liczy, że lepsza znajomość lokalnego rynku pozwoli im pokonać importerów parkomatów.
Odbudować eksport
Do 1990 roku niemal cała produkcja z Błonia szła na eksport, głównie do krajów dawnej RWPG. Przywrócenie takiego stanu jest niemożliwe, ale Mera chce systematycznie zwiększać eksport, którego wartość stanowi kilka procent sprzedaży. Według Tadeusza Dziewulskiego, coraz więcej zachodnich firm poszukuje w Polsce kooperantów, chcąc obniżyć swoje koszty. Upatruje w tym szans Mery na podpisanie następnych kontraktów.