Rosnący apetyt trudno zaspokoić. Przed wtorkową sesją giełdową Mercator Medical, niekwestionowana pandemiczna gwiazda GPW, podał szczegółowe wyniki finansowe za drugi kwartał. Były zgodne z szacunkami opublikowanymi w połowie lipca, czyli absolutnie rekordowe na poziomie przychodów i zysku. Rynek zareagował... wyprzedażą. Podczas sesji kurs producenta i dystrybutora rękawic jednorazowych szedł w dół o blisko 20 proc. przy wysokich obrotach i spadł do poziomu najniższego od miesiąca. Mercator wciąż jest jednak wyceniany na GPW na ponad 3,3 mld zł, podczas gdy przed pandemią na niewiele ponad 100 mln zł.

— W czasie pandemii popyt na środki ochrony osobistej gwałtownie wzrósł. O ile w przypadku maseczek czy przyłbic jego zaspokojenie nie było aż tak trudne, bo moce produkcyjne łatwo zwiększyć, o tyle w przypadku rękawic jednorazowych podaż jest relatywnie stała, a efekty obecnych globalnych inwestycji w moce produkcyjne będą widoczne dopiero za kilkanaście miesięcy. Sytuacja rynkowa jest obecnie dla nas bardzo korzystna. Traktujemy to jako jedyną i niepowtarzalną szansę na wzmocnienie i poprawienie biznesu oraz mocniejsze wyjście poza sektor medyczny, który był naszym tradycyjnym klientem — mówi Wiesław Żyznowski, prezes i główny akcjonariusz Mercatora (ma 63,5 proc. akcji, wycenianych obecnie na prawie 2,1 mld zł).
Skokowy wzrost
W pierwszym półroczu Mercator miał 578 mln zł przychodów — o 124 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku i więcej niż w całym 2019 r. Z jednej strony rosła sprzedaż segmentu produkcyjnego, w ramach którego Mercator handluje rękawicami wytworzonymi w rozbudowanym w ostatnich latach zakładzie w Tajlandii, a z drugiej — przychody segmentu dystrybucyjnego, obracającego również rękawicami innych producentów.
— W pierwszym półroczu przychody z produkcji wzrosły o 163 proc., a dystrybucji o 110 proc. Wpływ pandemii zaczęliśmy lekko odczuwać w lutym, gdy w Europie wzrósł popyt na maseczki, stanowiące margines naszej oferty. Od marca rósł już popyt na rękawiczki i przez cały drugi kwartał utrzymywał się na wysokim poziomie, zresztą w ostatnich miesiącach sytuacja się nie zmieniła. Przychody rosły w dużej mierze ze względu na wyższe ceny, ale przy pełnym wykorzystaniu naszych mocy produkcyjnych udało nam się też zwiększyć wolumen sprzedaży wyrobów innych producentów — skoczył o 40 proc., a należy podkreślić, że w czasie pandemii kupowanie rękawic nie było łatwe i wymagało dobrych kontaktów biznesowych — mówi Witold Kruszewski, członek zarządu Mercatora, odpowiedzialny za finanse spółki.
Efekt? Tylko w drugim kwartale Mercator miał 234,6 mln zł zysku EBITDA wobec 7 mln zł przed rokiem, a na czysto zarobił 210,5 mln zł. W całym pierwszym półroczu zysk netto sięgnął 231,1 mln zł.
— W drugim kwartale zarobiliśmy na czysto 3,5 razy więcej niż w poprzednich dziesięciu latach razem wziętych. Trendy rynkowe na razie w żaden sposób się nie zmieniły, choć wiele zależy od rozwoju pandemii. Producenci podnieśli ceny rękawic, co na logikę powinno wywołać w kolejnych miesiącach spadek marż w segmencie dystrybucyjnym, ale nie jest powiedziane, że ceny dystrybutorów pozostaną na obecnym poziomie. Spłaciliśmy część kredytów, trochę pieniędzy zainwestowaliśmy, ale i tak mamy dużą nadwyżkę finansową, którą zamierzamy zainwestować w ramach nowej strategii — mówi Witold Kruszewski.
Parcie na Zachód
Przedstawiciele Mercatora od momentu, gdy stało się jasne, że za sprawą pandemii spółka będzie przynajmniej przez kilka kwartałów generować bardzo wysokie zyski, zapowiadają stworzenie nowej strategii. W pracach nad nią pomaga firma doradcza.
— Pracujemy intensywnie nad nową strategią, która będzie miała spory rozmach. Potrzebujemy jeszcze kilkunastu tygodni, by ją ukończyć. Będziemy dysponować o wiele większymi zasobami finansowymi niż wcześniej, chcemy więc szerzej wejść w inne produkty niż rękawice, a może nawet w branże inne niż środki ochrony osobistej, choć komplementarne wobec naszego biznesu. Chcemy też szerzej wyjść z rękawicami do profesjonalnych odbiorców poza klasycznym sektorem medycznym — choćby takich, jak salony fryzjerskie, kosmetyczne czy gabinety stomatologiczne — mówi Wiesław Żyznowski.
Za połowę przychodów Mercatora w pierwszym półroczu odpowiadała Polska (174,4 mln zł, wzrost o 131 proc.), a za 20 proc. USA (114,7 mln zł, wzrost o 80 proc.). Kilkudziesięcioprocentowy wzrost spółka notowała na też na rynkach środkowo- i wschodnioeuropejskich, gdzie już w poprzednich latach jej segment dystrybucyjny miał silną pozycję. O kilkadziesiąt razy, a nie procent, wzrosły natomiast przychody w dużych krajach Europy Zachodniej, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, która w pierwszym półroczu 2019 przyniosła 1,8 mln zł przychodów, a teraz 94,3 mln zł.
— Rozwój na rynkach zachodnioeuropejskich był dla nas jednym z celów na najbliższych kilka lat. Za sprawą pandemii udało nam się to zrobić znacznie szybciej, choć oczywiście nie jesteśmy tam jeszcze tak dobrze osadzeni biznesowo, jak byśmy chcieli. Udział Europy Zachodniej w sprzedaży skoczył jednak z 4 do 23 proc. i zbudowaliśmy tam szybko przyczółki logistyczne i sprzedażowe — mówi Wiesław Żyznowski.