Miesiąc miodowy będzie bardzo krótki

Kazimierz Krupa
opublikowano: 2004-05-20 00:00

Najnowsze propozycje płynące z rządu Marka Belki, czy jego zaplecza politycznego, dotyczące m.in. podniesienia płacy minimalnej, podniesienia kwoty wolnej od podatku czy dopłat do nowo zatrudnianych, acz bardzo niebezpieczne, nie są dla mnie zaskoczeniem. Stanowią natomiast najlepszy dowód na to, że konsolidacja fiskalna oparta na większych dochodach budżetowych, a nie oszczędnościach w wydatkach, nie ma najmniejszych szans powodzenia. Jak tylko pojawiają się większe dochody budżetowe, natychmiast jest mnóstwo pomysłów, jak je zagospodarować. Pomysły te są konsekwencją złożonych obietnic, chęcią przypodobania się czy płaceniem za poparcie.

Z merytorycznego punktu widzenia większość tych propozycji jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu. Weźmy, dla przykładu, podniesienie płacy minimalnej i propozycję dopłacania, poprzez pokrywanie składek ZUS, do nowo zatrudnionych. Atakuje ona wrażliwy rynek pracy, i to z dwóch stron jednocześnie. Waloryzacja płacy minimalnej, jej podniesienie, atakuje segment ludzi najmłodszych, dotknie ich najbardziej, spowoduje wśród nich wzrost bezrobocia. Z kolei dopłaty do nowo zatrudnianych atakują w sposób bezpośredni i drastyczny ludzi najstarszych wiekiem i stażem. Przecież pracodawcy zachowują się racjonalnie w ramach wyznaczonych im przez przepisy. Jeżeli będzie się to opłacało, zwolnią „starego” pracownika i zatrudnią młodego. Dwa bodźce wewnętrznie sprzeczne. O co więc tu chodzi?

Podobnie jest z likwidacją „starego portfela”, proponowanymi przez wicepremiera Hausnera zasadami waloryzacji rent i emerytur. To wszystko, jeszcze po „obróbce” sejmowej, może być naprawdę groźne. Stąd wydaje mi się, a raczej jestem przekonany, że miesiąc miodowy Marka Belki jako premiera będzie bardzo krótki. Wraz z ujawnianiem się kolejnych tego typu pomysłów, zaufanie do jego rządu, deklarowane przez inwestorów, pryśnie jak mydlana bańka.

JANUSZ JANKOWIAK główny ekonomista BRE Banku