Migranci trafiają gdzie indziej, niż planowali

Gabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2025-04-21 20:00

Przepływy ludności na świecie cechują się wysoką luką aspiracyjną, co oznacza, że istotna część migrantów ostatecznie znajduje się nie tam, gdzie zamierzali. A to może rodzić frustrację i mniejszą skłonność do integracji.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak kształtują się obecne trendy migracyjne?
  • czym jest luka aspiracyjna w przypadku migracji?
  • dlaczego migranci często nie trafiają tam, gdzie chcą?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Rozziew między marzeniami a rzeczywistością – tak można opisać niespełnione aspiracje migrantów. Ponad 900 mln ludzi na świecie deklaruje chęć opuszczenia swojego kraju na stałe, lecz tylko jedna trzecia z nich faktycznie decyduje się na emigrację. Jeszcze istotniejszy jest fakt, że znaczna część tych, którym udaje się wyjechać, ostatecznie trafia nie tam, gdzie planowała. Ponad 50 proc. migrantów aspiruje do osiedlenia się w krajach wysokorozwiniętych, ale jedynie 30 proc. rzeczywiście udaje się zrealizować ten plan.

Pozostali osiedlają się bliżej kraju pochodzenia, często w miejscach, które nie oferują znacząco lepszej jakości życia i nie spełniają początkowych oczekiwań. Wenezuelczyk zamiast do USA trafia do Kolumbii czy Peru. Haitańczyk nie dociera do Kanady, ale zatrzymuje się w Brazylii lub Chile. Krótko mówiąc, migranci często pozostają w krajach, które miały być jedynie przystankiem w drodze do celu, a nie celem samym w sobie. Wynika to m.in. z wysokich kosztów logistycznych i finansowych, które przekraczają możliwości emigrantów. Dlatego często zmieniają oni swoje plany.

Ważniejsze jest jednak to, że rozbieżność między aspiracjami a rzeczywistością migrantów może się pogłębiać.

Dlaczego? Z jednej strony szybko rosnąca populacja w krajach rozwijających się wywiera coraz większą presję migracyjną. Z drugiej strony państwa wysokorozwinięte w coraz większym stopniu projektują swoje systemy imigracyjne w duchu selekcji osób z wysokimi kwalifikacjami, biegłych w językach, z doświadczeniem zawodowym i wyższym wykształceniem. Czynią to między innymi po to, by odciążyć rynek mieszkaniowy i usługi publiczne, ale również dlatego, że społeczeństwa zachodnie stają się coraz bardziej przeciwne masowej imigracji.

Mamy więc dwie przeciwstawne siły: rosnącą liczbę potencjalnych migrantów oraz coraz bardziej rygorystyczną selekcję w ich przyjmowaniu. Warto przytoczyć fragment z raportu OECD z 2024 r. na temat polityki migracyjnej: „Rekordowo wysokie poziomy imigracji w wielu krajach OECD wywarły presję na systemy migracyjne. W odpowiedzi na duże obciążenie infrastruktury przyjmującej kraje nadal zaostrzają przepisy dotyczące azylu. Niektóre z głównych państw zaczęły również wprowadzać ograniczenia w innych legalnych ścieżkach migracyjnych, aby ograniczyć napływ imigrantów i zmniejszyć presję na rynek mieszkaniowy oraz usługi publiczne".

Migranci (zwłaszcza słabiej wykwalifikowani) coraz częściej będą więc osiedlać się w krajach średniorozwiniętych, nie w tych docelowo planowanych. Zjawisko to niesie zagrożenia, takie jak problemy z integracją czy napięcia w usługach publicznych, ale też szanse – potencjalne przyspieszenie konwergencji dochodowej dzięki dywidendzie demograficznej - rosnący odsetek osób w wieku produkcyjnym sprzyja szybszemu wzrostowi gospodarczemu, co pomaga doganiać państwa bardziej rozwinięte. Wymaga to jednak przemyślanej polityki imigracyjnej, a o to trudniej w krajach mniej rozwiniętych, gdzie jakość struktur państwowych jest słabsza.