Minimalna płaca i duże kłopoty

Jarosław Królak, BMK
opublikowano: 2005-09-05 00:00

Weszła w życie ustawa o płacy minimalnej. Wprawdzie 250 tys. osób zarobi o 50 zł więcej, ale powiększy się bezrobocie i szara strefa.

3 września zaczęła obowiązywać nowelizacja ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Przedsiębiorcy muszą podnieść pensje najsłabiej zarabiającym. Podwyżki mają wejść w życie od początku 2006 r. Rząd oszacował, że wyniosą one prawie 50 zł brutto. Niewiele? Jednak jej koszty społeczne i budżetowe mogą być niemałe.

Prosty rachunek

Dokładną wysokość płacy minimalnej ustala co roku rząd. W 2005 r. wynosi ona 849 zł brutto. Zgodnie z nowymi przepisami, ma ona rosnąć każdego roku o wskaźnik inflacji plus 2/3 stopy wzrostu PKB. Projekt rozporządzenia rządu zakłada, że w przyszłym roku płaca minimalna wzrośnie do 897,40 zł brutto (1,5 proc. inflacji plus 2/3 z zakładanego 4-proc. wzrostu PKB). Przeciwko podwyżce wystąpiły organizacje pracodawców.

— Uderzy głównie w mikrofirmy, których najwięcej jest na wsi. Na obszarach wiejskich działa 22 proc. polskich przedsiębiorców — twierdzi Małgorzata Krzysztoszek, szef zespołu ekspertów Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Dodaje, że wyższa płaca podniesie koszty firm, a tym samym zmniejszy ich produktywność i rentowność. Podaje przykład.

— Załóżmy, że sklepikarz zatrudnia dwie osoby. Jeśli będzie musiał podnieść im płace o blisko 40 zł na rękę, to rocznie zapłaci o 1000 zł więcej. Nie każdego będzie na to stać. Część pracodawców, nie mogąc podnieść cen towarów i usług, zapewne zredukuje zatrudnienie, aby zrekompensować wyższe koszty. W wielu przypadkach zwolnieni pracownicy nadal będą pracować na czarno. Rozrośnie się więc szara strefa, czyli straci budżet państwa — mówi Małgorzata Krzysztoszek.

Od czerwca 2003 r. do maja 2004 r. w szarej strefie pracowało ponad 1,3 mln osób.

Skutki gorączki

Z podwyżki cieszą się związki zawodowe.

— Była konieczna, bo kto przeżyje za 600 zł miesięcznie? — pyta Jan Guz, szef OPZZ.

W ocenie Andrzeja Malinowskiego, szefa Konfederacji Pracodawców Polskich, wzrost płacy minimalnej to efekt gorączki przedwyborczej.

— Tak wygenerowany popyt będzie niezauważalny. Pogorszy się sytuacja ludzi młodych i osób słabo wykształconych, bo to one najbardziej narażone są na bezrobocie. Takie rozwiązanie może osłabić dynamikę zatrudnienia i tempo spadku bezrobocia. Z makroekonomicznego punktu widzenia bilans skutków podwyższenia minimalnej płacy w tej formie będzie negatywny — ocenia Karolina Sędzimir-Domanowska, analityk PKO BP.