Hatrans Logistics (HL), operator połączenia kolejowego z Łodzi do Chin, od kilku miesięcy kusi spożywców szansą dotarcia na tamtejszy rynek.

— Dziś z Polski eksportowane są napoje — woda mineralna, soki, alkohole, a szczególnie dużo jest wyrobów cukierniczych. Niestety są ograniczenia dla produktów mleczarskich i mięsnych związane z rosyjskim embargiem. Rosjanie traktują tranzyt jak wwóz — mówi Tomasz Grzelak, prezes HL.
Zwraca uwagę, że wstrzymuje to też rozwój chińskiej idei nowego jedwabnego szlaku. Produkty mleczne i słodycze są na razie naszymi dwiema głównymi kategoriami eksportowymi na chiński rynek. W zeszłym roku sprzedaliśmy ich, odpowiednio, za 194 mln zł i 256 mln zł. Za trzecie pod względem wielkości mięso i podroby Chińczycy zapłacili nam ponad 103 mln zł. Dla porównania, napoje przyniosły polskim producentom tylko 3,6 mln zł, jak podaje Główny Urząd Statystyczny (GUS).
— To dla nas bardzo ważny kierunek i kluczowa do jego rozwoju jest właśnie ta droga transportu. Wysyłanie drogą morską ogranicza możliwości sprzedaży do produktów trwałych jak mleko w proszku, kolej otwiera nam szansę sprzedawania wyrobów o krótszym terminie przydatności do spożycia, np. jogurtów czy masła — mówi Dariusz Sapiński, prezes Mlekovity.
Spomlek właśnie wysłał towar morzem. Jak podkreśla prezes Edward Bajko, w przypadku jego asortymentu szybszy transport kolejowy nie ma kluczowego znaczenia. Jan Dąbrowski, prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu, ma wątpliwości co do rachunku ekonomicznego takiego przedsięwzięcia.
— Transport kolejowy jest 4-5 razy droższy niż morski, więc w przypadku mleka, które zajmuje sporo miejsca, a nie ma dużej wartości, się nie opłaca. Rzeczywiście w przypadku galanterii mlecznej czas ma ogromne znaczenie, ale zasadniczą kwestią jest popyt na tego typu europejskie przetwory na chińskim rynku. Chińczycy dopiero uczą się je jeść — twierdzi Jan Dąbrowski.
— Uczą się — to szansa. Od nas zależy, jak ją wykorzystamy — dodaje Dariusz Sapiński. Polscy mleczarze w walce o chiński rynek mówią od dawna, a więcej — od czasu rosyjskiego embarga. Rosja była czołowym odbiorcą m.in. naszych serów. Nie mając co zrobić z surowcem, mleczarnie zaczęły przetwarzać go na najbardziej trwały produkt, czyli mleczne proszki.
To one są głównym towarem eksportowym do Chin. © Ⓟ