MOL, węgierski koncern paliwowy, od lat nie organizował spotkań z polskimi mediami. Nawet to nie dziwiło, skoro z Polską łączy go tylko 80 stacji na południu Polski (działających pod szyldem Slovnaft) i akcje, którymi niemrawo handluje się na warszawskiej giełdzie. Wczorajsza warszawska konferencja Ferenca Horvatha, wiceprezesa MOL, poświęcona była wprawdzie wynikom finansowym koncernu, ale przypomniała też rynkowi o pomysłach z 2003 r. Wtedy MOL podpisał z polskim Orlenem porozumienie, które umożliwiło analizy dotyczące współpracy kapitałowej obu grup.

Nic z tego nie wyszło, ale o powrocie do tych pomysłów spekulowano znów w styczniu tego roku. Jarosław Kaczyński, prezes PiS, spotkał się wtedy z premierem Węgier Viktorem Orbanem, a w spotkaniu uczestniczył m.in. Piotr Naimski, który ma w PiS pozycję energetycznego stratega. — Chcemy pozostać zintegrowaną, niezależną grupą paliwową, realizując własną strategię rozwoju. Nie spotkaliśmy się jeszcze z Wojciechem Jasińskim [od grudnia jest prezesem Orlenu — red.] — mówi Ferenc Horvath.
W ostatnich latach Orlen przegonił MOL pod względem kapitalizacji (węgierska spółka warta jest połowę tego, co polska), ale temat współpracy, np. na zasadzie wymiany aktywów, powraca regularnie. — Dziś, kiedy ceny ropy zniżkują, jedynym prawdopodobnym obszarem współpracy mogłoby być wydobycie — uważa Tomasz Kasowicz, analityk DM BZ WBK.
W wydobyciu ropy i gazu standardem jest dopuszczanie do inwestycji partnerów i rozpraszanie w ten sposób ryzyka. MOL jest tych rodzajów ryzyka świadom, o czym świadczą odpisy wartości aktywów, na które zdecydował się przy okazji raportu rocznego.
Odpisy objęły m.in. aktywność w Kurdystanie, gdzie prace na jednej z koncesji nie dały oczekiwanych rezultatów. Plany MOL obejmują dziś przede wszystkim rozwój tzw. downstreamu, czyli przerobu ropy naftowej i jej sprzedaży. Szczególną uwagę koncern poświęca sprzedaży detalicznej, czyli za pośrednictwem stacji benzynowych. W zeszłym roku kupił stacje paliw w Słowenii, na Węgrzech, w Czechach, na Słowacji, w Rumunii. — Jesteśmy zainteresowani kolejnymi transakcjami w regionie — mówi Ferenc Horvath.
Rozwój w Polsce nie jest planowany. — Mam sieć polskich partnerów, którzy dobrowolnie z nami współpracują. Rozwijamy się raczej w pobliżu naszych rafinerii — podkreśla Ferenc Horvath. Najbliższa Polsce rafineria z portfela MOL stoi w Bratysławie i zaopatruje m.in. rynek czeski. Ten rynek MOL uważa za przyszłościowy.
— Jesteśmy zainteresowani konsolidacją rynku czeskiego i wszelkimi możliwościami, które się tam pojawią — twierdzi Ferenc Horvath. Taka deklaracja może zainteresować Orlen, który działa w Czechach poprzez Unipetrol, największą firmę rafineryjną i petrochemiczną, a poprzez sieć Benzina jest numerem jeden na rynku stacji paliw.